Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bił i krzyczał: Wiesz za co!

(BAK)
Poszkodowany składał zeznania pod koniec czerwca. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że pobił go oskarżony Paweł R.
Poszkodowany składał zeznania pod koniec czerwca. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że pobił go oskarżony Paweł R.
Powodem pobicia była najprawdopodobniej zwykła zazdrość.

Sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Tak brzmiał wyrok w sprawie 23-letniego mieszkańca Bociek Pawła R., który w listopadzie 2009 roku pobił chłopaka swojej byłej dziewczyny.

Powodem pobicia była najprawdopodobniej zwykła zazdrość.

- Było to w nocy, ok. 23 na krajowej 19 - zeznawał przed sądem poszkodowany. - Zobaczyłem dwa samochody. Gdy dojeżdżałem do nich jedno z aut przejechało tak blisko mnie, że o mały włos nie zaczepiło za lusterko. Drugi samochód, ciemnozielony volkswagen passat, zajechał mi drogę.

Poszkodowany twierdzi, że z jednego samochodu wysiadł oskarżony, z drugiego jego koledzy, którzy chwycili go od tyłu za ręce i pchnęli na maskę. Potem podnieśli, ale trzymali nadal. W tym momencie oskarżony wymierzył mu cios w twarz.

- Miałem rozciętą wargę, ale na tym się nie skończyło. Oskarżony krzyknął tylko: "Wiesz, za co dostajesz" i powalili mnie na ziemię. Krzyczał jeszcze, że wie, gdzie mieszkam i mnie zabije, jak jeszcze tutaj przyjadę. Potem mnie kopali kilka minut.

Poszkodowany przez trzy tygodnie przebywał na zwolnieniu lekarskim. Oskarżonemu postawiono zarzut pobicia i stosowania gróźb karalnych, ale ten nie przyznawał się do winy. Twierdził, że nie mógł jeździć samochodem, bo ten w tym czasie był uszkodzony.

- Poza tym trudno byłoby pobić zdrowego chłopaka jedną ręką [prawą rękę stracił podczas prac polowych i z tego powodu stara się o przyznanie renty, o czym pisaliśmy przed tygodniem - przyp. red.] - mówił przed sądem oskarżony.

Sąd wydając wyrok oparł się przede wszystkim na zeznaniach oskarżonego, a wątek z niesprawnym samochodem uznał za nieprawdę.

- Oskarżony twierdził, że samochód przez cały czas stał i był naprawiany w garażu. Tymczasem jego ojciec powiedział, że samochód stał na posesji i w żadnym budynku ani garażu się nie znajdował. Zeznania te są tak diametralnie różne, że należy wątpić w to, czy samochód w ogóle był naprawiany - mówi Joanna Panasiuk, sędzia Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim.

Oskarżony, oprócz kary pozbawienia wolności, będzie musiał zapłacić 800 złotych grzywny i 2 tys. finansowego zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna