Ból głowy przed ligą

- Głowa mnie boli, kiedy patrzę na to, co się dzieje za oknem - mówi opiekun Jagi Artur Płatek. - Jeśli pogoda się nie zmieni, ćwiczyć będziemy chyba w hali. Muszę też porozmawiać na temat treningów na podgrzewanej płycie boiska przy Słonecznej.

Szkoleniowiec jest zadowolony z pracy wykonanej na zgrupowaniu w Turcji. - Przede wszystkim miło było patrzeć, jak zawodnicy przykładają się do zajęć.
Ale na pytanie co należy poprawić w grze zespołu, odpowiada: - Prawie wszystko. Postawę obronną całej drużyny. Szwankuje szybkie przejście z obrony do ataku. Jest trochę rzeczy, jednak jak pan spyta trenerów Wisły czy Legii, to oni też zawsze będą starali się, żeby ich zespoły prezentowały się jeszcze lepiej. A mają przecież większe możliwości od nas.

Możliwości Jagi są rzeczywiście ograniczone. - Odeszło trzech podstawowych graczy. Oceniam, że straciliśmy trzydzieści procent wartości zespołu - nie ukrywa Płatek.

Jest jeszcze możliwość, że do kadry wróci Everton. W piątek przyleciał do Warszawy z Jagą, ponieważ miał już wcześniej wykupiony bilet z białostocką ekipą. Jednak będą też prowadzone rozmowy na temat jego transferu do Jagiellonii.

Płatek chętnie widziałby w zespole Ensara Arifovicia z ŁKS-u Łódź. - To napastnik inny od tych, których mamy. Przydałby się - stwierdza krótko.

Do Białegostoku raczej nie wróci Tomasz Frankowski, który negocjuje kontrakt w amerykańskiej MLS.

Pojawić się za to może obrońca z... Portugalii. Jest on chętny do spróbowania swoich sił w polskiej ekstraklasie. Przyjechać na Podlasie może za jakieś półtora tygodnia, czyli powinien jeszcze zdążyć przed zamknięciem okienka transferowego.