W dni powszednie łomżyniacy szturmują przychodnie z nadzieją, że wystarczy numerków. Gdy ich zabraknie, wieczorem dzwonią na pogotowie lub leczą się na własną rękę. A wszystko z powodu przeziębień i infekcji wirusowych, które potocznie określa się grypą, choć niekoniecznie się nią okazują. Ale szczyt zachorowań jeszcze przed nami: przykładowo, w powiecie łomżyńskim przypada on na okres od końca stycznia do połowy lutego.
Wzrost zachorowalności widać po liczbie przypadków podejrzeń grypy zgłoszonych do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej Białymstoku. W pierwszym tygodniu stycznia odnotowano ich 744, rok temu w tym samym okresie - zaledwie 31. Skąd taki wzrost?
- Z pogody i braku szczepień - uważa Artur Arszułowicz, kierownik sekcji epidemiologii Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łomży.
Do PSSE w Łomży w pierwszym tygodniu stycznia zgłoszono 258 przypadków podejrzeń grypy. Arszułowicz uspokaja jednak, że nie są to alarmujące ilości. A w porównaniu z resztą Polski nie jest źle.
Na terenie Łomżyńskiego najwięcej podejrzeń, nie licząc powiatu łomżyńskiego, odnotowano w powiecie wysokomazowieckim (146) i kolneńskim (80). W powiecie grajewskim było ich 13, a w zambrowskim - zero. Są to jednak tylko podejrzenia. Czy wirus był rzeczywiście wirusem grypy, okaże się po przeprowadzeniu badań. Na terenie powiatu łomżyńskiego nie potwierdzono go od co najmniej dwóch lat.
Infekcje, jakkolwiek by je nazwać, są jednak bardzo uciążliwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?