Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były piłkarz Jagiellonii oskarżony o korupcję

(ika)
Za ustawienie meczu proponował 10 tysięcy złotych.

Marcin W. usiłował przekupić zawodników Warmii Grajewo. Za ustawienie meczu proponował 10 tysięcy złotych. Jego ówczesny klub - Dolcan Ząbki walczył wówczas o awans do nowo powstałej pierwszej ligi.

Chodziło o spotkanie w maju 2008 roku. Mimo, że w czasie śledztwa piłkarz przyznał się do winy, dziś stanowczo zaprzeczył, że oferował komuś łapówkę. "Takie zdarzenie miało miejsce. Ale nie jestem pewien co do wysokości kwoty" - miał zeznawać kilka miesięcy wcześniej.

- Przyznałem wtedy, że rozmawiałem z zawodnikami przeciwnej drużyny, ale nigdy nie proponowałem żadnych pieniędzy - tłumaczył w sądzie Adam W. - To była raczej koleżeńska rozmowa, w formie żartu. Nie wiem skąd została wzięta ta kwota.

Według ustaleń białostockiej prokuratury najpierw oskarżony skontaktował się z napastnikiem Warmii, z którym znał się jeszcze z gry w Jadze. Zdradził, że jego trener jest zainteresowany transferem tego zawodnika do Ząbek. - No chyba wolisz grać w pierwszej lidze niż w trzeciej? - zachęcał były kolega z drużyny.

Inną zachętą dla piłkarza Warmii miała być "zemsta" na trenerze Freskovity Wysokie Mazowieckie, z którym obaj byli skonfliktowani.

To Freskovita awansowałaby w przypadku przegranej drużyny z Ząbek.

"Puścisz bramkę dostaniesz 10 tys. złotych"

Marcin W. zadzwonił też do bramkarza Warmii Grajewo. - Mam dla ciebie łatwe pieniądżki. Musisz tylko puścić dwie brameczki - relacjonował świadek.

Z pertraktacji nic nie wyszło. Mecz zakończył się remisem 3:3. Choć wynik ten i tak pozwolił na awans Dolcan Ząbek do wyższej ligii, 2 rok później sprawa wyszła na jaw.

Śledztwo nie wykazało, czy Marcin W. współpracował z innymi osobami. Mimo to, powiedział - Ja jestem szarą myszą w tej całej sprawie. To była tylko propozycja. I tak nic nie wyszło. Chcieliśmy tylko wygrać mecz. Dzień przed dowiedziałem się, że propozycja nie została przyjęta.

Te dość dwuznaczne słowa oskarżony tłumaczył niejasno. - Byłem w szoku. Zatrzymało mnie CBA, założyli mi kajdanki. Pokazywali mi jakieś sms-y, mówili, że grozi mi 5 lat. Miałem mętlik w głowie. Nie znam się na prawie. Znam się na piłce. Nie rozumiałem do mnie mówią. Przyznałem się.

Oskarżonemu grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Następna rozprawa w marcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna