To kompletna bzdura. Zwierzę przybłąkało się do nas i tyle - przekonuje żona byłego funkcjonariusza. - Chcielibyśmy je oddać, ale wciąż nie możemy odnaleźć właściciela. Trwający od trzech miesięcy spór dzisiaj ma rozstrzygnąć augustowski sąd.
Wszystko zaczęło się w listopadzie ubiegłego roku. Ryszkiewicz porządkował swoją posesję, po której biegał 3-letni owczarek Maczo.
Uciekł z posesji
- Nie wiem, jak to się stało, że wybiegł za bramę - opowiada mężczyzna. - Następnego dnia pojechałem w trasę, ponieważ jestem kierowcą tira. Wróciłem po blisko dwóch tygodniach, a Maczo wciąż nie było. Zacząłem go szukać.
Ryszkiewicz, rozpytując wśród sąsiadów ustalił, że od kilkunastu dni wilczur przebywa u mieszkającego na komisariacie Henryka W., emerytowanego policjanta. Poszedł więc tam, aby zobaczyć czworonoga.
- Nie miałem wątpliwości, był to Maczo - kontynuuje rozmówca. - Mimo to, W. nie chciał mi go oddać. Następnego dnia sytuacja była podobna.
Wieczorem Stanisław Ryszkiewicz ponownie poszedł do byłego mundurowego, aby przekonać go do swoich racji. Nikogo nie było w domu. Nasz rozmówca uwolnił więc Maczo z chlewa.
- Po prostu otworzyłem drzwi i pies przybiegł za mną do domu - twierdzi.
Więcej w poniedziałek w papierowym wydaniu suwalskiej "Gazety Współczesnej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?