Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były pracownik Kolbetu: Straciliśmy minimum po kilkanaście tysięcy złotych!

Tomasz Kubaszewski
- Czujemy się oszukani - mówi Ryszard Krzykwa. - Nie odpuścimy, zanim nie otrzymamy drugie tyle za nasze akcje.
- Czujemy się oszukani - mówi Ryszard Krzykwa. - Nie odpuścimy, zanim nie otrzymamy drugie tyle za nasze akcje. T. Kubaszewski
Każdy z nas stracił minimum po kilkanaście tysięcy złotych - mówi Ryszard Krzyk-wa, były pracownik Wytwórni Podkładów Strunobetonowych Kolbet w Suwałkach. Sprawą sprzedaży akcji tej firmy zajęła się miejscowa prokuratura. Wszczęła śledztwo z artykułu, który mówi o oszustwie.

- Nie sądzę, aby doszło tutaj do złamania prawa - mówi tymczasem Jerzy Wawruk, były szef firmy, a dzisiaj członek jej rady nadzorczej.

Szybko, bo cena spadnie

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy pojawiła się informacja, że obecni pracownicy Kolbetu dostają za jedną akcję po 100 zł.

- Nam kazali sprzedawać po 50 zł - oburza się R. Krzykwa. - Dlaczego majątek, który wspólnie wypracowaliśmy, raz wyceniany jest tak, a raz inaczej?!

Kolbet był spółką pracowniczą. Akcje miała niemal cała załoga. Kilka lat temu, w związku z trudną sytuacją firmy, 180 osób zostało zwolnionych. Akcje jednak zachowały.

Dwa lata temu pojawił się nowy inwestor - polska grupa kapitałowa zarejestrowana w Luksemburgu. Choć wokół transakcji już wówczas pojawiło się sporo kontrowersji, została ona sfinalizowana.

- Mówiono nam wówczas, że jeśli natychmiast nie sprzedamy naszych akcji po 50 zł, ich cena spadnie lada dzień do 15 - twierdzi R. Krzykwa. - Wszystko odbywało się w wielkim pośpiechu. Komuś bardzo zależało na natychmiastowym przejęciu firmy.

Ludzie dostawali całkiem pokaźne kwoty - po 15 tys. zł i więcej.

Każdy sam decyduje

Nie wytrzymali jednak, gdy dowiedzieli się, że pracownikom płaci się teraz dwa razy tyle. Najpierw wystąpili w tej sprawie do prezesa Kolbetu. Potem do prokuratury. Ta ostatnia nie wszczęła jednak śledztwa, uznając, iż przestępstwa nie ma.

Blisko 90 osób wynajęło więc adwokata. Złożyli odwołanie od prokuratorskiej decyzji, poprosili też o interwencję posła Jarosława Zielińskiego. Prokuratura okręgowa postanowiła kilka dni temu, że śledztwo trzeba wszcząć.

Więcej w środę w papierowym wydaniu suwalskiej "Gazety Współczesnej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna