Były rektor Politechniki Białostockiej, Michał B. odwołał się do wyroku. Pod koniec ub. roku sąd za podrobienie podpisów swojego syna na uczelnianych dokumentach, skazał go na grzywnę w wysokości 2 tys. zł. Dziś w Sądzie Okręgowym w Białymstoku odbyła się rozprawa apelacyjna.
Skandal z fałszowaniem podpisów ujrzał światło dzienne, gdyż w momencie składania wniosków, czyli w latach 2004-2006, syn wykładowcy przebywał za granicą.
- Zrobiłem to, bo chciałem pomóc swojemu dziecku - tłumaczył oskarżony kilka miesięcy temu. - Syn był wówczas w Chinach. Prosił mnie o pomoc, mówił, że to pilne. Gdybym tego nie zrobił straciłby 3 lata studiów.
Michał B. twierdzi, że nie wiedział, że podrabianie podpisów jest karalne. Ale żałuje tego co się stało.
"Zachowanie nieetyczne, ale nie przestępstwo."
Mimo to odwołał się od wyroku. A ma o co walczyć. Z prawomocnym wyrokiem zakończy się bowiem jego zawodową kariera. W chwili obecnej pełni bowiem funkcję Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Suwałkach.
- Wnoszę o warunkowe umorzenie postępowania - mówił w imieniu Michała B. jego obrońca. - Uważam, że sąd poprzedniej instancji błędnie ocenił stopień społecznej szkodliwości.
Zdaniem mecenasa zachowanie jego klienta było nieetyczne, ale nie jest przestępstwem. Motywacja działania Michała B. nie zasługuje bowiem na potępienie. - Mój klient nie działał w swoim interesie. Nie naraził też nikogo na szkodę. Ponad to nikt w tej sytuacji nie został poszkodowany.
Uważa, że była to jedynie czynność techniczna, bo syn rektora i tak spełniał warunki uwzględniania jego wniosków.
Wyrok poznamy za tydzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?