Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Cesarka"? Za dużo tego!

Urszula Ludwiczak
- Chcemy rodzić naturalnie, ale są dziewczyny, które nie wyobrażają sobie takiego porodu. Powinno im się to umożliwiać, a nie odgórnie odmawiać - mówią Katarzyna i Tomasz Fiedoruk.
- Chcemy rodzić naturalnie, ale są dziewczyny, które nie wyobrażają sobie takiego porodu. Powinno im się to umożliwiać, a nie odgórnie odmawiać - mówią Katarzyna i Tomasz Fiedoruk.
Białystok. Urzędnikom z NFZ nie podoba się, że liczba cesarskich cięć w podlaskich szpitalach wzrosła w ostatnich latach nawet o połowę. Nie zważając na zdanie przyszłych matek, twierdzą, że lekarze przeprowadzają cięcia zbyt często, ulegając życzeniom pacjentek i naciągają fundusz na wyższe koszty. Dlatego chcą znacznie ograniczyć liczbę "cesarek".

Opinia

Opinia

Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału NFZ:
- Faktem jest, że mamy duży wzrost cesarskich cięć. Dlatego w życie wejdą nowe przepisy, uniemożliwiające nadużycia w tym zakresie. Nie mamy jeszcze dokładnej informacji, jak będzie to wyglądać, ale trudniej będzie udokumentować, że "cesarka" była potrzebna.

Jeszcze 20 lat temu cesarskim cięciem kończyło się 10-15 proc. ciąż. Dzisiaj na zabieg lekarze w publicznych szpitalach w regionie decydują się średnio w 30 proc. przypadków, a w prywatnych klinikach - nawet dwa razy częściej. W niektórych placówkach taki sposób zakończenia ciąży jest nawet częstszy niż porody naturalne.

- To, że liczba cesarskich cięć przewyższa liczbę naturalnych porodów, zdecydowanie jest dalekie od normy - twierdzi Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału NFZ. - Zresztą, nawet wskazania lekarskie są takie, aby nie nadużywać tego, co dla kobiety nie jest obojętne. Cesarskie cięcie to przecież normalna operacja, która jak każdy zabieg wiąże się z pewnym ryzykiem.

Urzędnicy chcą więc wprowadzić takie przepisy, które znacznie ograniczą liczbę "cesarek".

- To prawda, że obecnie więcej ciąż kończy się cesarskim cięciem niż przed laty, ale wskaźnik 30 proc. jest całkiem rozsądny - ocenia prof. Maciej Kinalski, podlaski konsultant ds. ginekologii i położnictwa. - Obecnie jest dużo więcej przeciwwskazań do porodów naturalnych. Nie zauważyłem, by cesarskie cięcia były nadużywane. Przecież to jest decyzja lekarza, który ma odpowiednią wiedzę i może wybrać najlepsze rozwiązanie dla matki i dziecka. O tym, jak zakończyć ciążę, na pewno nie powinien decydować urzędnik.

- Jak świat światem, kobiety rodziły siłami natury - mówi dr Marek Drożdżewicz, ordynator położnictwa w szpitalu w Łapach, gdzie cesarskim cięciem kończy się nieco ponad 20 proc. porodów. - Poród to nie choroba. W naszym szpitalu raczej nie do pomyślenia jest wykonanie cięcia na życzenie, chyba że z tym wiążą się dodatkowe wskazania lekarskie.

- Lepiej zrobić o jedną cesarkę za dużo niż o jedną za mało - dodaje lekarz ze szpitala wojewódzkiego w Białymstoku. - A czasem bywa tak, że stan psychiczny pacjentki nie pozwala na poród naturalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna