Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli, aby żony nadawały na tych samych falach

Katarzyna Łuszyńska
Od lewej siedzą: Rafał Mazur, Wiesław Kosiński i Tadeusz Brześ (na spotkaniu krótkofalowców). Obok: Rafał montuje antenę
Od lewej siedzą: Rafał Mazur, Wiesław Kosiński i Tadeusz Brześ (na spotkaniu krótkofalowców). Obok: Rafał montuje antenę Andrzej Zgiet
Są wśród nich lekarze, prawnicy, duchowni i mundurowi. Nie są w tym samym wieku, ale zawsze mają o czym porozmawiać. Łączy ich bowiem... miłość do radia.

CQ, CQ! - SQ4O (SIERRA QUEBEC 4 OSCAR)! - SQ4O this is 9N59MP (Malezja, stacja okolicznościowa nadająca z okazji 59. rocznicy uzyskania niezależności przez ten kraj). - Thanks for call. Your raport is 5/9 (5- jakość łączności w audio, 9 -siła sygnału). My name is Kevin (Dziekuję za sygnał. Nazywam się Kevin).

- Mike to You my friend (Mike do Ciebie, mój przyjacielu).

--Thanks for answer. Your raport also 5/9 and my name is Rafał QTH Białystok. Thanks for contact 73. Many dx goodbye (Dziękuję za odpowiedź. Nazywam się Rafał i życzę wielu łączności, do usłyszenia - tłum. red. ).

Tak brzmi przykładowa łączność Rafała Mazura z Białegostoku ze stacją z innego kraju. Podczas niej nie ma czasu na dłuższe pogawędki. Zresztą i nie o to tu chodzi! Rafał chce jedynie, tak jak każdy inny „krótkofalowiec“, mieć na koncie jak największą liczbę łączności z jak największą liczbą stacji z innych krajów. Taka pasja.

Chce anteny na Ratuszu

Nieco inaczej wyglądają jedynie rozmowy krótkofalowców, którzy już dobrze się znają i słyszą siebie na co dzień. Wówczas rozmawiają o wszystkim, co u kogo słychać, o pracy, itp. Unikają tylko tematów politycznych i religijnych. Tak jak na przykład trzej podlascy pasjonaci krótkofalówek: Wiesław Kosiński, Tadeusz Brześ i Rafał Mazur. Z krótkofalarstwem związani są od lat. Do dalekich łączności i zwykłych rozmów wystarczy im jedynie antena i radiostacja. Nie służą one jednak wyłącznie nawiązywaniu łączności amatorskich. Sprzęty te bywają pomocne w sytuacjach kryzysowych, tak jak było to podczas powodzi stulecia, która miała miejsce w 1997 roku.

26-letni dziś Rafał Mazur (jego znak wywoławczy to SQ4O), który na co dzień zajmuje się montowaniem sieci teletechnicznych jest jednym z najmłodszych członków białostockiego środowiska krótkofalarskiego. Chciałby, aby anteny dla krótkofalówkarzy stanęły w najwyższym budynku Białegostoku i mogły przysłużyć się wszystkim, którzy będą potrzebowali pomocy. Najodpowiedniejszym miejscem do zrealizowania jego pomysłu byłby budynek Urzędu Miasta przy ul. Pałacowej.

- Załóżmy taką sytuację: jestem w okolicy Białegostoku i mam wypadek, a nie mam przy sobie telefonu, ale mam... radiotelefon! - rozważa hipotetycznie Rafał. - Mogę więc przez niego poprosić kogoś o wezwanie pomocy, bądź - jeśli jakieś służby miałyby wgląd do naszej częstotliwości - mogłyby to wezwanie odebrać...

Na pomysł ten wpadł rok temu. Natomiast samymi radioodbiornikami zafascynował się jeszcze w podstawówce: - Kiedy miałem 11 lat, zacząłem interesować się elektroniką - wspomina. - Najpierw skręcałem i rozkręcałem zabawki, później majstrowałem przy sprzętach domowych. A wszystko zaczęło się od tego, że zdejmowałem koła w moich samochodzikach i nie potrafiłem ich potem założyć - śmieje się. - Potem zainteresowały mnie CB radia. Odwiedzałem sklepy, gdzie można było je kupić i tam dużo ze sprzedawcami rozmawiałem. W końcu, w 2003 roku zarejestrowałem swoje pierwsze radio.

W 2005 zdał egzamin, składający się z części teoretycznej i praktycznej. Losowało się pytania z dziedziny radiotechniki, przepisów międzynarodowych i alfabetu morsa. W tym samym roku dostał swój znak wywoławczy - SQ4O. - Mimo upływu lat, krótkofalarstwo mi się nie nudzi. Szlifuję języki obce, umiejętności mechaniczno-elektryczne i poznaję ciekawych ludzi - zapewnia Rafał.

Ma na koncie 200 tysięcy łączności

Wiesław Kosiński z Łap (którego znak wywoławczy to SP4Z) swoją przygodę z krótkofalarstwem zaczął znacznie wcześniej. Nadawał już w szóstej klasie podstawówki! A zaczęło się od tego, że starszy brat go namówił, by poszedł do harcerskiego zastępu krótkofalowców, gdzie funkcjonował klub krótkofalowców. Zresztą, obecnie to właśnie Wiesław nim kieruje!

- To w tym klubie nauczyłem się alfabetu morsa, który potrafię zdekodować i zapisać - opowiada. - Na początku prowadziłem łączności tylko z krajami europejskimi. Natomiast pierwsza międzykontynentalna była z Japonią. Do dziś zrobiłem już ponad 200 tys. łączności!

Jego pierwsze radio było na lampach. Można było z niego nadawać jedynie „morsem“. W miarę upływu lat i zwiększania się zasobności portfela inwestował w coraz lepszy sprzęt. Pierwszą profesjonalną stację radiową kupił w 1994 r. Wcześniej nadawał tylko na sprzęcie wykonanym własnoręcznie. Samodzielnie robił też, tak jak i inni jego koledzy, anteny niezbędne do prowadzenia łączności.

Wiesław - właśnie dzięki krótkofalarskiej pasji - poszedł na studia związane z elektroniką. Zwiedził Rosję i Stany Zjednoczone. Poznał także wielu ciekawych ludzi, z którymi wcześniej rozmawiał jedynie przez radio.

- Kiedy się jeździ po świecie i widzi na jakimś domu krótkofalówkarską antenę, to wiadomo, że można do tego kogoś zajść i być pewnym, że on nie odmówi nam gościny - podsumowuje Wiesław. - Bo my, krótkofalowcy, jesteśmy jak jedna rodzina.

Z żoną na tych samych falach

Każdy krótkofalowiec ma swój znak wywoławczy. Jest to jego wizytówka, o którą musi dbać, bo zostaje mu ona przypisana raz na zawsze. Znak to sentencja różnych cyfr i liter. Początek to prefix - każdy kraj ma swój. Cyfra znajdująca się w środku oznacza województwo, a ostatnia część znaku identyfikuje konkretnego krótkofalowca.

- Prefixy są takie same jak używane przez lotnisko cywilne. Dlatego jestem w stanie rozróżnić, w jakim kraju zarejestrowany jest dany samolot, który akurat widzę - śmieje się Wiesław.

Od lat 70-tych z krótkofalarstwem związany jest też Tadeusz Breś (znak wywoławczy SP4GFG). Z tym sposobem łączności z innymi ludźmi spotkał się on w Technikum Mechanicznym w Krasnymstawie, w którym się uczył. -Najpierw miałem znak nasłuchowy, a po zdaniu egzaminu przed Komisją Państwowej Inspekcji Radiowej uzyskałem zezwolenie radioamatorskie i znak wywoławczy - wspomina. - Do Białegostoku przyjechałem za swoją małżonką i jestem tutaj od 1979 roku. Ona ma również znak wywoławczy. Bo był taki czas, że krótkofalowcy namawiali swoje żony, żeby przystąpiły do egzaminu i uzyskały zezwolenie. Chcieliśmy, żeby nadawały na falach razem z nami. Dzięki temu mieliśmy wspólne hobby i znajomych - śmieje się.

Tadeusz, podobnie jak Wiesław, również ma na swoim koncie już prawie 200 tys. łączności ze wszystkimi krajami świata, włącznie z Koreą Północną, uważaną za kraj dla krótkofalarstwa praktycznie niedostępny. Jest on też prezesem Białostockiego Oddziału Polskiego Związku Krótkofalowców.

Niektórzy z białostockich krótkofalowców specjalizują się w zdobywaniu i potwierdzaniu łączności z innymi krajami. Istnieje specjalne współzawodnictwo międzynarodowe DXCC i tabela, w której sprawdza się swoje miejsce wśród wszystkich krótkofalowców na świecie. A jako że nie wszystkie kraje mają swoich krótkofalowców, więc organizowane są tam specjalne wyprawy, by umożliwić „zdobycie“ w tabeli i takich krajów. Tego typu wyprawy organizują również polscy krótkofalowcy.

Inną rywalizacją, do której stają krótkofalowcy jest współzawodnictwo dyplomowe. Dyplomy wydawane są przy różnych okazjach np. w rocznice wydarzeń, olimpiady sportowe, aktywności z parków krajobrazowych, zamków itp. Ostatnio takie dyplomy otrzymały stacje, które miały łączności z krótkofalowcami pracującymi podczas olimpiady w RIO.

- Ja jestem właśnie w klubie łowców dyplomów (SP-A-HC) i w tej chwili mam ich już 1120, a co za tym idzie - zajmuję trzecie miejsce na podium! - podkreśla z dumą prezes.

Organizowane są również zawody krótkofalarskie, krajowe i międzynarodowe. Polegają one na nawiązaniu jak największej ilości łączności w określonym czasie. W takich zawodach startuje się nie wychodząc z domu.

Są też zawody WRTC, na których spotykają się drużyny z całego świata i tam startują podobnie jak sportowcy. Takie zawody odbędą się w 2018 roku w Berlinie.

Jak zapewnia prezes białostockiego oddziału Tadeusz Breś, krótkofalowcem może zostać każdy. Wcześniej musi jednak zdać specjalny egzamin przed Komisją Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jeżeli uzyska się wynik pozytywny, to otrzymuje się świadectwo operatora urządzeń radiowych w służbie amatorskiej, a następnie pozwolenie radiowe i znak wywoławczy. I wtedy to już tylko... - CQ, CQ! - SQ4O (SIERRA QUEBEC 4 OSCAR)! - SQ4O this is 9N59MP (Malezja, stacja okolicznościowa nadająca z okazji 59. rocznicy uzyskania niezależności przez ten kraj). - Thanks for call. Your raport is 5/9 (5- jakość łączności w audio, 9- siła sygnału). My name is Kevin.

- Mike to You my friend (Mike do Ciebie, mój przyjacielu)...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna