Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chore dzieci na (nie)łasce władz

Michał Modzelewski
- Ani prezydent, ani jego ekipa nie robią nam łaski - mówi Lilianna Lechowicz, matka upośledzonego Adama. - Ale nawet prawomocny wyrok nie pomoże, jeśli nie ma dobrej woli ze strony ratusza.
- Ani prezydent, ani jego ekipa nie robią nam łaski - mówi Lilianna Lechowicz, matka upośledzonego Adama. - Ale nawet prawomocny wyrok nie pomoże, jeśli nie ma dobrej woli ze strony ratusza. Fot. Bartosz J. Klepacki
Bezduszność ekipy z łomżyńskiego ratusza sięgnęła zenitu. Włodarze miasta przez lata nawet nie kiwnęli palcem, by umożliwić dzieciom głęboko upośledzonym bezpłatny dojazd do placówki, w której mają zapewnioną naukę i rehabilitację.

A zgodnie z ustawą, władze miast mają taki obowiązek. Potwierdził to właśnie sąd, ale porozumienia z rodzicami dzieci o zwrocie kosztów jak nie było, tak nie ma.

Sterta papierów, zero efektu

Lilianna Lechowicz, na co dzień lekarz i matka 19-letniego Adama, od 10 lat zabiega o poprawę opieki nad dziećmi upośledzonymi. Jej syn ma poważne trudności w kontaktach z otoczeniem, nie mówi i nie potrafi samodzielnie zjeść posiłku.

- Problem trwa już od dekady, nasze dzieci mają status upośledzonych w stopniu głębokim, ze znacznym stopniem niepełnosprawności - tłumaczy Lechowicz. - Obowiązek nauki w ich przypadku trwa do 25. roku życia i jest realizowany przez osiem godzin dziennie w budynku domu pomocy społecznej, gdzie codziennie musimy je dowozić.

Tymczasem ustawa o systemie oświaty sprawę stawia jasno. Samorząd ma obowiązek zapewnienia bezpłatnego transportu i opieki podczas przewozu do ośrodka uczniom niepełnosprawnym i w znacznym stopniu upośledzonym. Lub zwrócić koszty rodzicom.
- To nie jest żadna łaska ze strony prezydenta, tylko obowiązek, który w świetle prawa powinien spełnić i zawrzeć z nami umowę - kwituje Lechowicz.

Wraz z pozostałymi rodzicami rozpoczęła starania o uregulowanie tych kwestii. Pisma, prośby o spotkania z prezydentem, a nawet zaangażowanie w sprawy kilku radnych nie doprowadziły do zawarcia żadnego porozumienia. Sprawa ostatecznie trafiła do sądu jesienią 2008 r.

- Na posiedzeniach komisji usłyszeliśmy, że wystarczą autobusy niskopodłogowe - mówi Zbigniew Nawrocki, kolejny rodzic. - Mój syn z porażeniem mózgowym wszystkich kończyn miałby samodzielnie poruszać się komunikacją miejską? Mam wrażenie, jakby ktoś sobie z nas kpił!

Nawet wyrok nie wystarczy

Wyrok, jaki zapadł w tej sprawie przed Sądem Rejonowym w Łomży, nie pozostawia nawet cienia wątpliwości. Urząd miasta ma zwrócić rodzicom pieniądze. Zasądzone kwoty oscylują w granicach 8-10 tys. zł dla każdego z czworga rodziców. Dotyczą okresu do stycznia 2009 r.

Miasto złożyło apelację, ale ta okazała się bezskuteczna. Tymczasem rodzice wciąż muszą dowozić dzieci na własny koszt, bowiem zawarcie umowy wedle prawa może być tylko dobrowolne. Rzecznik ratusza nie chciał wczoraj komentować sprawy. Powód? Sezon urlopowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna