Linette i Azarenka dotychczas grały ze sobą dwa razy. Obydwa spotkania zakończyły się triumfem Białorusinki. Zwłaszcza klęska przed siedmioma laty w Miami była bardzo bolesna - Polka wygrała zaledwie trzy gemy, a drugiego seta przegrała bez żadnej zdobyczy własnej. Stawką sobotniego spotkania dla naszej tenisistki był nie tylko awans do IV rundy, kolejne punkty rankingowe i zastrzyk gotówki, ale też przełamanie niemocy w starciach z byłą liderką światowego rankingu.
Magda Linette nawiązywała do formy z Australian Open
Początek meczu sugerował, że rzeczywiście tym razem Magda będzie w stanie skutecznie zawalczyć o sukces. Dobrze funkcjonował serwis, nasza zawodniczka nie popełniała zbyt wielu niewymuszonych błędów, swoją grą momentami nawiązywała do wielkoszlemowego styczniowego turnieju w Melbourne, do pełni szczęścia brakowało jedynie przełamania. To nastąpiło w siódmym gemie, niestety - na korzyść Azarenki. Linette w tym momencie zanotowała słabszy okres w secie, który spuentowała przestrzelonym uderzeniem z - wydawało się - prostej i otwartej pozycji.
Na szczęście Polka zdołała szybko się pozbierać, podnieść swój poziom gry, z kolei w najmniej spodziewanym momencie błędy (piłki lądowały poza kortem w wydawałoby się prostych sytuacjach) zaczęła popełniać jej rywalka. W efekcie strata przełamania w dziesiątym gemie została odrobiona, a wyrównaną tę część spotkania rozstrzygał tie-break. W nim lepiej spisała się nasza tenisistka (7-3), która po raz pierwszy w karierze zdołała wygrać seta z trzykrotną triumfatorką turnieju w Miami.
Miłe złego początki w drugim secie
Druga partia zaczęła się idealnie dla dziewiętnastej tenisistki świata. Już w pierwszym gemie zdołała przełamać przeciwniczkę, która wyglądała na nieco rozbitą nie tylko finałem pierwszej części meczu, ale też każdą nieudaną akcją w początkowych fragmentach kolejnego seta. W poczynaniach Azarenki widać było nerwowość, z kolei Magda prezentowała sporą pewność siebie. Tak stan rzeczy trwał jednak tylko do trzeciego gema, w którym Polka była bliska kolejnego przełamania. Tym razem jednak Białorusinka zdołała się, nieco przypadkowo, obronić, co najwyraźniej dodało jej wiary, bowiem już chwilę później odrobiła stratę (2:2).
Taki obrót spraw mocno zdeprymował nasza tenisistkę, która w dalszej części seta popełniła kilka prostych błędów (m.in. będąc przy siatce w prostej sytuacji nie trafiła w kort), w efekcie już do końca tej partii nie wygrała ani jednego gema (2:6).
Decydująca partia na korzyść Magdy Linette
Początek decydującego seta rozpoczął się po myśli Azarenki, która już w drugim gemie uzyskała przewagę przełamania. W kolejnym pozwoliła jednak rywalce na zapunktowanie przy własnym serwisie (przesądził o tym podwójny błąd serwisowy).
Ta sytuacja najwyraźniej wpłynęła negatywnie na Białorusinkę, która nie tylko przegrała trzy kolejne gemy, ale w jednym z nich próbowała przekonać sędziego, że komputer pomylił się, wywołując aut po jej skrócie. Dowodziła, że piłka trafiła w linię boczną, wskazywała widoczny jej zdaniem ślad, arbiter pozostał jednak niewzruszony.
Słabszy fragment gry w wykonaniu wyżej notowanej tenisistki trwał do stanu 4:2 na korzyść Linette. I choć w kolejnych gemach Białorusinka znów prezentowała wyższy poziom, nie była już w stanie odrobić straty przełamania. Ostatecznie set zakończył się triumfem Polki 6:4. Po spotkaniu trwającym niemal 2,5 godziny to Magda ostatecznie zameldowała się w czwartej rundzie.
Amerykanka kolejną rywalką
W czwartej rundzie rywalką zwyciężczyni sobotniego meczu będzie Jessica Pegula, która odniosła zwycięstwo nad swoją rodaczką Danielle Collins (6:1, 7:6). Kolejny mecz z udziałem Polki zostanie rozegrany w poniedziałek.
W turnieju uczestniczy także Magdalena Fręch. Polka swoje spotkaniez trzeciej rundy z Warwarą Graczową rozegra w niedzielę.