Już wkrótce w Poznaniu wystartuje 80. edycja Tour de Pologne. A to nie jedyny tegoroczny jubileusz, bo po raz pierwszy nasz narodowy tour został rozegrany 95 lat temu, a przed 30 laty wyścig dookoła Polski zaczęła organizować firma Lang Team.
- To wszystko prawda, ale i tak najważniejsze, że Tour de Pologne zalicza się do World Tour, czyli do tej samej rodziny wyścigów, co Tour de France, Giro d'Italia czy Vuelta a Espana - podkreśla jednak Lang. - Oczywiście, nasz narodowy tour ma nieco inną charakterystykę, Francuzi, Włosi czy Hiszpanie mają dłuższe wyścigi, ale przez te 30 lat wyścig dookoła Polski ciągle miał podwyższaną poprzeczkę, i dziś zasłużenie należy do – mówiąc po piłkarsku – Ligi Mistrzów.
To wyścig otwarty, dla wszystkich
O ile jednak na przykład Tour de France jest zarezerwowany dla górali, i z góry wiadomo, że sprinterowi wygrać cały ten wyścig byłoby piekielnie trudno, o tyle Tour de Pologne ma 7 etapów i w zasadzie wszystko jest możliwe. Zaplanowaliśmy 3 etapy górskie, 3 etapy płaskie i jazdę indywidualną na czas, dlatego jest to wyścig bardzo otwarty. I jeśli zerkniemy do najnowszej historii Tour de Pologne, to w annałach zapisali się górale tacy jak Alberto Contador, czy Rafał Majka, ale też trzykrotny mistrz świata Peter Sagan, a także nasz specjalista od klasyków Michał Kwiatkowski.
Skoro o Kwiatkowskim, który pięknie przypomniał się w tegorocznym Tour de France, mowa, to warto przypomnieć, że pan Czesław także startował w Wielkiej Pętli. I ma stamtąd fantastyczne wspomnienia:
- Patrząc na wygrany w pięknym stylu przez Michała, przypomniałem sobie najpiękniejsze polskie chwile we francuskim tourze z czasów mojej kariery. Start miał miejsce akurat w Berlinie, wspólnie z Leszkiem Piaseckim i całą drużyną pojechaliśmy bardzo szybko jazdę drużynową na czas, a na następnym etapie Piasek załapał się do ucieczki i jako pierwszy Polak w historii Tour de France założył koszulkę lidera!
Warto wrócić do wspomnień
- To było symboliczne, nie tylko dla mnie. Staliśmy pod Murem Berlińskim, obecny był prezydent Niemiec, oczywiście w towarzystwie prezydenta Francji. A Polak stanął na podium po to, aby założono mu koszulkę lidera Wielkiej Pętli. Normalnie, łzy się w oczach kręciły... - wraca do dawnych lat Lang. - To było nasze wspólne wspaniałe doświadczenie, bo z Piaskiem jeździliśmy tyle lat, mieszkaliśmy w jednym pokoju, więc i tę wielką radość dzieliliśmy. Był to nasz ogromny sukces, naprawdę niesamowite wydarzenie w świecie kolarstwa zawodowego. Tyle że w Polsce jeszcze wtedy nie można było tak pisać o profesjonalistach jak dziś, więc gdzieś to przeszło tak bez specjalnego echa. Obecnie – media mając taki fantastyczny pretekst zrobiłyby wielkie show.