Doszedłeś już do siebie? - pytamy Jareckiego kilka godzin po zakończeniu spotkania w Gdyni.
- Teraz już tak. Ale początkowo nie mogłem przeżyć tego, co się stało. To moja pierwsza czerwona kartka w karierze. Dostałem ją za głupotę i czułem się fatalnie.
Stąd te łzy, kiedy schodziłeś z boiska?
- Byłem wściekły, sfrustrowany, zły na samego siebie. Wiedziałem, że osłabiam zespół. Nie potrafiłem się z tym pogodzić.
Koledzy nie mieli jednak do ciebie wiele pretensji.
- Zachowali się fantastycznie. W szatni podchodzili, pocieszali i mówili, że tego meczu nie przegrają właśnie dla mnie. Widziałem w ich oczach, że nie rzucają słów na wiat. Byłem pewien, że mecz z Arką nie zakończy się porażką.
Ale w drugiej połowie spotkania musiałeś bardzo się denerwować.
- Największą karą było dla mnie to, że nic nie mogłem zrobić, tylko obserwować gdzieś z boku boiska, jak radzą sobie moi koledzy. Cały zespół pokazał charakter. Po ostatnim gwizdku sędziego odetchnąłem z ulgą i podziękowałem zawodnikom. Oni jeszcze raz podkreślali, żebym się nie załamywał. To były dla mnie piękne chwile.
To chyba miłe, wiedząc, że masz takie wsparcie w reszcie drużyny.
- Jestem człowiekiem, który dla zespołu zrobi wszystko. I nie jest ważne, czy gram w pierwszym składzie, czy siedzę na ławce rezerwowych. Zawsze staram się pomóc i dla mnie liczy się tylko dobro drużyny. Zostało to chyba docenione. Jestem bardzo zbudowany tym, jak zachowali się moi koledzy. Mam nadzieję, że w najbliższych meczach nadejdzie okazja, żeby im się odwdzięczyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?