Żaden z białostockich obiektów sportowych na siebie nie zarabia. W ub.r. miasto musiało do nich dopłacić około 2,5 mln zł. W 2014 r. zamierza wydać na ich utrzymanie 4,25 mln zł. Do swoich pływalni dopłacają też inne samorządy w regionie.
Mimo milionowych wydatków Białystok nie rezygnuje z budowy kolejnych obiektów, których koszty utrzymania będą jeszcze wyższe. Trwa budowa stadionu, która pochłonęła ponad 150 mln zł, z czego ponad 100 mln zł wyłożył magistrat (reszta to dotacje unijne i krajowe). Przewidywany koszt utrzymania gotowego obiektu sięgnąć może 6 mln zł rocznie.
Magistrat nie rezygnuje też z budowy hali widowiskowo-konferencyjnej, która w nazwie miała mieć "sportowa", ale zrezygnowano z tego, gdyż UEnie chce już tak hojnie jak dotychczas wspierać sportu i turystyki. Ile będzie kosztować budowa i utrzymanie hali, jeszcze nie wiadomo.
- Kiedy oceniamy takie inwestycje jak stadion lub hala widowiskowo-konferencyjna, to punktem wyjścia jest kwestia zaspokojenia potrzeb mieszkańców - komentuje Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. - Samorząd jest od tego, aby realizować szereg przedsięwzięć infrastrukturalnych, które nie mają charakteru stricte dochodowego, tylko pełnią inne funkcje. To dzięki m.in. nim młodzi ludzie mają większą motywację, aby tu wrócić lub stąd nie wyjeżdżać.
Urzędnicy białostockiego magistratu podkreślają, że obiekty sportowe uzyskały w ub.r. o około 2 mln zł większy przychód niż w 2012 r., a koszty utrzymania wzrosły w tym czasie o około 800 tys. zł, co daje ponad milion zł oszczędności.
Np. w 2012 r. do funkcjonowania pływalni przy ul. Włókienniczej miasto musiało dopłacić ponad 600 tys. zł, w 2013 r. - ponad 100 razy mniej. Na ten rok magistrat przeznaczył na ten cel 650 tys. zł. Mniej deficytowa była również pływalnia przy ul. Mazowieckiej (w 2012 r. kosztowała ponad 600 tys. zł, w ub.r. - ponad 360 tys. zł). W tegorocznym budżecie Białegostoku zapisano na jej funkcjonowanie nieco ponad 250 tys. zł.
Swoich kosztów nie zredukowały plaża na Dojlidach, lodowisko i stadion lekkoatletyczny.
Podobne problemy mają władze Hajnówki, Michałowa i Bielska Podlaskiego, które do swych pływalni dopłacają po około 1 mln zł rocznie.
- Samorządy muszą przewartościować myślenie o swoich zadaniach - ocenia prof. Bogusław Plawgo, ekonomista Uniwersytetu w Białymstoku. - Zaspakajanie tylko potrzeb mieszkańców w dostępie do usług publicznych jest już nieaktualne. Powinny teraz koncentrować się na rozwoju gospodarki, który da miejsca pracy.
Czytaj e-wydanie »Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?