Zaledwie do końca czerwca lekarze rodzinni mają czas na zebranie nowych oświadczeń pacjentów - alarmują medycy z Wielkopolskiego Porozumienia Zielonogórskiego. Dlatego w łomżyńskich przychodniach, podobnie jak w całym kraju, trwa wielkie zbieranie tych dokumentów. Ale nie ma szans, że uda się zebrać je wszystkie na czas.
Będą zbierali po domach?
Zgodnie z obowiązującym od stycznia rozporządzeniem Ministra Zdrowia, pacjenci muszą złożyć w swoich przychodniach: oświadczenie o upoważnieniu do uzyskiwania informacji o ich stanie zdrowia i dostępu do dokumentacji przez inne osoby (także na wypadek śmierci), oświadczenie o poinformowaniu o prawach pacjenta i oświadczenie o wyrażeniu zgody na przeprowadzenie badania lub udzielenie innego świadczenia zdrowotnego.
Lekarze zastanawiają się: czy bez tych oświadczeń chorego nie będzie można już leczyć?
- Pacjenci będą musieli odwiedzić praktykę, nierzadko oddaloną o kilkanaście kilometrów, jedynie po to, by spełnić biurokratyczny obowiązek, bądź też lekarz będzie zmuszony wcielić się w rolę akwizytora-domokrążcy - komentuje dr Bożena Janicka, prezes WPZ.
W Łomży kierownicy zakładów opieki zdrowotnej nawet nie myślą o zbieraniu podpisów po domach pacjentów. Problemów i tak jest sporo z samym przyjmowaniem oświadczeń w przychodniach.
Dodatkowa robota
- Oświadczenia trzeba dołączyć do każdej historii choroby, panie z obsługi robią to po godzinach - opowiada Krystyna Kamińska-Nizik, kierownik NZOZ "Lekarze Rodzinni 3" w Łomży. - A i pacjenci narzekają, bo przy rejestracji tworzą się kolejki.
Dla przychodni to także dodatkowe koszty. 14 tys. pacjentów wymaga tyleż wydrukowanych oświadczeń, a jak oblicza dr Kamińska-Nizik, każdy pracownik obsługi będzie musiał przepracować łącznie 2 tygodnie nadgodzin, by oświadczenia dołączyć do dokumentacji medycznej.
Dr Krzysztof R. Miernik, kierownik NZOZ "Omega" w Łomży dodaje, że do tej pory tylko 10 proc. z 6 tysięcy pacjentów tej przychodni złożyło oświadczenia. - Jest to biurokratyczna uciążliwość i logistycznie bardzo ciężkie i pracochłonne zadanie - uważa.
Pacjenci zbytnio nie narzekają, bo cała procedura wymaga podpisania jednego gotowego już dokumentu i podania namiarów do upoważnionych osób. Ale nie wszyscy przecież odwiedzą do czerwca swych lekarzy. Zdrowym pozostanie wybranie się do przychodni tylko po to, by podpisać formularze.
Dr Kamińska-Nizik dostrzega jednak także plusy nowego rozwiązania. - Są osoby, które nie chcą o chorobach informować rodziny - mówi. - Poza tym w przypadku dzieci, informacje w kartach ułatwią nam dotarcie do rodziców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?