Prokuratura zakończyła właśnie trwające wiele lat śledztwo w tej sprawie. Historia, którą opisuje akt oskarżenia, miała miejsce w latach 2001-2003. Suwalska fundacja prowadziła wówczas, na zlecenie Państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu, usługi konsultacyjne. Z porad można było skorzystać bezpłatnie. PARP płacił jednak fundacji. Kwota była uzależniona od liczby wykonanych usług oraz czasu ich trwania.
Według prokuratury, pracownicy FRP nagminnie wpisywali nieprawdziwe godziny. Porada trwała więc faktycznie, np. 15 minut, a w dokumentach - parę razy dłużej. Okazało się też, że część usług rozpisano na tzw. martwe dusze, czyli osoby, które w tym przedsięwzięciu w ogóle nie uczestniczyły. Pracownicy fundacji mieli fałszować ich podpisy.
W ten sposób suwalska instytucja zarobiła około 250 tys. zł. Prokuraturze nie udało się ustalić, jak ta kwota została rozdysponowana.
Śledztwo trwało tak długo, bo trzeba było przesłuchać aż około tysiąca świadków. Akt oskarżenia dotyczy m.in. prezesa Andrzeja W. oraz głównej księgowej Alicji Ł. Za tego typu przestępstwa grozi do ośmiu lat więzienia.
Prezes przyznaje wprawdzie, że część zatrudnianych przez niego konsultantów dopuszczała się fałszerstw, ale działo się to bez zgody i wiedzy zarządu.
- Nam nie przedstawiono zarzutów dotyczących np. fałszowania podpisów - mówi. - Moja wina polega więc na tym, że odpowiadam za całokształt pracy tej instytucji. Na proces czekam bez specjalnych obaw.
Fundacja jest instytucją publiczną. Powołano ją w 1994 roku. Ma się zajmować m.in. zwalczaniem bezrobocia, promowaniem przedsiębiorczości i niepełnosprawnymi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?