Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadostwo

Konrad Kruszewski
Kronika wypadków umysłowych. Można dobrze wyjść na dziadostwie. Na przykład na dziadostwie naszej piłkarskiej reprezentacji dobrze wyszedł piłkarz Roger, jeden z nielicznych spośród "Polaków", który wiedział, jak się kopie piłkę i teraz może przebierać w kontraktach. Ale jeszcze lepiej wyszedł prezes Listkiewicz, który opalił sobie tyłek oraz ten narząd, który ma po odwrotnej stronie tyłka.

Był taki pomysł, aby winą za to, że Polacy nie potrafią kopać piłki obarczyć sędziego z Anglii. I to się w zasadzie udało. Większość kibiców jest przekonanych, że odpadliśmy dzięki niemu, bo on się pomylił. Tymczasem on, owszem, pomylił się, ale na naszą korzyść, bo uznał gola strzelonego przez Rogera ze spalonego. To był jedyny gol, jakiego strzelili nasi piłkarze podczas wszystkich występów w mistrzostwach. Taki jest bilans i to jest ich największy sukces. Wiekopomne osiągnięcie! Jedna, jedyna bramka strzelona Austriakom (kilkadziesiąt miejsc za Polską w rankingu UEFA) i to ze spalonego. Dziadostwo!!! I to dziadostwo do kwadratu. Na tle tego dziadostwa, oprócz Brazylijczyka, wyróżnił się jeszcze tylko Artur Boruc, bo gdyby nie on, strzeliliby nam ze cztery razy więcej bramek. Ci, którzy mają nieco więcej rozumu niż bulwarowe gazety, które zamiast meczu piłkarskiego widziały bitwę pod Grunwaldem, tym dziadostwem nie byli zaskoczeni. Dlatego że to dziadostwo obserwują na co dzień w polskiej lidze i w PZPN.

A propos dziadostwa i PZPN, to mam takie pytanie: Jakiej przyjemności mogą doznawać starsi obywatele w oglądaniu swoich pomarszczonych fiutków i obwisłych pośladków? Pytanie to jest tylko pozornie bezsensowne. Ma ono swój głęboki sens. Bo oto "Fakt" opublikował zdjęcia prezesa PZPN Michała Listkiewicza i innych jego kolegów ze związku z genitaliami na wierzchu. Jak się okazało, celem ich pobytu na mistrzostwach Europy było m.in. zaleganie nago na tarasie luksusowego hotelu w Austrii.

Cele ma się takie, jakie się sobie postawi. Im ambitniejsze, tym lepiej. Prezes Listkiewicz postawił sobie na przykład za cel, że zapłaci polskim piłkarzom 400 tys. za przegrany mecz z Niemcami, więc nic dziwnego, że następnych meczów też nie wygrali. Cel ten akurat nie został osiągnięty, bo był chyba zbyt ambitny. Za to cel drugi - opalenie sobie tyłka, tak, żeby nie było na nim białego paska po majtkach - został, mam nadzieję, wykonany i przekroczony.

Wracając do mojego pytania o przyjemności czerpane z pokazywania sobie sflaczałych fiutków, to muszę przyznać, że jestem trochę bezradny. Rozumiem bowiem, że można czerpać przyjemności z oglądania nagości młodych dziewczyn, ba, rozumiem nawet, że młodzi chłopcy także mogą dla niektórych stanowić doznanie estetyczne. Ale żeby obwisłe cielska?!

Nie potrafię na przykład zrozumieć Niemców, którzy rozbierają się przy byle okazji albo i nawet bez okazji. Widok niemieckich staruszek, które na europejskich plażach z zupełnie mi nieznanych i tajemniczych powodów pokazują wszem i wobec materialne wspomnienia po czymś, co było niegdyś piersiami, wywołuje u mnie jedynie lęk przed tym widokiem, tak, że nie wiem, co mam zrobić ze swoim wzrokiem. Widok niemieckich staruszków, którzy akurat zapragnęli pokazać sobie, a przy okazji towarzystwu w okolicy coś, co jest już tylko materialnym wspomnieniem po czymś, co jeszcze 40 lat temu było narządem rozrodczym, potęguje ten lęk o dodatkowe obrzydzenie, tak, że nie pozostaje już nic, jak uciekać z tej plaży do miasta, gdzie na szczęście niemieccy emeryci chodzą jeszcze w majtach.

A tu proszę, nasi działacze, już w wieku przedemerytalnym, odnajdują zadowolenie w pokazaniu sobie tego czy owego. Nie wiem, może chodzi o porównanie, jak u samców niektórych zwierząt, żeby pokazać, kto tu rządzi. A w świecie przyrody rządzi ten, który ma największego. Gratulacje dla prezesa. A może ktoś doszedł do wniosku, że skoro niemieccy emeryci się obnażają i ich reprezentacja wygrywa, to może i u nas ten mechanizm zadziała. Niestety, nie działa.

Nigdy nie byłem miłośnikiem bulwarówek ani zdjęć wykonywanych przez paparazzi, ale w przypadku "Faktu" pierwszy raz dostrzegłem jakiś sens w publikowaniu tego rodzaju materiałów. Bo te w sumie obrzydliwe zdjęcia pokazują, o co tak naprawdę w piłce nożnej chodzi.

Nie o kibiców. Kibic to tak naprawdę matoł (adresuję to również do siebie), który ekscytuje się występami piłkarzy, jakby był ku temu rzeczywiście jakiś ważny powód. Jedynym ważnym powodem pojawiania się piłkarzy na boisku nie jest mecz, tylko pieniądze, jakie może on przynieść. Nie o kibiców zatem idzie, ale o ich pieniądze. I nie tylko o te, które wydają oni na bilety, bo to zaledwie ułamek procenta sum, które są w futbolu i wokół niego.

Chodzi o życie dostatnie działaczy piłkarskich (nie tylko polskich). O luksusowy hotel, wczasy, olejek do opalania, luzik z członkiem na wierzchu. I wszystko to, proszę Państwa, w ramach pracy. Wszyscy by tak chcieli, ale tylko im się udało. Pozazdrościć.

Dlatego wynik meczu zupełnie nie ma znaczenia. Reprezentacja wraca, my zostajemy! Bo przecież tyle jest rzeczy w europejskim futbolu do przedyskutowania! A nawet jeśli wrócimy razem z piłkarzami, to czyż w kraju brakuje luksusowych hoteli?!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna