Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziesięciolatek pobił rówieśnika. Inny uczeń kopnął drugiego w krocze

Beata Rzatkowska
Archiwum
Policjanci coraz częściej interweniują w szkołach

Dziesięciolatek trafił do szpitala, bo został pobity przez swojego rówieśnika w szkole. Incydentem zajęła się suwalska policja. W tym roku funkcjonariusze interweniowali w podobnych sprawach niemal dwa razy częściej, niż w minionym. Taka sytuacja występuje zarówno w Suwałkach, jak i w Sejnach.

- Problem jest na pewno jeszcze większy, bo nie o wszystkich przypadkach przemocy informują organy ścigania dyrektorzy szkół i rodzice - uważa Anna Kisielewska, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Suwałkach.

Nauczycielki nie było

Do ostatniego zdarzenia doszło kilka dni temu w Zespole Szkół w Jeleniewie. W czasie przerwy jeden z uczniów czwartej klasy kopnął kolegę w krocze. Pokrzywdzony trafił do szpitala. Kiedy wróci do szkoły, na razie nie wiadomo.

- To nie pierwszy taki przypadek - opowiadają rodzice uczniów z Jeleniewa, którzy wolą zostać anonimowi. - Wcześniej też nasze dzieci były katowane przez inne. Zgłaszaliśmy ten problem dyrekcji szkoły, ale nic nie pomogło.

Alicja Dorochowicz, dyrektor placówki przyznaje, że doszło do pobicia w szkole.

- Uczniów pilnowała nauczycielka, ale musiała pójść do toalety - wyjaśnia. - Zrobiła źle, ponieważ powinna zaczekać, aż ktoś ją zastąpi. Gdy zobaczyliśmy co się stało, powiadomiliśmy policję.
Dorochowicz dodaje, że nauczyciele dołożą wszelkich starań, aby do takich sytuacji więcej nie dochodziło.

To ostatni, ale nie jedyny przypadek pobicia w szkole. Kilka tygodni temu np. pisaliśmy, jak uczeń suwalskiej "podstawówki" znęcał się nad swoim kolegą. Wyzywał go i poszturchiwał zarówno na lekcji, jak i podczas przerwy.

Nauczyciele długo bagatelizowali sprawę. Dopiero po interwencji rodziców u prezydenta miasta i w kuratorium oświaty agresywny uczeń został przeniesiony do innej klasy. Pokrzywdzony chłopak nie chciał chodzić do szkoły, miał samobójcze myśli. Przez kilka miesięcy musiał być pod opieką psychologa.

Nie można milczeć!

Zdaniem Anny Kisielewskiej, dyrektor poradni dzieci, które są agresywne nie potrafią radzić sobie z własnymi emocjami.

- Może to wynikać z różnych powodów, w tym błędów wychowawczych rodziców, jak też nauczycieli - mówi. - Należy więc szukać źródła ich złego zachowania, aby móc mu zapobiegać.

Zdaniem Kisielewskiej takie sprawy absolutnie nie mogą być zamiatane pod dywan.
- To nie ma sensu, problem bowiem może tylko narastać - uważa psycholog.
Inni specjaliści od przemocy dodają, że milczenie rozzuchwala napastnika.
- Czuje się bezkarny i atakuje znowu - tłumaczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna