Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ełczanin uratował życie sąsiadce

Rafał Rusiecki [email protected]
O życiu lokatorki mieszkania na ul. Gdańskiej zadecydowały minuty. Żonę Andrzeja Wojtaszka (z lewej) uratował jego sąsiad z parteru, Henryk Żywulski (na pierwszym planie)
O życiu lokatorki mieszkania na ul. Gdańskiej zadecydowały minuty. Żonę Andrzeja Wojtaszka (z lewej) uratował jego sąsiad z parteru, Henryk Żywulski (na pierwszym planie) R. Rusiecki
Ełk. Gdyby nie sąsiedzka pomoc, to w piątek mogło dojść do tragedii. W jednym z mieszkań przy ul. Gdańskiej, na trzecim piętrze wybuchł pożar. Wszystko działo się tuż przed godziną 10. Strażacy zjawili się błyskawicznie i w kilkanaście minut zażegnali niebezpieczeństwo.

Życie kobiety, która najprawdopodobniej spowodowała pożar, uratował jej sąsiad. Henryk Żywulski wyprzedził strażaków i kłęby dymu, które wypełniały coraz szybciej wnętrze wąskich pokoi.
- Wracałem właśnie z podwórza, kiedy zauważyłem, że przez okna mieszkania na ostatnim piętrze wydobywa się dym - opowiada Henryk Żywulski. - Swąd było czuć już z daleka. Pobiegłem szybko po schodach do tego mieszkania. Przy piecu na tapczanie leżała sąsiadka. Wszędzie było czarno od dymu. Udało mi się jednak wyciągnąć ją na dół na podwórze. Drugi sąsiad szybko zadzwonił po pomoc.
Ełccy strażacy opanowali pożar w kilkanaście minut. Najprawdopodobniej doszło do niego z powodu braku ostrożności lokatorki, która próbowała rozpalić w piecu zużytymi butami. Ogień szybko rozprzestrzenił się na stertę papierów leżących obok.
- Pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy kobiecie - powiedział nam Tomasz Lacki, rzecznik prasowy ełckich strażaków. - W mieszkaniu nadpaliła się podłoga oraz część szafki i wersalki.
Dzieła zniszczenia dopełnił czarny czad. Dym powstały w wyniku spalenia plastiku pokrył wnętrze całego mieszkania. Popękały wszystkie okna. Na szczęście nie ucierpiał nikt z przechodniów.
Nasi dziennikarze znaleźli się na miejscu zdarzenia tuż po akcji dogaszania pożaru przez strażaków. Zastaliśmy tam męża kobiety odwiezionej do szpitala z objawami zatrucia dymem.
- Nie było mnie w domu, kiedy to się zaczęło - przyznał Andrzej Wojtaszek, lokator spalonego mieszkania. - W tym czasie byłem u matki. Gdybym był na miejscu, nic takiego by się nie stało. Żona musiała się przestraszyć ognia. Dwa lata służyłem w wojskowej straży pożarnej. Wiedziałbym co robić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna