Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fingowali stłuczki aut, teraz mają kolizję z prawem

ika
W służbowych notatkach umówieni przez przestępców policjanci dodawali też uszkodzenia aut, które nie miały miejsca
W służbowych notatkach umówieni przez przestępców policjanci dodawali też uszkodzenia aut, które nie miały miejsca Wojciech Wojtkielewicz
370 stron aktu oskarżenia, policjanci wśród oskarżonych.

Trzydziestu siedmiu oskarżonych, a wśród nich trzech policjantów, stanie wkrótce przed sądem za udział w procederze wyłudzeń odszkodowań za fikcyjne stłuczki samochodowe. Siedmiu członków grupy przestępczej działającej na Suwalszczyźnie usłyszało dodatkowo zarzut przerzutu nielegalnych imigrantów z państw azjatyckich. Akt oskarżenia w tej sprawie, liczący blisko 370 stron (!), trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Suwałkach.

Postępowanie w tej jednej z największych spraw kryminalnych z końca lat 90. prowadziła białostocka "okręgówka". Podzieliła je na kilka śledztw. W poprzednich oskarżyła 200 osób, z których 150 skazano. Teraz przed Temidą odpowiedzą m.in. organizatorzy przestępczego procederu, którzy zrobili sobie z niego stałe źródło dochodu.

Początek ich działalności to rok 1996. Ostatnie przestępstwa datowane są na początek obecnego wieku, a więc minęło już kilkanaście lat.
- Sprawa była bardzo pracochłonna - tłumaczy Adam Kozub z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. - Prokuratorzy musieli przeanalizować kilka tysięcy akt szkodowych i znaleźć wśród nich te, które mogłyby stanowić podstawę zarzutów

W efekcie postawiono aż 375 zarzutów. Obejmują kilkaset sfingowanych stłuczek, których mechanizm był podobny. W samochód, najlepiej, gdy było to luksusowe auto, niegroźnie uderzał jakiś tani pojazd. Powiadomiony o stłuczce dyżurny policji wysyłał na jej miejsce najbliższy patrol. A przeważnie tworzyli go uprzedzeni telefonicznie przez oskarżonych znajomi funkcjonariusze suwalskiej drogówki. Ci zaś zawsze zachowywali pozory, wykonywali standardowe czynności: sprawdzali trzeźwość kierowców, sporządzali notatkę urzędową, którą wysyłali do firmy ubezpieczeniowej. Kwoty rekompensat dla właścicieli "stukniętych" aut sięgały nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Policjanci, którzy im w tym pomogli, za współpracę dostawali 400-500 złotych.

Spora część organizatorów tego procederu przyznała się do winy. Trzy osoby chcą się dobrowolnie poddać karze więzienia w zawieszeniu i grzywny. Jednemu ze skruszonych policjantów prokurator zaproponował rok i 3 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, grzywnę, obowiązek naprawienia szkody oraz zakaz wykonywania zawodu na 3 lata. Wnioski rozpatrzy sąd.

Do winy przyznał się też główny oskarżony - Krzysztof W. (usłyszał aż 82 zarzuty). On i sześć innych osób odpowie również za organizowanie na masową skalę przemytu Azjatów do Polski przez rosyjską i litewską granicę. Nielegalni imigranci pochodzili głównie z Chin i Wietnamu, ale także z Indii, Somalii, Afganistanu i Pakistanu.

Oskarżonym grozi do 8 lat więzienia. Organizatorom grupy przestępczej nawet do dwunastu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna