Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

FotoFilmic 2016: Kamil Śleszyński z Białegostoku został finalistą konkursu

Urszula Ludwiczak
Kamil Śleszyński fotografią zajmuje się od około 10 lat. Jego pasją jest fotografia analogowa, z użyciem aparatu wielkoformatowego
Kamil Śleszyński fotografią zajmuje się od około 10 lat. Jego pasją jest fotografia analogowa, z użyciem aparatu wielkoformatowego Archiwum prywatne
Rozmowa z Kamilem Śleszyńskim, białostoczaninem, fotografem, finalistą konkursu FotoFilmic 2016

Znalazłeś się w gronie 30 finalistów ogólnoświatowego konkursu FotoFilmic 2016, jako jedyny Polak. Co to za konkurs?

To konkurs organizowany przez Stowarzyszenie Foto-Filmic z Vancouver w Kanadzie. Skupia się na promowaniu młodych fotografów, pracujących w technice analogowej. Są w nim trzy nabory: zimowy, wiosenny i letni, w każdym z nadesłanych wielu prac wybiera się po 30 fotografów i ich zdjęcia. Potem z tych 90 zakwalifikowanych jurorzy wybierają finałową 30. To artyści, których zdjęcia będą prezentowane teraz na wystawach na całym świecie, m.in. w Australii, Kanadzie i USA. Finał konkursu przewidziany jest na listopad. Wtedy okaże się, kto ostatecznie zwyciężył.

Ty jesteś w tej złotej trzydziestce. Gratulacje. Jakie zdjęcia wysłałeś na konkurs?

To zdjęcia z mojego projektu Input/Output, który realizowałem między 2014 a 2015 rokiem z więźniami, w białostockim Zakładzie Karnym i Areszcie Śledczym, a także w zakładzie w Czerwonym Borze i Stowarzyszeniu Featon w Suwałkach. W ramach projektu rozmawiałem z więźniami, czym dla nich jest wolność, jak ją postrzegają. Wypełniali anonimowe ankiety. I robiliśmy zdjęcia.

Na konkurs wysłałem 15 fotografii z tego projektu, jury wybrało trzy, a teraz z wystawą po całym świecie jedno zdjęcie będzie jeździć.

Łatwo było znaleźć bohaterów do projektu?

Nie tak łatwo. Zaczęło się od tego, że dowiedziałem się, że Darek Szada-Borzyszkowski robi przedstawienia z więźniami, to on mi powiedział, że jest grupa ludzi, którzy mogą się zgodzić na udział w moim projekcie. Ale i tak musiałem ich do tego przekonać. Na początku mnie spławiali. Chodziłem pięć razy do zakładu karnego rozmawiać z osadzonym, zanim pierwszy się zgodził. I gdy ta pierwsza wyrwa w murze powstała, dalej już poszło. W sumie znalazłem 15 bohaterów. To głównie recydywiści. Niektórzy obawiali się pokazać swoje twarze, ale udało się ich przekonać. Potem czekali nawet na nasze spotkania. Wielu z nich uważało wręcz, że biorąc udział w sesji, robią coś ważnego.

Fotografowałeś ich w celach?

To miały być portrety, nie trzeba było moich bohaterów umieszczać do tego w celi. Po ich twarzach, oczach i tak wszystko widać.

Dlaczego zajmujesz się akurat fotografią analogową?

Używam aparatu wielkoformatowego. On wymaga ode mnie skupienia. Trzeba tu ręcznie wszystko poustawiać. Przy tym mogę z osobą portretowaną porozmawiać, a ludzie się interesują tym, co robię. Wielu więźniów nie widziało wcześniej takiego aparatu, z tego powodu też chcieli brać udział w zdjęciach. Dzięki takiej technice skraca się dystans między fotografem a osobą fotografowaną. Zdjęcia są bardziej przemyślane. Jest przecież tylko jeden strzał.

Czym jest dla Ciebie udział w tym konkursie?

Dziś, gdy bardzo wielu ludzi robi zdjęcia, ciężko jest wypłynąć. Ja swoje prace dotychczas głównie pokazywałem w in-ternecie, była też wystawa Debuts w Łodzi. Dzięki temu konkursowi mam szansę na pokazanie się poza Polską.

Projekt z więźniami się skończył. Ale realizujesz już kolejny pomysł.

Zacząłem robić projekt w ośrodku Metanoia koło Czarnej Białostockiej, dla uzależnionej młodzieży. Jeszcze nie wiem, w jakim kierunku to się potoczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna