Gapowicz płaci dwa razy

Prawomocny wyrok pół roku w zawieszeniu usłyszał w czwartek białostocki student, który tak unikał zapłacenia kary za jazdę bez biletu autobusem komunikacji miejskiej, że aż dopuścił się przestępstwa.

Przyłapany na jeździe "na gapę" Dariusz G., dostał mandat. Gdy go nie zapłacił, po jakimś czasie białostocki urząd miasta upomniał się o niego i wysłał wezwanie do zapłaty. Zdziwiony 24-latek przyniósł dowód wpłaty sprzed kilku miesięcy. Ten, jak się okazało, był sfałszowany.
Sąd Okręgowy w Białymstoku podtrzymał w czwartek wyrok sądu I instancji skazujący studenta na karę 6 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata. Uznał apelację oskarżonego, który nie przyznał się do winy i wnosił o uniewinnienie, za całkowicie bezzasadną.

- Opinia biegłego grafologa potwierdziła, że podpis na dowodzie wpłaty nie jest podpisem osoby uprawnionej do jego wystawienia - argumentowała w uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Wołosik.
Podpis był skrócony, więc nie można było stwierdzić, czy naniósł go Dariusz G. Dlatego 24-latek nie odpowiadał za jego podrobienie, a jedynie za "usiłowanie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem Urząd Miejski w Białymstoku".

Wszystko zaczęło się 15 stycznia br. To wtedy kontrolerzy przyłapali Dariusza G. bez biletu. Za jazdę "na gapę" wręczyli mu mandat w wysokości 120 zł. Białostoczanin twierdzi, że cztery dni później w kasie urzędu miejskiego uregulował należność. W marcu dostał wezwanie do zapłaty ponad 200 zł. Wtedy ponownie udał się na ul. Składową, gdzie przedstawił rzekomy dowód wpłaty. Pracownice nie dały się nabrać. Druk wyraźnie różnił się od wzoru. Miał inną czcionkę, rozmieszczenie wyrazów. Na dokumencie brakowało też pieczęci urzędu miasta. Za oszustwo G. groziło 8 lat więzienia.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje