Gazeta rozdała auta i radość

Jako jedni z pierwszych w Polsce rozdaliśmy naszym Czytelnikom fiaty 126 p. będące kilkadziesiąt lat temu obiektem pożądania niejednego kierowcy. Później były polonezy, a "nawet" cinquecento...
Auto prezentem na rocznicę
Doskonałą okazją do hojności zawsze były urodziny naszego dziennika. Tak też było w 1979 roku. Wówczas 30 czerwca napisaliśmy:
"Wystarczyło nabycie tylko czterech losów naszej wielkiej loterii fantowej z okazji dorocznego Święta "Gazety Współczesnej", aby stać się posiadaczem wymarzonego Fiata 126 p. W ten oto sposób szczęście uśmiechnęło się do suwalskiego rzemieślnika - Jana Naglika, posiadającego własny warsztat kamieniarsko-betoniarski.
We wtorek, 26 czerwca będąc w Ełku nabył - bardziej z przekory niż przekonania - cztery losy w kiosku "Ruchu" obok stacji PKP. Spojrzał na numery, porównał z tabelą wygranych. Nie chciał wierzyć, że w tym momencie stał się posiadaczem samochodu osobowego.
- Nabywałem losy poprzednich loterii "Gazety". Zdarzyła się nawet wygrana pięćset złotych. Ale żeby samochód. Czym prędzej mój "szczęśliwy" los schowałem do kieszeni. Nic nawet nie powiedziałem sprzedawcy z kiosku. Chciałem jak najszybciej dotrzeć do domu, podzielić się wiadomością z rodziną. Żona i dwoje dzieci a także znajomi nie chcieli wierzyć...
- Ten mały Fiacik będzie - z okazji dziesięciolecia związku małżeńskiego - znakomitym prezentem dla żony, która razem ze mną pracuje w warsztacie. Gdy tylko odbiorę samochód z "Polmozbytu", wręczę jej kwiaty i symbolicznie kluczyki od pojazdu.
27 czerwca Jan Naglik załatwiał w komitecie organizacyjnym Święta "Gazety Współczesnej" i Przedsiębiorstwie Wydawniczo-Kolportażowym RSW "Prasa-Książka-Ruch" w Białymstoku oraz białostockim "Polmozbycie" formalności związane z wystawieniem upoważnienia do odbioru samochodu i ustaleniem daty odbioru. Już niebawem zasiądzie za kierownicą "Malucha".
- Najbliższe zamierzenia związane z "Fiacikiem"? Wybrać się z rodziną na ciekawą wycieczkę. Tyle jest do zwiedzenia i obejrzenia w naszym regionie i kraju. Z tej pierwszej podróży wyślemy pocztówki z pozdrowieniami do redakcji."
Telewizor na wagę złota
Odnaleźliśmy córkę nieżyjącego już niestety pana Jana Naglika - Izabelę Olszewską. Z bratem nadal prowadzi Zakład Kamieniarski "Naglik" pod Suwałkami.
- Nie pamiętam już zbyt wiele z tamtych czasów, kiedy mój tata wygrał we "Współczesnej" samochód, bo miałam wówczas 9 lat. Ale to był przez dłuższy czas jedyny samochód jaki mieliśmy, dlatego sporo nim jeździliśmy. Odwiedzaliśmy rodzinę na południu Polski.
Maluch był biały i oczywiście mały, ale pomieścił całą czteroosobową rodzinę.
Tradycję nagród na "czterech kółkach" podtrzymywaliśmy również w latach 90. Na archiwalnych zdjęciach uwieczniony został m. in. pan Jerzy Dziemski jak otrzymuje z rąk Zbigniewa Fabiańczuka, prezesa spółki "Kresy B.O." (tzn. dawnego wydawcy Gazety Współczesnej) klucze do jasnozielonego fiata 126 EL. Nowy fiat EL, czyli elegant, różnił się od starszej wersji m. in. tym, że miał ogrzewaną tylną szybę, otwierane tylne boczne szyby, wysokie zagłówki. Prawdziwy luksus! - chciałoby się powiedzieć z lekkim rozrzewnieniem.
Czarno-biały telewizor hitem plebiscytu
Starsi dziennikarze wspominają, że w latach 80., czyli w dobie kryzysu, organizatorom udało się "cudownym sposobem" do puli nagród rzeczowych w plebiscycie "GW" na najpopularniejszego sportowca - dołączyć czarno-biały telewizor. Redakcja otrzymała wówczas rekordową liczbę, bo około 10 tysięcy kuponów. Żartowano wówczas, że to nie zainteresowanie sportem motywowało ludzi do wycinania kuponów, ale właśnie ten telewizor.
Tradycję konkursów z atrakcyjnymi nagrodami podtrzymywaliśmy w kolejnych latach. W ostatnich loteriach, które odbywały się od 2008 r. wydaliśmy dwa samochody, mieszkanie i wiele nagród dodatkowych. Czyż nie warto brać udział w naszych konkursach? (ika)