Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy mama pracuje w domu

Agata Sawczenko, [email protected]
Bardzo chciałam zajmować się moimi synkami - mówi Wioletta Wiatrowska. - Ale urlop macierzyński trwa tak krótko... Na szczęście, mogę pracować w domu!
Bardzo chciałam zajmować się moimi synkami - mówi Wioletta Wiatrowska. - Ale urlop macierzyński trwa tak krótko... Na szczęście, mogę pracować w domu!
Wiem, że nie mam czasu na głupoty. Pracuję, gdy synkowie śpią, gdy się bawią, wieczorem, gdy w opiece nad nimi wyręcza mnie mąż. Czasem 10 minut wystarczy, żeby usiąść do komputera i zrobić coś ważnego. Coś, za co dostanę pieniądze.

Najważniejsza jest dobra organizacja pracy! - Wioletta Wiatrowska z Białegostoku nie ma wątpliwości. Już po raz drugi w życiu została telepracownikiem. - No i ważne jest wsparcie najbliższych. Bo mąż nie wymaga, bym równo o 16 podawała mu trzydaniowy obiad. Kiedy trzeba - sam ugotuje dla całej rodziny.

Wioletta jest bibliotekarką na Uniwersytecie w Białymstoku. Jej zadanie to przekopiowywanie danych. Za pomocą komputera, który stoi w jej własnym domu. Ma podłączony internet i dostęp do serwera biblioteki.

Zwracają jej kasę za rachunki
- Już gdy byłam w pierwszej ciąży, bardzo się bałam powrotu do pracy po urodzeniu dziecka - przyznaje pani Wioletta. - Bo to przecież tylko cztery miesiące z dzieckiem i znów trzeba iść do pracy.

A ono było takie malutkie. Jak je zostawić? I z kim? Żłobek nie wchodził w rachubę. Raczej wynajęlibyśmy nianię. Ale ja bardzo chciałam sama się nim opiekować, zamiast zostawiać je z kimś obcym.

Razem z mężem brali pod uwagę jeszcze urlop wychowawczy.
- Ale wychowawczy, wiadomo, ma plusy i minusy - tłumaczy Wioletta. - Z jednej strony można cały swój czas poświęcić dziecku, ale z drugiej - brak pieniędzy.

A pieniądze też przecież są ważne, tym bardziej gdy rodzina się powiększa.
Dlatego propozycja białostockiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej spadła pani Wioletcie jak z nieba. W ramach projektu realizowanego przez tę uczelnię ("Elastyczny Pracownik - Partnerska Rodzina") dostała komputer wraz z potrzebnym oprogramowaniem. Z przewidzianych w projekcie pieniędzy zostały też opłacone rachunki telefoniczne i za internet.

- Dzięki temu mogłam, nie rezygnując z pracy, porządnie zająć się Filipem - mówi Wioletta.

Decydując się na to rozwiązanie, na początku nie była pewna, czy to praca dla niej. Ale w trakcie okazało się, że całkiem dobrze sobie radzi. A z każdym tygodniem było coraz lepiej.

Po roku wróciła do tradycyjnego trybu pracy. Do biblioteki. - Bo tęskniłam już trochę za ludźmi - przyznaje z uśmiechem. Ale gdy drugi raz zaszła w ciążę, nie wahała się ani sekundy - znów została telepracownikiem.

Nie traci czasu

Nie ma stałego planu dnia. Każdy dzień jest inny.

- Zwłaszcza teraz, z dwójką dzieci - uśmiecha się pani Wioletta. Filip ma teraz dwa i pół roczku, Szymek - sześć miesięcy.

Chłopcy są bardzo spokojni. PaniWioletta pracuje, gdy śpią, bawią się, są na podwórku:

- Filip biega po podwórku, Szymek siedzi w wózku, a ja z laptopem mogę posiedzieć na werandzie. Często też przyjeżdżają dziadkowie i wtedy mam więcej czasu na nadrobienie zaległości - opowiada. - Zauważyłam, że im więcej mam obowiązków, tym produktywniej wykorzystuję czas. Jeżeli usiądę do komputera i wiem, że mogę posiedzieć 10 minut, to już nic mnie nie zatrzyma: żadna ciekawa strona w internecie.

Telepraca ma tę zaletę, że paniWioletta do dyspozycji ma siedem dni w tygodniu. I to, co inni muszą zrobić w pracy w ciągu pięciu, ona może sobie rozłożyć na cały tydzień.

Na szczęście, ma oparcie w mężu.

- Wie, że mam dużo pracy i nie wymaga, żebym mu codziennie przyrządzała wykwintne potrawy. Mąż pracuje od 7.30 do 15.30. I to jest jedyna stała rzecz w naszym życiu - śmieje się pani Wioletta.

Przyznaje, że są momenty, gdy tęskni za ludźmi. Kiedy więc może choć na godzinkę oddać dzieci pod opiekę komuś z rodziny, pakuje laptopa, wsiada w samochód i jedzie do biblioteki. By choć trochę popracować wśród ludzi...

Bo kobieta ma ciężko

- W projekcie "Elastyczny Pracownik - Partnerska Rodzina" testowaliśmy elastyczne formy pracy, aby przekonać i pracowników, i pracodawców, że pracować można efektywnie, wydajnie, nie siedząc codziennie osiem godzin w biurze czy innym zakładzie - mówi kierownik projektu dr Cecylia Sadowska-Snarska z Wyższej Szkoły Ekonomicznej.

Zwraca ona uwagę, że kobiety w Polsce nadal mają bardzo duży problem z pogodzeniem życia zawodowego z rodzinnym:

- Bardzo często efektem tego jest rezygnacja z pracy albo godzenie za wszelką cenę pracy i życia rodzinnego. A to godzenie na siłę może niekorzystnie odbijać się i na rodzinie, i na efektach pracy. W efekcie kobiety są bardzo zestresowane i wycofują się z rynku pracy.

W godzeniu życia zawodowego z rodzinnym na pewno mogą pomóc elastyczne formy pracy.
- Sprawdziły się w wielu krajach europejskich. I sprawdzają się u nas! - zapewnia Cecylia Sadowska-Snarska.

Projekt promował również partnerski model rodziny - taki jak u pani Wioletty: gdzie małżonkowie dzielą się obowiązkami domowymi, gdzie oboje zajmują się dziećmi.
- Ważne, żeby to partnerstwo w rodzinie było popierane przez środowisko - dodaje dr Sadowska-Snarska. - Żeby nikogo nie dziwiło, że to ojciec przyprowadza czy odbiera dziecko z przedszkola, chodzi na wywiadówki czy bierze zwolnienie, gdy jego dziecko choruje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna