O dziwo, pracownicy sami je często tolerują! Trudno się dziwić, wciąż o pracę trudno, a nadzieja na dobrą posadę jest większa niż świadomość, jak wiele można stracić, godząc się na łamanie prawa.
Gdy do pracy trzeba dojechać
- Umówiłam się z pracodawcą, że będę dojeżdżała taksówką do firmy, w której prowadziłam kurs - mówi Eliza Kubrak, lektorka języka angielskiego w jednej z łomżyńskich szkół.
- Po miesiącu miał mi oddać pieniądze za dojazdy. Zwlekał, obiecywał, że "w następnym miesiącu". Nasza umowa była ustna i nie miałam żadnych świadków. W końcu rzuciłam tę pracę, ale pieniędzy nie odzyskałam - skarży się.
W podobnej sytuacji znalazł się Marcin Michalski, również prowadzący kursy językowe w zakładach pracy.
- Przełożony dał mi służbowy samochód, żebym dojeżdżał pod Ostrów Mazowiecką - opowiada.
- Miałem dostać dodatkowe pieniądze, bo przecież traciłem na dojazd ponad godzinę. Wypłata jednak nie była powiększona o umówioną kwotę. W końcu zrezygnowałem z tej pracy - dodaje zawiedziony.
Lektorzy i trenerzy prowadzący kursy zatrudniani są najczęściej na podstawie umów cywilno-prawnych. Gdy ktoś ma umowę-zlecenie lub umowę o dzieło, wtedy trzeba dodatkowej umowy dotyczącej rozliczenia za dojazdy. Jeśli jest ona na piśmie, wtedy można uniknąć podobnych problemów.
Zmiany w ostatniej chwili
- Mam niemiłe doświadczenie z pracą w supermarkecie - mówi Joanna Serwatko z Piątnicy. - Zdarzało się, że nasza przełożona, która już tam nie pracuje, w ostatniej chwili mówiła nam o szkoleniu po godzinach i kazała zostać dłużej. Gdy z koleżankami protestowałyśmy, odparła, że przecież "od dawna o tym wiadomo", a żadnego ogłoszenia nie było.
Na taki sam brak jasnego harmonogramu narzekają Magdalena Serafińska i Katarzyna Sieradzka, które też pracowały w dużym markecie.
- Najbardziej denerwowało nas, gdy zmieniano rozpiskę dyżurów pod nieobecność pracownika - mówią.
- Przyszłam kiedyś rano do pracy po urlopie i okazało się, że mam na drugą zmianę. Cały dzień miałam przez to zmarnowany - żali się Serafińska.
Sieradzka znalazła się w odwrotnej sytuacji.
- Dobrze, że zadzwoniły do mnie wieczorem koleżanki z pracy i powiedziały mi, żebym przyszła do pracy rano. Kierowniczka zmieniła rozpiskę i nie raczyła mnie o tym poinformować. Taki chaos powoduje straszną nerwówkę - dodaje.
Kasa czy wolne
Pracodawca ma obowiązek dbania o to, by czas pracy w wymiarze etatu nie przekraczał średnio 40 godzin tygodniowo. Łomżyńscy inspektorzy pracy zauważają, że ostatnio najbardziej popularne stało się "oddawanie" przepracowanych nadgodzin w formie dni wolnych.
- Bardziej mi to odpowiada niż dostawanie dodatkowych pieniędzy - twierdzi Bartosz Piasecki, pracownik piekarni. - Kiedyś szef nam płacił podwyższoną stawkę za nadgodziny. Co z tego, że zarabiałem nieco więcej pieniędzy, jeśli nie miałem ich kiedy wydać? - śmieje się. - Teraz odbijam sobie te nadgodziny podczas "długich weekendów".
Kontrole czasu pracy dotyczą godzin przyjścia i wyjścia pracownika. Często łomżyńscy pracodawcy pokazują inspektorom samą listę obecności. Podpis przy dacie świadczy jednak tylko o tym, że ktoś był w pracy, a nie jak długo pracował.
Dwa światy
Zdaniem pracodawców, nieprzestrzeganie przepisów wynika głównie z wysokich kosztów zatrudnienia. Z wypracowanego zysku i tak trzeba połowę oddać na ubezpieczenia i podatki. Oszczędza się, gdzie można, na odzieży ochronnej czy odpowiednich szkoleniach.
- Każdy chce od razu etat i zwrot kosztów dojazdów - mówi jeden z właścicieli łomżyńskich firm.
- Ludzie nie angażują się w pracę dla firmy, nie zostaną ani sekundy dłużej niż trzeba. Tylko zacznie pracować, chce np. refundacji kosztów okularów. Popracuje trzy miesiące i znika. A ja drugiemu mam te okulary kupować? To dwa oddzielne światy pracodawców i pracowników. Jednemu trudno drugiego zrozumieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?