Ech, ta popularna proza. Tyle w niej dialogów, że da się taką powieść przeczytać w jeden wieczór. Bo to właściwie nie literatura, tylko rozrywka, wypełniacz czasu, intelektualna gra z czytelnikiem. Napisana najprostszym językiem, co nie znaczy, że prostackim. Ot po prostu nie wymagająca wielkiego wysiłku. Za to z rewelacyjną główną bohaterką. Czytelnik powoli dowiaduje się o przeszłości dziennikarki, która z małego miasteczka wyjechała do Chicago, by robić karierę. Dlaczego nie do końca jej się udaje? Czy zgodnie z uwielbianą przez Amerykanów psychoanalizą przyczyną tkwią w sekretach rodziny i mrocznym dzieciństwie?
Kiedy ktoś w rodzinnej mieścinie owej dziennikarki zaczyna mordować małe dziewczynki, a po uśmierceniu ogałacać ich szczęki z zębów, reporterka musi wrócić do krainy dzieciństwa. Zamieszkać w domu toksycznej matki - wszak wiadomo, prasa papierowa podupada po obu stronach Atlantyku i koszty trzeba ciąć. Szybko okaże się, że lubi pić od rana, zaś seks uprawiać w ubraniu. Bo w dzieciństwie wycinała na swoim ciele różne słowa, które miały obniżyć jej napięcie emocjonalne. Na miejscu, tłumacząc się zdobywaniem informacji, nie zawaha się przed zażywaniem narkotyków z nieletnimi, chlaniem razem z nastolatkami i tak dalej. I właśnie ta zaskakująco odrażająca atmosfera, wypływająca jak bagno spomiędzy wartkich dialogów stanowi o sile prozy Gillian Flynn.
Trudno się dziwić, że HBO sfinansowało nakręcenie mini serialu z Amy Adams. Dziś charakteryzatorzy umieją odtworzyć nie takie blizny, a i trupki małych dziewczynek pewnie nieźle wypadną w kadrze. Co kto lubi. "Ostre przedmioty" dają się czytać i jako rozrywka są, z amerykańska, OK.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?