Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Płaska: Nie ma zgody? Będzie komisarz

Helena Wysocka [email protected]
Maciej Żywno, wojewoda podlaski zapowiada, że jeśli spór nie zostanie w gminie zażegnany, to wystąpi do premiera o zawieszenie obecnych władz i powołanie zarządcy komisarycznego.
Maciej Żywno, wojewoda podlaski zapowiada, że jeśli spór nie zostanie w gminie zażegnany, to wystąpi do premiera o zawieszenie obecnych władz i powołanie zarządcy komisarycznego.
Wójt walczy o swoją pensję, nie przychodzi na sesje i szuka haka na wrogów. - Terroryzuje ludzi - mówi wprost Dariusz Ciężkowski, przewodniczący samorządu w Płaskiej.

To, co się u nas ostatnio dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie - dodaje Ciężkowski. - Urzędnicy są zastraszani, mają zakaz udzielania informacji. A co gorsze, gminie grozi finansowa zapaść. Już brakuje pieniędzy na pensje dla nauczycieli. A przyszły rok może być jeszcze gorszy. Tymczasem wójt, zamiast szukać ratunku, toczy wojny.

Wiesław G. na rozmowę z dziennikarzami czasu nie ma. Być może dlatego, że próbuje oczyszczać się z zarzutów. Prokurator oskarża go o przyjęcie łapówki. To nie wszystko. Śledczy wciąż sprawdzają, czy włodarz gminy Płaska nie nadużył swojego stanowiska. Podejrzewają również, że nie dopełnił obowiązków przy realizacji unijnych inwestycji. Za kilka tygodni będzie wiadomo, czy i kto usłyszy zarzuty.

Prokuratorski zarzut zabił nadzieję

Wiesław G. ma 50 lat, żonę i troje dorastających dzieci. W młodości chciał być księdzem, ale po kilku latach zrezygnował z nauki w seminarium. Trafił do Suwałk, gdzie pracował na różnych, mniej lub bardziej eksponowanych stanowiskach. Za czasów prawicowych rządów (wójt sympatyzuje z PiS) zasiadł na fotelu prezesa Agencji Rozwoju Regionalnego "Ares".

Odszedł w niesławie. Pojawiły się bowiem przypuszczenia, że wykorzystuje podległych sobie pracowników przy budowie okazałego domu na terenie gminy Płaska. Śledztwo zostało umorzone, bo prokuratura dała wiarę wójtowi. A ten zapewniał, że ludzie sami chcieli mu pomóc. A poza tym, otrzymali za to pieniądze.

Sześć lat temu Wiesław G., przy poparciu miejscowego proboszcza, wystartował w wyborach na wójta Płaskiej W czasie kampanii przekonywał, że będzie pozyskiwał pieniądze i rozumnie je dzielił. Ludzie mu uwierzyli i zaufali, podobnie jak i dwa lata temu, gdy ubiegał się o reelekcję.

- Głosowaliśmy, ponieważ mieszka na terenie gminy - tłumaczą dziś mieszkańcy Płaskiej. - Mieliśmy nadzieję, że jak jest stąd, to będzie lepiej się starał. Nadzieja umarła jesienią ubiegłego roku, kiedy Wiesław G. został zatrzymany podczas kontrolowanej akcji wręczenia łapówki. Jeden z przedsiębiorców miał mu przekazać 120 tysięcy złotych. Wcześniej wójt - jak wynika z prokuratorskiego śledztwa - miał żądać od biznesmena blisko 300 tys. złotych.

G. trafił do aresztu. Jego żona na łamach gminnego biuletynu utrzymywała, że płaci za to, iż miał odwagę stawić czoło lokalnym układom. Kobieta zdaje się nie zauważyła, że nieco wcześniej została zatrudniona na stanowisku sekretarza podległej mężowi szkoły. Otrzymała pensję niemal dwukrotnie wyższą niż jej poprzedniczka.

Gmina może utonąć w oczyszczalniach

W końcu minionego roku Wiesław G. wrócił do urzędu i zaczął robić w nim czystki. Wyrzucił kilka osób, m.in. sekretarza gminy, z pracy.

- Resztę zastraszył - dodają opozycyjni radni. - Uznaliśmy, że w takiej atmosferze trudno pracować. Poza tym, wójt nie myślał o problemach, tylko szukał haków na swoich rzekomych wrogów. Większość z nich była wydumana.

A sytuacja gminy była - najogólniej mówiąc - zła. Firma, która miała wybudować 700 sfinansowanych z funduszy unijnych przydomowych oczyszczalni ścieków zerwała umowę. Zamontowała tylko część obiektów i to na ogół źle. Nad samorządem zawisła groźba, że będzie musiał oddać unijne dotację.

Sprawa wciąż jest w toku. Poza tym, inspektor nadzoru budowlanego naliczył gminie karę za samowole budowlane. Oczyszczalnie były zbudowane bez zgłoszenia albo nie tam, gdzie powinny być. Managerem tego przedsięwzięcia - jak siebie określał - był wójt. Inspektorem nadzoru - podległy mu sekretarz gminy.

- Okazało się też, że urzędnicy nie myśleli też przy innych, realizowanych przedsięwzięciach - zauważają w Płaskiej. - Np. zlokalizowali ścieżkę rowerową w pasie drogowym i z tego tytułu musimy ponosić dodatkowe opłaty.

Grupa radnych uznała, że tak rządzić się nie da. Najpierw nie udzieliła wójtowie absolutorium, a później doprowadziła do referendum w sprawie jego odwołania. Głosowanie zostało unieważnione, ponieważ wzięło w nim udział o 112 osób mniej niż powinno.

- Przestraszyli się - uważają organizatorzy akcji. - Teraz widać, że mieli rację. Twierdzą, że wójt mści się na tych, którzy w głosowaniu udział brali. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Tuż po referendum wystąpił z wnioskiem o odwołanie wieloletniej skarbniczki, która była widziana przy urnach. Radni nie zgodzili się, by ją zwolnić, więc okroił jej zakres obowiązków i pensję. Sąd, gdzie trafiła sprawa, nie miał wątpliwości, że wójtem kierowały pobudki polityczne. Nakazał przywrócić kobiecie wszystko, co wcześniej miała. Wyrok nie jest prawomocny.

Pracę straciło też kilka osób w podległej wójtowi szkole. Czy te wypowiedzenia były zasadne, sąd wciąż ustala. Niezależnie od tego, do prokuratury wpłynęło doniesienie, że dyrektor szkoły przekracza swoje uprawnienia, a wójt nie dopełnia obowiązków. Pozwala bowiem na sytuację, by szefową związków zawodowych, powstałych w placówce oświatowej, była... żona dyrektora.

- Sytuacja jest taka: dyrektor pisze do żony wniosek o zwolnienie pracownika - ironizują ludzie.

Uderzyli wójta po kieszeni

Nie ma też zgody pomiędzy większością radnych, a wójtem. Ten ostatni np. nie przychodzi na sesje i nie wypłaca diety. - Urzędnicy, a nawet radca prawny mają zakaz udzielania nam informacji - dodaje Ciążkowski, który do oponentów wójta jest zaliczany. - W takiej sytuacji musieliśmy zaangażować własnego prawnika. A przecież to wszystko kosztuje!

Aby zaoszczędzić trochę pieniędzy, radni obcięli wójtowi około 4 tys. zł pensji.
- Właściwie to jego decyzje doprowadziły nas do problemów finansowych - tłumaczą. - A zarzut przyjęcia łapówki też chwały nie przyniósł.

Wiesław G. zaskarżył tę decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Uchwała została utrzymana, więc skargę złożył do sądu administracyjnego. Decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma.
Wójta poprosiliśmy na piśmie, by odniósł się do stawianych mu zarzutów. Nie odpowiedział.
- Konflikt w gminie nie dotyczy tylko urzędników czy też radnych - zauważa Ciężkowski. - Ucierpią na nim wszyscy. Może dojść do takiej sytuacji, że trudno będzie już cokolwiek odbudować.

Maciej Żywno, wojewoda podlaski zapowiada, że jeśli spór nie zostanie w gminie zażegnany, to wystąpi do premiera o zawieszenie obecnych władz i powołanie zarządcy komisarycznego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna