- 29 września kupiliśmy działkę w gminie Radziłów - opowiadają nasi Czytelnicy (nazwisko do wiadomości redakcji). - Nikt jej przez lata nie uprawiał, dlatego wyrosły na niej drzewa i krzaki, a ludzie mieszkający niedaleko wyrzucali na nią śmieci. Postanowiliśmy doprowadzić ją do porządku.
Trzy dni po tym, jak kupili teren, wystąpili o zgodę na usunięcie pięciu pni z posesji. Nie czekając na pozwolenie gminy, pozbyli się czterech suchych i zbutwiałych pozostałości drzew.
Zobacz też: Chciał odzyskać 245 złotych, musi zapłacić ponad 300
- Tego samego dnia, po zrobieniu porządku na działce, wróciliśmy do domu i dostaliśmy wiadomość, że ktoś złożył na nas donos - mówi właścicielka.
Chwilę później, na działce pojawiła się komisja z gminy, która stwierdziła, że właściciele gruntu usunęli czternaście karczy, a nie cztery. Nasi Czytelnicy, mimo że nie zgodzili się z liczbą usuniętych pozostałości drzew, dokument podpisali.
Muszą zapłacić 3 miliony złotych. Trochę też posiedzą. Sąd skazał handlarzy
I od tego momentu zaczęły się ich poważne problemy. Przyszła do nich urzędniczka z gminy i przyniosła decyzję, że zostali ukarani i muszą zapłacić ponad 27 tys. zł.
- Od niej dowiedzieliśmy się, że nie możemy się odwołać od pierwszej decyzji, a dopiero od drugiej. I dlatego nic z tym nie zrobiliśmy - mówią. - Zawierzyliśmy ludziom, którzy są na stanowisku.
- Zasadą w polskim systemie prawa jest co najmniej dwuinstancyjność postępowania administracyjnego. Oznacza to, że od każdej decyzji wydanej przez organ pierwszej instancji, można wnieść odwołanie do organu wyższej instancji w terminie 14 dni od jej doręczenia ewentualnie od jej ustnego ogłoszenia stronie. Prawo do złożenia odwołania służy stronom tego postępowania, czyli osobom, których ona dotyczy. Pamiętać przy tym należy, że o prawie do złożenia odwołania, w tym o terminie i sposobie wykonania tej czynności, strona powinna być pouczona przez organ administracyjny, który wydał decyzję w pierwszej instancji - tłumaczy adwokat Kamil Racewicz.
Nasi Czytelnicy mówią, że na zakup działki wydali wszystkie oszczędności. - Żeby zapłacić karę musielibyśmy wziąć kredyt - przyznają.
Wójt gm. Radziłów Krzysztof Milewski, zapoznał się z sytuacją finansową właścicieli działki i postanowił zmniejszyć karę do 6,8 tys. zł. Jednak to i tak dla naszych Czytelników było za dużo. Złożyli odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Łomży, potem szukali pomocy w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Białymstoku
- Zrobiłem wszystko co było w mojej mocy, aby pomóc tym państwu - mówi Krzysztof Milewski. - Podpisali dokument, mówiący że wycięli 14 drzew. My natomiast uwzględniliśmy ich tłumaczenia i ukaraliśmy tylko za te, do wycinki których się przyznali.
- Jak wynika z przedstawionych przez Czytelnika dokumentów, istniała możliwość złożenia odwołania od decyzji o odrzuceniu skargi, czy też złożenia wniosku o przywrócenie terminu do wykonania odpowiednich czynności, jednak prawdopodobnie wszelkie terminy na wykonanie tych czynności, niestety, już minęły - rozwiewa wątpliwości mecenas Kamil Racewicz.
Zdaniem wójt, gmina została wciągnięta w konflikt sąsiedzki.
Właścicielka działki przyznaje, że miała problemy z sąsiadami. - Przed dwoma laty mój mąż został pobity przez kogoś z rodziny sąsiada, który teraz na nas doniósł. Sprawa skończyła się w sądzie - przyznaje. - Tych ludzi obawia się cała wieś. Widocznie gmina także.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?