Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grają bo muszą

Adam Sobolewski [email protected]
Niektórzy hazardziści w jeden wieczór potrafią przegrać na maszynach całą swoją wypłatę. Do terapeutów zgłaszają się jednak dopiero, gdy popadną w gigantyczne długi albo odejdzie od nich ktoś bliski.
Niektórzy hazardziści w jeden wieczór potrafią przegrać na maszynach całą swoją wypłatę. Do terapeutów zgłaszają się jednak dopiero, gdy popadną w gigantyczne długi albo odejdzie od nich ktoś bliski. A. Sobolewski
Ełk. - Jak przegrywam, to chcę się odegrać - mówi Łukasz, hazardzista z Ełku. - Gdy wygrywam, mam wrażenie, że można z maszyny wyciągnąć o wiele więcej.

Tylko w tym roku do ełckiej poradni leczenia uzależnień zgłosiło się 25 osób, które chcą przestać grać w tzw. "maszyny", ale same nie potrafią sobie z tym poradzić. To tylko wierzchołek zjawiska. Wielu graczy zgłosi się do specjalistów po pomoc, kiedy popadną w poważne życiowe tarapaty.

Kolorowa gra o kasę
- To takie oderwanie się od codzienności - tłumaczy swoją fascynację Łukasz z Ełku. - Nie ma porównania z totolotkiem lub zakładami sportowymi. Gdy wygrywam, pieniądze mam od razu w kieszeni. Odgłos wypadających z automatu monet jest ekscytujący.

Pojawiające się na ekranie maszyny wisienki, arbuzy i cytrynki sprawiają wrażenie, że to zabawa. Gracze traktują ją jednak bardzo poważnie - nic dziwnego, gdyż to walka o pieniądze. Czasami duże pieniądze.

- Graczy można podzielić na kilka kategorii - mówi Asia, barmanka w jednym z ełckich pubów. - Większość wrzuca małe sumy - od 5 do 50 złotych. Są też tacy, którzy nie pojawiają się przy maszynie bez portfela wypchanego banknotami z Kazimierzem Wielkim (50 zł) i Władysławem Jagiełło (100 zł). Ci zwykle grają o bardzo wysokie stawki. Jeśli trafią, potrafią wyjść z baru z 2 tysiącami złotych w kieszeni.

Ale takich rozsądnych jest bardzo niewielu. - Zawsze przecież można wygrać więcej - śmieje się Łukasz. Kiedy z nim rozmawiamy, wrzuca wygrane przed chwilą monety do drugiego automatu.

Odchodzą od nich kobiety
Do ełckiej poradni leczenia uzależnień zgłosiło się w tym roku 25 osób uzależnionych od maszyn, dwa razy tyle niż w latach ubiegłych.

- Od maszyn i zwykle alkoholu, gdyż te dwie przypadłości bardzo często idą ze sobą w parze - precyzuje Iwona Nowakowska, terapeutka. - Uzależnienie od hazardu to poważna jednostka chorobowa, której nie można lekceważyć. Ci którzy się do nas zgłaszają, popadli w bardzo poważne tarapaty życiowe. Mają ogromne długi, odchodzą od nich żony i partnerki. Mechanizm uzależnienia jest bardzo podobny do alkoholizmu czy narkomanii - człowiekiem kierują chemiczne substancje lub automat i pokusa szybkiego wzbogacenia się. Trzeba to leczyć, a nie piętnować.

- Nie widzę na razie problemu - twierdzi Łukasz i wyjmuje z automatu 250 zł. - Znam ludzi, którzy żyją z maszyn i to całkiem nieźle. Inni zatracają się w hazardzie i potrafią w jeden wieczór przegrać całą swoją wypłatę. Ja plasuję się chyba gdzieś pośrodku. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale nadzieja odegrania się zawsze pozostaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna