Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grunwald 1410 - 2010. Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim mogła zakończyć się naszą klęską

Piotr Biziuk
Grunwald 1410 - 2010. Ruiny zamku w Kurzętniku
Grunwald 1410 - 2010. Ruiny zamku w Kurzętniku Wikipedia/ Jerzy Strzelecki
Polacy i Litwini byli o krok od klęski. Sprawdź dlaczego.

Ta wojna mogła zakończyć się pod Kurzętnikiem. Gdyby Jagiełło miał coś z charakteru swojego porywczego syna Władysława, później nazwanego Warneńczykiem, tak by się zapewne stało. Współcześni rycerze, którzy co roku w połowie lipca ściągają pod Grunwald musieliby poszukać sobie innego miejsca do zabawy.

Wojna rozpoczęła się w 1409 roku, a pierwsze sukcesy odniósł w niej Zakon Najświętszej Marii Panny, zajmując Ziemię Dobrzyńską i Bydgoszcz. Miała to być jedynie przygrywka do decydującego starcia i obie strony konfliktu znakomicie zdawały sobie z tego sprawę. Propozycja rozejmu - do czerwca 1410 roku - była więc na rękę i Polakom, i Litwinom, i Niemcom.

Wielki mistrz Ulrich von Jungingen nie był dyletantem w wojennym rzemiośle, jednak myślał szablonowo. Było to jednak za mało na szczwanego Jagiełłę. Latem 1410 roku Krzyżacy zebrali swoje siły pod Świeciem i czekali, nie będąc pewnymi kierunku uderzenia Polaków. W spore zdziwienie wprawiła ich wieść o przeprawieniu się armii koronnej po moście pontonowym przez Wisłę pod Czerwińskiem.

Trzeba było szybko przegrupować wojska zakonu. Kierunek marszu obrany przez Polaków wskazywał, że ciągną wprost na Malbork.

Na ich drodze była jednak Drwęca, a wielki mistrz postanowił wykorzystać rzekę do wciągnięcia nieprzyjaciół w pułapkę. Już wcześniej Krzyżacy kazali umocnić brody i nadgraniczne zameczki.

Teraz przezorność ta miała zostać nagrodzoną.

Kurzętnik chronił przejścia przez Drwęcę, lecz nie był zamkiem na tyle ufortyfikowanym, by go nie można było zdobyć z marszu, chyba że będzie w nim siedziała cała armia zakonna. Tymczasem już 2 lipca, a więc na ponad tydzień przed przybyciem Jagiełły, wielki mistrz wizytował forteczkę i ściągnął do niej prowiant wszelaki ("tak że zamek malborski został bez niczego"), nakazał też wzmocnić brzeg rzeki palisadami i nasypami. Krzyżacy zamierzali zwabić nieprzyjaciół w pułapkę, a gdy ci zaangażują się w przeprawę, wybić ich jak kaczki, po czym osłabionych zmieść szarżą kawaleryjską.

Plan był niezły, pod warunkiem, że ofiara łyknie przynętę. Średniowieczne rycerstwo często kierowało się honorem, który niewiele miał wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Ot, chociażby w 1396 roku pod Nikopolis francuscy krzyżowcy tak zapalili się do pomysłu szarży na umocniony obóz tureckiego sułtana, że wygubili siebie i swych węgierskich sojuszników. W 1444 roku pod Warną szaleńczy atak króla Władysława na okopanych janczarów sprawił, że bitwa, która była praktycznie wygrana, przerodziła się w sromotną klęskę.

Między Jagiełłą a von Jungingenem kursowali wciąż posłowie węgierscy, próbujący skłonić obie strony do zawarcia pokoju. Był to zabieg raczej już tylko formalny, bowiem wszyscy zdawali sobie sprawę, że do starcia dojść musi. 10 lipca polski król zbliżył się do Kurzętnika. Coś wisiało w powietrzu: od dłuższego już czasu zwiadowcy litewscy nie natknęli się na czaty krzyżackie. Jagiełło postanowił sprawdzić, co dzieje się po drugiej stronie rzeki i wysłał do Węgrów, którzy akurat znajdowali się w krzyżackim obozie, jednego ze swoich rycerzy, Piotra Korcborga, pod pozorem rozmów pokojowych.

Polski parlamentariusz spełnił swoje zadanie i zobaczył to, co powinien. Gdy powrócił, doniósł królowi, że brzegi Drwęcy obwarowane są "tak iż bez stoczenia walki przeprawić się przez rzekę nie można, zwłaszcza, iż ku obronie są w pogotowiu działa, łucznicy i wszelkiego rodzaju ubezpieczenia".

Jagielle dwa razy nie trzeba było powtarzać. Sprytny Litwin zdał sobie sprawę, że ma przed sobą całą krzyżacką armię. Problem stanowiło teraz to, jak zgrabnie od niej odskoczyć. Pomocni okazali się znów węgierscy posłowie. Oświadczyli oni bowiem Korcborgowi, że toczyć będą dalsze rozmowy i zawiadomią Polaków o decyzji zakonu "nazajutrz przez własnego gońca". Oznaczało to, że armia Jagiełły i Witolda nie zostanie zaatakowana w ciągu najbliższych 24 godzin. Król więc nakazał szybki i cichy odwrót, tak, by obejść Drwęcę i nie angażować się w jej przeprawę. Z Krzyżakami zaś spotkał się 15 lipca na polach między wsiami Łodwigowo, Stębark i Grunwald. A finał tej historii każdy chyba zna.

Tekst ukazał się w "Gazecie Współczesnej" w lipcu 2006 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna