Białostoczanie po 30 minutach prowadzili w tym meczu nawet różnicą trzech goli po znakomitej grze. Niepotrzebnie jednak pozwolili złapać bramkowy kontakt rywalowi. Pięć minut przed końcem potyczki gliwiczanie zniwelowali stratę do jednego gola i goście do samego końca musieli drżeć o wynik.
- Do przerwy gospodarze nie mieli nic do powiedzenia. Strzelili co prawda jednego gola, a nasz bramkarz Norbert Jendruczek musiał zejść z boiska z czerwoną kartką. Wytrzymaliśmy jednak ten trudny moment, a do tego zdobywaliśmy kolejne bramki - komentuje Adrian Citko, grający trener MOKS.
Zaczęło się bardzo dobrze. Po pięciu minutach Słoneczni prowadzili 2:0 po trafieniach Tomasza Dzierzgowskiego i Witalija Lisnyczenko. Gliwiczanie chwilę później zdobyli kontaktową bramkę, ale w pierwszej połowie to było wszystko, co mieli do zaoferowania. Białostoczanie zaaplikowali im aż cztery gole. Trzecią bramkę zdobył Mateusz Lisowski, a trzy minuty przed przerwą różnicę powiększył Łukasz Gryko.
- Mogliśmy w tej części meczu pokusić się o dwa trafienia więcej, bo wyraźnie zdominowaliśmy przeciwnika, który miał problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu. Bardzo dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie - dodaje białostocki szkoleniowiec.
Po przerwie na początku nic nie zapowiadało nerwowej końcówki. Najpierw drugiego gola strzelili gospodarze, ale po chwili piąte trafienie, a swoje drugie w tym meczu dorzucił Lisnyczenko. Wysokie prowadzenie mogło trochę uśpić gości, bo z każdą kolejną minutą coraz lepiej radzili sobie futsaliści beniaminka.
Przeczytaj także o wygranej MOKS z Red Devils Chojnice
- Rywal w pierwszej lidze nie przegrał żadnego meczu na swoim boisku, a przed meczem z nami również w ekstraklasie nie dał się pokonać u siebie. To trudny rywal, który zatrzyma wiele zespołów na swoim parkiecie. W końcówce daliśmy się zdominować - relacjonuje Citko.
Po dwóch golach autorstwa Mateusza Szyszko i Tomasza Luteckiego z 2:5 zrobiło się 4:5 i nie obyło się bez dodatkowych emocji. Gospodarze mieli jeszcze kilka dogodnych sytuacji, ale fortuna sprzyjała przyjezdnym i taki wynik utrzymał się do końcowego gwizdka.
- Z jednej strony końcówka była wyraźnie na korzyść Gliwic, a z drugiej mogliśmy wcześniej strzelić kolejne gole i zapewnić sobie wygraną. Zwycięzców jednak się nie sądzi, a liczy się efekt końcowy. Teraz mamy dosyć sprzyjający terminarz. Zmierzymy się z innymi beniaminkami z Rudy Śląskiej i Lubawy i spróbujemy podtrzymać dobrą passę - podsumowuje trener MOKS.
GSF Gliwice - MOKS Słoneczny Stok Białystok 4:5 (1:4).
Bramki: 0:1 Dzierzgowski 2, 0:2 Lisnyczenko 5, 1:2 Czech 7, 1:3 Lisowski 9, 1:4 Gryko 17, 2:4 Rabiej 28, 2:5 Lisnyczenko 30, 3:5 Szyszko 33, 4:5 Lutecki 35.
MOKS: Jendruczek - Lisowski, Citko, Gryko, Dzierzgowski, Kożuszkiewicz, Osypiuk, Lisnychenko, Skiepko, Danilewicz, Zalewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?