Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Halt! Herr Rokita!

Konrad Kruszewski
Jeżeli pasażer nie chce zastosować się do przepisów obowiązujących w samolocie, załodze nie pozostaje nic innego, jak poprosić pasażera, żeby samolot opuścił. A jak nie chce, trzeba wezwać policję. Czegóż, bowiem, można spodziewać się po pasażerze, który już przed startem roznosi swoją odzież w miejsca dla niej nieprzeznaczone. Nie ma przecież pewności, że po starcie będzie się chciał, tak jak wszyscy pasażerowie, załatwiać w toalecie, a nie nawali kupy na środku pokładu.

Niemcy mnie biją! Ratunku! - rozległo się na całą Polskę i pół Europy. Oczywiście, nie mnie, bo ja, jak większość obywateli, nie zachowuję się jak rozhisteryzowana baba. To Jan Maria Rokita próbował w niemieckim samolocie wywołać drugą bitwę pod Grunwaldem. Z tym, że pod Grunwaldem polskie rycerstwo stawało mężnie, a panu Rokicie nie stawało. Niektórzy świadkowie mówią nawet, że się rozpłakał. Być może nieprzypadkowo ma na drugie imię Maria. Dziwi się tylko, że Maria nie zaczęła krzyczeć: "Gestapo mnie bije". Wtedy dopiero byłby efekt!

Jak sobie pomyślę, że Jan Maria Rokita miał być swego czasu premierem z Krakowa, to dziękuję Bogu, że Kaczyński nie dogadał się z Tuskiem i nie powstał POPiS. Większego bufona (nawet Kazimierz Marcinkiewicz przy nim wysiada), a jednocześnie mazgaja i histeryka, ja w polskiej polityce jeszcze nie spotkałem. W samolotach zresztą też nie, a trochę zdarzyło mi się tu i tam latać.

Generalna zasada panująca w samolotach pasażerskich jest taka, że tam rządzi personel pokładowy. Zwłaszcza po zamach 11 września na World Trade Center. Terroryzm samolotowy to najczęściej spotykany rodzaj terroryzmu na świecie. I najbardziej groźny. Podwyższone środki bezpieczeństwa to rzecz w samolotach powszechna.

W historii lotnictwa jeszcze się nie zdarzyło, żeby obywatel, który z powodu skromnych środków finansowych wykupił bilet do klasy ekonomicznej, domagał się, żeby jego odzież podróżowała klasą biznesową. Taka rzecz się jeszcze nie zdarzyła, dopóki na pokład niemieckiego samolotu nie wkroczył niedoszły premier z Krakowa wraz z szanowną małżonką, który do dziś jeszcze nie zauważył, że nigdy premierem nie był. On ciągle bowiem chodzi w glorii premierostwa.

W każdym razie wkroczyli oboje premierostwo na pokład samolotu - do klasy ekonomicznej. Jak bowiem przystało na krakowskich centusiów, pieniędzmi na klasę biznesową nie szastali. Na widok posłanki Nelly Rokity, odzianej w ten swój olbrzymi kapelusz z wyprzedaży, stewardesie zadrżały nogi z przerażenia. Uświadomiła bowiem sobie, że tak, jak Nelly, wyglądają przebrani arabscy terroryści, których widziała na filmach instruktażowych. Ciągle jednak zachowywała spokój. Dopóki premierostwo Rokitostwo nie zaczęło swojej odzieży przenosić do klasy biznesowej.

W samolotach jest tak, że pasażerowi zajmującemu siedzenie przysługuje jeszcze tylko półka nad tym siedzeniem. Dlatego linie dzielą bagaże na te, które podróżują w lukach bagażowych i bagaże podręczne, które leżą w kabinie na owych półkach (zamykanych) nad siedzeniami. Rozumie to każdy średnio rozgarnięty człowiek, który chociaż raz leciał samolotem pasażerskim.

No, chyba że jest niedoszłym premierem z Krakowa. Wtedy, rzeczywiście, ze zrozumieniem może być trudno.

W sytuacji, w której pasażer nie chce zastosować się do przepisów obowiązujących na pokładzie, załodze nie pozostaje nic innego, jak poprosić pasażera, żeby samolot opuścił. A jak nie chce, no to cóż, trzeba wezwać policję. Czegóż, bowiem, można spodziewać się po pasażerze, który już przed startem roznosi swoją odzież w miejsca dla niej nieprzeznaczone. Nie ma przecież pewności, że po starcie będzie się chciał, tak jak wszyscy pasażerowie, załatwiać w toalecie, a nie nawali kupę na środku pokładu. Nie ma takiej gwarancji. A w powietrzu jest już za późno, żeby go wyrzucić za burtę. Trzeba awaryjnie lądować. A to są duże koszty.

Jan Maria Rokita i tak miał szczęście, że trafił na Niemców, bo go przynajmniej kulturalnie skutego wyprowadzili na płytę lotniska. Gdyby rzecz się działa w Izraelu (kraju szczególnie przez terrorystów nękanym) to izraelskie służby bezpieczeństwa rozwałkowałyby go na tej płycie jak naleśnik. Nawet nie wiem, czy zdążyłby krzyknąć: Ratujcie mnie! Biją mnie Żydzi!

Ja rozumiem, że małżeństwo Rokitów przyzwyczajone jest do uprawiania w samolotach sportów ekstremalnych. W takim razie polecam niektóre arabskie linie lotnicze. W nich można wiele. W jednej z nich, z braku jakiejkolwiek kontroli, mogłem swego czasu wnieść na pokład nawet małą wyrzutnię rakietową, nie mówiąc już o kapeluszu małżonki. W innej natomiast udało mi się kiedyś podróżować w towarzystwie Rosjan. Jakieś 16 minut po starcie, na wysokości 5 tys. metrów, Rosjanie zaczęli rozpijać pierwszego pół litra. Jakiś czas potem, na wysokości 8 tys. metrów, Rosjanie usiłowali, nie bacząc, że jest akurat ramadan, upić stewarda. Na wysokości 10 tys. metrów, nadal nie bacząc na ramadan, zaczęli dobierać się do stewardesy. A godzinę potem poczynili zakłady, czy Wowce uda się wejść do kabiny pilotów i posterować automatycznym pilotem. Na szczęście, Wowka był już w takim stanie, że nie tylko do kabiny pilotów nie dał rady dojść, ale nawet dopełznąć do toalety.

Arabowie to jest cierpliwy naród. Niewykluczone zatem, że na pokładzie swojego samolotu zdołaliby wytrzymać nawet z kapeluszami Rokitów.
Obserwując poczynania pani Nelly w stosunku do swojego małżonka (te zaskakujące zmiany polityczne, prowadzące do kompromitacji Jana Marii), odnosiło się wrażenie, że w tym związku to nie Jan jest mężczyzną. Teraz, gdy Jan Maria oznajmił światu, że biją go Niemcy, wątpliwości już raczej nie ma. Tak, że dla Jana Rokity miejsca w polityce już nie ma. Nic, bowiem, tak polskiego polityka nie kompromituje jak to, że daje on się bić Niemcom.

Jeśli zaś chodzi o reputację Rokity jako dziennikarza, bo on od pewnego czasu pracuje jako nudny publicysta w gazecie o nazwie "Dziennik;, to chyba zyska. W każdym razie zawsze można tę gazetę reklamować w ten sposób: "Kupujcie "DziennikJedynie u nas pracuje dziennikarz, którego biją Niemcy"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna