Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idzie zima, a 78-letnia kobieta żyje na przystanku autobusowym

Andrzej Zdanowicz [email protected]
Jeżeli pani Wiera nie przeniesie się do domu pomocy, może którejś nocy po prostu zamarznąć.
Jeżeli pani Wiera nie przeniesie się do domu pomocy, może którejś nocy po prostu zamarznąć. Krzysztof Jankowski
Bielsk Podlaski. Pani Wiera od kilku miesięcy mieszka na przystanku autobusowym. Nie chce pomocy.

Pani Wiera już od kilku miesięcy mieszka na przystanku autobusowym tuż obok targowicy w Bielsku Podlaskim. Siedzi na ławeczce dzień i noc. Niebawem zima i jeżeli 78-letnia kobieta nie da sobie pomóc, zamarznie.

Jest emerytowaną pielęgniarką. Ma też swój dom, ale wracać do niego nie zamierza.

- Sami idźcie do domu, ja tam nie wrócę. Mam prawo tu być - odpowiedziała, kiedy pytaliśmy ją, dlaczego nie chce porzucić przystankowej wiaty. Przyznaje też, że nikt jej z domu nie wygania. Nie potrafiła jednak logicznie wytłumaczyć dlaczego wybiera nocowanie na ulicy. W takiej sytuacji Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Bielsku Podlaskim jest bezradny.

- Często oskarża się nas o to, że nic nie robimy w takich sytuacjach, ale to nieprawda - mówi Anatol Wasiluk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bielsku Podlaskim. - Niestety, jest to skomplikowana sprawa. Pani Wiera ma gdzie mieszkać i za co żyć. Ale nie możemy jej zmusić, by zamieszkała w domu.

Prawo wiąże też ręce policji, która kilkakrotnie już interweniowała w sprawie pani Wiery. Kobieta często chroniła się w pomieszczeniu z bankomatami. Funkcjonariusze nakazywali jej opuszczenie tego miejsca, ale w domu nie mogli jej zatrzymać.

MOPS w lipcu złożył w sądzie wniosek o przymusowe umieszczenie 78-letniej kobiety w Domu Pomocy Społecznej.

- Chcieliśmy problem rozwiązać jeszcze, zanim nadeszły jesienne chłody - mówi Wasiluk. - Jednak sąd odrzucił nasz wniosek. Pomimo, że poparł go nawet powołany w sprawie biegły.

Powodem takiej decyzji był m.in. fakt, że dzieci pani Wiery zapewniły podczas rozprawy , że będą się nią zajmować.

- Widać jak się nią zajmują - komentuje dyrektor MOPS.

Córka kobiety mieszka i pracuje w Białymstoku. W Bielsku bywa dość rzadko. Ponad 50-letni syn mieszka z ojcem. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, nie ma on żadnego stałego źródła utrzymania, ma za to długi alimentacyjne.

- Nie stwierdziliśmy, by syn pani Wiery siłą zabierał od niej pieniądze lub wyganiał ją z domu - zapewnia Wasiluk. - Kobieta bardzo kocha swego syna i pewnie sama oddaje mu pieniądze. Inną sprawą jest, że on nie okazuje wdzięczności, a wręcz utrudnia udzielenie jej pomocy.

Jeśli jego matka trafi do DPS-u, to straci on dostęp do jej emerytury.

W ubiegłym tygodniu sąd po raz kolejny zajął się sprawą pani Wiery. Tym razem sędzia nie dała wiary zapewnieniom, iż kobieta ma opiekę i postanowił umieścić ją w domu pomocy. Wyrok jednak nie jest jeszcze prawomocny i przysługuje od niego odwołanie. Zanim pani Wiera zostanie otoczona odpowiednią opieką, minie jeszcze trochę czasu.

- Niemal codziennie przejeżdżam koło przystanku, aby zobaczyć, czy pani Wiera jeszcze nie zamarzła - mówi Wasiluk.

Nie jest to odosobniony przypadek. W większości podlaskich miast jest przynajmniej kilka osób w podobnej sytuacji.

- Najłatwiej jest, gdy potrzebujący chce przyjąć oferowaną przez nas pomoc - mówi Ewa Romaniuk, szefowa MOPS w Siemiatyczach. - Najtrudniej jednak pomóc osobom, które mają różnego rodzaju zaburzenia psychiczne. Pamiętam sytuację, gdy kobieta nie miała rodziny, nie mogła chodzić, a mimo to nie zgadzała się na dom opieki. Musiał ją tam skierować sąd. Bywa też niebezpiecznie. Raz mieliśmy przypadek, że mężczyzna, któremu pomagaliśmy przyszedł do nas z butlą gazową i grozi wysadzeniem budynku. Trafił wówczas na leczenie, ale jakiś czas po wyjściu jego stan się pogorszył i znów zaczął nam grozić.

Takich sytuacji nie da się uniknąć. Osoba mająca zaburzenia psychiczne, o ile nie jest ubezwłasnowolniona, może sama o sobie decydować. Bez jej zgody, nikt, oprócz sądu, nie może skierować jej na leczenie lub do DPS-u.

- Wielokrotnie mieliśmy taką sytuację, że danej osobie trzeba było pomóc natychmiast, ale wymaga to skomplikowanych procedur i zgody sądu - mówi Zdzisława Sawicka, dyrektor MOPR w Białymstoku.
W takich sytuacjach ważny jest jednak czas. Zwlekanie z pomocą może zakończyć się tragedią.

Pracownicy MOPS i innych instytucji pomocowych apelują, by zgłaszać im wszystkie przypadki osób, które potrzebują pilnej pomocy. Instytucje te postarają się jej udzielić, zanim będzie za późno.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna