Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Imię jak zaklęcie

(opr. kj)
Nie jest przypadkiem, że aż 33 książąt piastowskich nosiło imię Bolesław, m.in. ten najbardziej znany - król Bolesław Chrobry
Nie jest przypadkiem, że aż 33 książąt piastowskich nosiło imię Bolesław, m.in. ten najbardziej znany - król Bolesław Chrobry
O najpopularniejszych wśród Słowian imionach, z dr. Dariuszem Chemperkiem rozmawiała Arleta Kubicka.

Dlaczego nasi słowiańscy przodkowie nie mogli nosić każdego imienia, jakie sobie zamarzyli.

- Ponieważ kilkanaście imion było zarezerwowanych dla rodów panujących. Imiona takie jak Bolesław, Mieszko, Kazimierz były nadawane tylko książętom.

Klasa niższa musiała wybierać mniej szlachetne imiona?

- Tak, choć pamiętajmy, że słowiańskich imion w ogóle było kilkaset. Ale od XIV wieku rozpoczyna się proces demokratyzacji imion. Już wtedy spotykamy urzędników państwowych, którzy nieśmiało zaczynają nosić imiona takie jak Mieszko, Bolesław, czy Kazimierz. Zanim te imiona stają się popularne w szerszych kręgach społeczeństwa, trzeba czekać jeszcze jakieś sto lat.

Kto lubował się w bardziej wymyślnych imionach?

- Imiona rzadszych męczenników łacińskich, osobistości z historii antycznej, wybierała biedna szlachta już od XVII wieku. Takie imię było rzadkie, więc wykwintne jednocześnie. Chodziło o to, że mimo braku różnicy między poziomem życia szlachcica zagrodowego i chłopa, tego pierwszego wyróżniało imię. Małżeństwo, które nosiło imiona: Eufrozyna i Wespazjan musiało się czuć lepiej od np. Maćka i Magdy.

Skąd Słowianie brali pomysły na imiona?

- Inspirację czerpali z rzeczywistości, która ich otaczała. Większość imion słowiańskich miała formę życzeniową. W imieniu zawarty był pewien sens magiczny, wyrażało ono marzenia rodziców odnośnie dziecka.

Na czym najbardziej zależało rodzicom?

- Proszono, zaklinano to nowo narodzone dziecko, aby było mężne, prawe, dobre i szanowało stosunki panujące w rodzinie. Ich znaczenie możemy teraz rozszyfrować, przez interpretacje dwóch członów imienia. Bo imiona słowiańskie generalnie były dwurdzenne. I tak np. Radosław był tym, który jest rad sławy, podąża za sławą. Ciekawie interpretuje się imię Zdzisław. Ten rdzeń "zdzi" znaczy "tu". Całość można rozumieć jako - tu sław, tu zostań i tu sław, ten rejon, ten lud, to plemię.
Nadając imię Mściwój, rodzicom chodziło o nakaz solidarności rodowej czy rycerskiej. Syn miał być człowiekiem, który pomści swoich wojów, rycerzy z drużyny, będzie im wierny. Na tych imionach bazowano nazywając dziewczynki. Imiona kobiet urabiano z męskich przez dodanie żeńskiej końcówki.

Czy w średniowieczu istniały jakieś mody na nadawanie imion?

- Owszem. Od początku średniowiecza w Polsce zaczęła być popularna pewna klasa imion, które swoje pochodzenie zawdzięczają świętym pochodzenia czeskiego i polskiego. I tak to od XI wieku, Wojtków (w wersji łacińskiej Albertów lub Adalbertów) jest bardzo wielu. Bo pierwszy nasz święty, z pochodzenia Czech, to Wojciech. Nie brakuje też Stanisławów. Był to nasz święty, kanonizowany w połowie XIII wieku. Jeśli chodzi o kobiety, to modne było imię Jadwiga. Bo od drugiej połowy XIII wieku mamy świętą Jadwigę śląską, a później krakowską - królową (zmarłą na początku XV w).

Swoje dwa grosze przy nadawaniu imion dorzucali też księża...

- Tak. W średniowieczu wywierali presję na rodziców, żeby nadawać dzieciom imiona łacińskie. Często wychodzono z tego dylematu w ten sposób, żeby spolszczyć te imiona. Co z resztą wychodziło z całkiem niezłym skutkiem. Laurentius łaciński to był polski Wawrzyniec. Sylwester to polski Lasota. Hieronim zamieniane było na Jarosza. Czy np. Feliks czyli Szczęsny. Nawet dziś w kalendarzu polskim możemy zaobserwować te oboczności. Znajdziemy na przykład Feliksa, ale i Szczęsnego.
Trzeba przy tym pamiętać, że w przypadku nadawania imion, jak i w każdej innej kwestii, w średniowieczu najważniejsza była tradycja ustna.

Ale w końcu ktoś zaczął spisywać te imiona?

- Z tym był problem. W X wieku na ziemie polskie przybyli misjonarze, którzy jeszcze nie znali naszego języka. I to oni zapoczątkowali spisywanie imion. Spisywali, tak jak słyszeli. Czyli z błędami. Na dodatek posługiwali się łacińskim alfabetem. A przecież specjalne czcionki na wyrażenie głosek typowo polskich, ukonstytuowały się dopiero w epoce drukarstwa. Ujednolicenie zapisu i jego znormalizowanie było procesem, który rozpoczął się od 1503 roku, czyli od momentu, gdy w Rzeczypospolitej pojawiła się pierwsza stała drukarnia.
Pierwsi polscy wykształceni ludzie duchowni: Mistrz Wincenty Kadłubek i Wincenty z Kielczy, którzy potrafili czytać i pisać, a więc i zapisywać słowiańskie imiona pojawili się dopiero 300 lat po chrzcie Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna