Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Magiera: Dzięki Piastowi wciąż mamy emocje w Ekstraklasie, ale i tak to Legia będzie mistrzem

Tomasz Biliński (AIP)
Puchar Polski to dla Lecha szansa na uratowanie twarzy. Ale to też zespół, który gra w kratkę - uważa Jacek Magiera.
Puchar Polski to dla Lecha szansa na uratowanie twarzy. Ale to też zespół, który gra w kratkę - uważa Jacek Magiera. Łukasz Kaczanowski
Chciałbym jak najszybciej zacząć pracę jako trener, czasem aż mnie skręca. Bycie ekspertem w telewizji czy doradcą zarządu jest fajną pracą, ale na to mam czas. Poza tym to nie jest stałe zajęcie dla 40-latka - twierdzi Jacek Magiera, były piłkarz, a później asystent trenerów w Legii Warszawa, który ocenia też końcówkę sezonu Ekstraklasy.

O ile koniec fazy zasadniczej Ekstraklasy w wykonaniu Zagłębia Lubin był efektowny, o tyle początek rundy finałowej już przeciętny. Ostatnio jednak wygrało wysoko, podobnie jak Legia Warszawa. Jaka jest szansa na to, że Zagłębie zatrzyma lidera?

To w głównej mierze będzie zależało od Legii. Czy ona będzie dominować na boisku, czy da grać gospodarzom, którzy u siebie są bardzo groźni. To zespół dobrze poukładany przez Piotra Stokowca, grający kombinacyjnie. W tym sezonie, a szczególnie w tym roku miał bardzo dobre momenty. Poprzednia kolejka i mecz z Ruchem Chorzów, wygrany 4:1, pokazał, że jak piłkarze Zagłębia złapią pewność siebie, to grają nie tylko skutecznie, ale i efektownie. Natomiast Legia przeciwko Cracovii chyba zagrała najlepszy mecz w tym roku. Dominowała od początku, stłamsiła rywala, strzeliła mu cztery gole, a mogła jeszcze więcej. Co prawda za chwilę czeka ją finał Pucharu Polski, jednak odzyskanie mistrzowskiego tytułu jest dla niej najważniejsze i nie może pozwolić sobie na żadne straty punktów.

Rotowanie składem przez Stanisława Czerczesowa nie wchodzi w grę?

Nie sądzę, Legia powinna wygrać z Zagłębiem. Oczywiście, ma swoje problemy. Nieco sytuację skomplikowała niepotrzebna żółta kartka Tomka Jodłowca, w końcówce spotkania z Cracovią, kiedy wszedł na ostatnie minuty. To piłkarz, który bardzo dużo dobrego robi w środkowej strefie boiska. Z Arielem Borysiukiem coraz lepiej się rozumieją i w poczynaniach Ariela widać mniejszą pewność siebie, gdy Tomek nie gra. Poza tym Jodłowiec to taki czołg, który trzyma pieczę nad tym co się dzieje przed nim i za nim.

Piast Gliwice wrócił do formy z jesieni i do końca będzie grać o mistrza?

Tak, ten zespół to rewelacja sezonu. Dzięki niemu w Ekstraklasie mamy jeszcze rywalizację o tytuł. Drużyna Radoslava Latala zaskakuje od pierwszej kolejki. Miała słabszy moment, ale to się przytrafia każdemu, nawet tym bardziej doświadczonym. W starciu z Pogonią Szczecin jest faworytem i od niej zależy, w jakim nastroju przyjedzie w następnej kolejce do Warszawy. Mimo wszystko moim zdaniem to Legia zostanie mistrzem. Ale fajnie, że do końca będziemy mieli emocje. O to chodzi.

Tytułu nie obroni Lech, została mu gra o Puchar Polski. W 34. kolejce zagra z Lechią Gdańsk. Która z tych drużyn więcej zdziała w Ekstraklasie po koniec sezonu?

Puchar Polski to dla Lecha szansa na uratowanie twarzy. Ale to też zespół, który gra w kratkę. Dobrze zaprezentowali się w starciu z Legią. Wcale nie musieli go przegrać, patrząc na to, co działo się na boisku. Chwilę po golu Aleksandara Prijovicia akcję miał Nicki Bille Nielsen, ale trafił w słupek. Bywa. W każdym razie "Kolejorza" trudno rozgryźć. Ma zawodników kreatywnych, którzy podczas meczów bywają bezradni, nie pokazują swoich umiejętności. Natomiast Lechia jest na fali wznoszącej. Ma dobrych piłkarzy, którzy z kolei zaczęli grać na miarę swoich możliwości. Sądzę nawet, że są w nich rezerwy. Wprawdzie ostatnio przegrali z Piastem 0:3, ale moim zdaniem to oni mogą wskoczyć na trzecie miejsce, premiowane grą w europejskich pucharach. Pogoń Szczecin też jest w czubie, podobnie jak Cracovia, której ostatnio gorzej się wiedzie, ale chyba najbardziej byłbym ciekawy, jak zespół z Gdańska zaprezentuje się poza Ekstraklasą.

A propos Cracovii, to największe rozczarowanie w tym roku?

Tak bym tego nie nazwał. Trener Jacek Zieliński wykonuje bardzo dobra pracę. Tamtą rundę Cracovia miała super. Cały czas była w czubie tabeli. Sezon życia gra Mateusz Cetnarski, coraz pewniej prezentuje się Bartek Kapustka. To pokazuje, że drużyna jest mądrze budowana. Na razie, jak przyznał sam Jacek, nie ma na tyle mocnej kadry, żeby włączyć się w walkę o mistrzostwo Polski. Być może na stałe zagości w pierwszej piątce Ekstraklasy, ale potrzebuje wzmocnień. Zaznaczam jednak, że Cracovię przyjemnie się ogląda. Nie gra topornie, wręcz przeciwnie, to futbol radosny, kombinacyjny, z dużą liczbą sytuacji i bramek.

W tej kolejce zagra z Ruchem w Chorzowie. To dwie najgorzej punktujące drużyny w tym roku w grupie mistrzowskiej...

Ruch ma fajny zespół, takie połączenie młodych z doświadczonymi. Patryk Lipski czy Mariusz Stępiński są odważni i chcą się rozwijać. Oprócz nich Kamil Mazek, Łukasz Moneta... To utalentowani piłkarze, nie mający kompleksów. Fakt, czasem przegrają 1:4, innym razem zremisują, ale fajnie ogląda się ich mecze. Wybieram się na ten z Cracovią i chciałbym zobaczyć sporo goli.

Rywalizacją w strefie spadkowej Pan się emocjonuje?

No pewnie, jestem kibicem polskiej piłki! Spójrzmy choćby na sytuację Górnika Zabrze. Jeszcze dwie, trzy kolejki temu większość mówiła, że zespół się nie podniesie, a dziś ma duże szanse na utrzymanie. Jeśli wygrają ze Śląskiem Wrocław, wydaje mi się, że opuszczą ostatnie miejsce. Także tam niżej też jest fajnie. Do ostatniej chwili będzie się kotłowało.

Podział punktów i na grupy się Panu podoba?

Taka decyzja została podjęta, regulamin był dawno znany, więc nie ma co na ten temat dyskutować.

Teraz ma Pan emocje, ale jak pracował w Legii jako asystent Jana Urbana...

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zawsze tak będzie, że drużyna która ucieka, będzie taki model krytykować. Natomiast ta, która goni, nic złego w tym nie widzi. Jedynie w trakcie rozgrywek niepotrzebnie zostało wprowadzone zamieszanie z punktami Ruchu Chorzów i Lechii Gdańsk. Zamiast rozmawiać o piłce, stadionach, czy otoczce, czekaliśmy na to, co zrobił Sąd Arbitrażowy. Sytuacja Podbeskidzia Bielsko-Biała była nie do pozazdroszczenia. Teraz też jest trudna, ale jestem przekonany, że Robert Podoliński sobie z nią poradzi. Inna sprawa, to czy reforma pozwoli rozwinąć się polskiej piłce. Myślę, że po części tak, bo jest więcej meczów, które gra się pod presją. Poza tym, weźmy przykład Legii, na każdy ze spotkań rundy finałowej jak na razie przychodzi po ponad 20 tys. widzów.

Od początku roku pracuje Pan w Motorze Lublin.

Jestem doradcą od spraw sportu. Pomagam przy pierwszej drużynę i dwóch najważniejszych zespołach juniorskich.

Skąd taki pomysł?

Chcę popatrzeć na futbol z jeszcze innej strony. Zrobić coś fajnego. Co prawda Motor gra w trzeciej lidze, ale ma efektowny stadion i jest dobrym miejscem, by wykonać kawał dobrej roboty.

A kiedy zobaczymy Pana na ławce trenerskiej?

Chciałbym jak najszybciej, czasem aż mnie skręca. Najtrudniej zrobić ten pierwszy krok. Najważniejszy, w końcu do tej pory nie pracowałem jako pierwszy trener seniorów. Inna sprawa, że wiele osób wciąż myśli, że pracuję w Legii. Mimo że rozstaliśmy się w połowie poprzedniego roku, to jak przyjeżdżam na jakiś mecz, pytają mnie, kogo przyjechałem oglądać dla Legii. Chcę spróbować, być z drużyną, uda się to się uda, nie to nie. Będę mądrzejszy. Bycie ekspertem w telewizji czy doradcą zarządu jest fajną pracą, ale na to mam czas. Poza tym to nie jest stałe zajęcie dla 40-latka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna