Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak policjant casanova uwodzi kobiety

Magdalena Bożko
Teresa wzywa policję, a gdy w drzwiach znowu staje Marek, zaczyna z nim żartować: – Niedługo będę panu świetnie znana. Osobiście. Jeszcze nie wie, jak wiele w tych żartach prawdy...
Teresa wzywa policję, a gdy w drzwiach znowu staje Marek, zaczyna z nim żartować: – Niedługo będę panu świetnie znana. Osobiście. Jeszcze nie wie, jak wiele w tych żartach prawdy...
Ciepły, wrażliwy, delikatny - myśli o nim Teresa. Ale nie od razu traci głowę dla przystojnego policjanta. - Bliżej jest mi wiekiem do pana matki niż do pana - żartuje. A on na to: Wiek nie ma znaczenia! Niejedna moja koleżanka mogłaby pani pozazdrościć urody i figury. Kiedy pójdziemy do pani na winko?

Pierwszy raz spotkali się zimą 2008 roku. W środku nocy. - Sąsiedzi hałasowali, więc wezwałam policję - opowiada Teresa. - No i przyjechał on: wysoki, szczupły. Niebieskooki. Jeszcze wtedy Teresa nie wiedziała, że przystojny policjant ma na imię Marek i ma tylko 27 lat. Nic o nim nie wiedziała. Poza tym, że jest trochę nieśmiały, jak nie policjant. Taka Boża sierota - ocenia Teresa.

Marek też jeszcze nie wiedział, że Teresa ma 41 lat i jest nauczycielem akademickim. Ale już wiedział, że... jest samotna.

Grzeczny chłopak

Drugi raz też jest w nocy. I też dlatego, że sąsiedzi hałasują. Teresa ma szczęście - a może pecha - bo na interwencję znów przyjeżdża Marek. Jest z kolegą niższym od niego o głowę - zapamiętuje Teresa z tej wizyty.

Trzeci raz jest zimą 2009 roku. Teresa wzywa policję, a gdy w drzwiach znowu staje Marek, zaczyna z nim żartować: - Niedługo będę panu świetnie znana. Osobiście.
Marek uśmiecha się, współczuje Teresie kłopotliwych sąsiadów, radzi, żeby zgłosić sprawę dzielnicowemu. Kolejny raz spisuje jej dane z dowodu osobistego.
Miły chłopak - myśli Teresa. - Grzeczny taki.

To ja, policjant

Następnego dnia w mieszkaniu Teresy dzwoni telefon. W słuchawce odzywa się młody, męski głos: - Witam, tu Marek. Umówimy się na kawkę? Bardzo mi na tym zależy.
- Nie chodzę na randki w ciemno - ucina Teresa. - A w ogóle skąd pan ma mój numer? Kim pan jest, ile pan ma lat? - atakuje mężczyznę.

Wtedy Marek mówi, że to on, policjant z wczorajszej interwencji. I że ma 33 lata. A numer telefonu wziął z książki telefonicznej. - To były jego pierwsze kłamstwa. Ale nie ostatnie - mówi Teresa. Tego dnia dzwoni jeszcze 5 razy. Prosi o spotkanie.

Umówię się, jak nasi wygrają

O tym, że Marek dodał sobie lat, Teresa jeszcze wtedy nie wie. Zauważa tylko, że chłopak kręci coś z jej numerem telefonu (nie ma go w żadnej książce telefonicznej; jest zastrzeżony). Miły policjant budzi w niej - mimo wszystko - zaufanie. Dlatego obiecuje mu: Przemyślę sprawę spotkania.

A w duchu postanawia: Jeśli nasi wygrają mecz, umówię się z nim (Teresa jest fanką sportu, a Polska gra tego dnia mecz piłki ręcznej z Niemcami).
- Nasi przegrali, a ja nie dotrzymałam danego sobie słowa. Dałam mu numer swojej komórki. I zgodziłam się pójść z nim na kawę.

Całuski jak muśnięcie motylka

Jeszcze tego samego wieczora Marek SMS-uje do Teresy: "Mam nadzieję, że to nie będzie jednorazowe spotkanie. Powiem szczerze, że chciałbym wypić winko u pani w domu". Za kilkanaście minut kolejna wiadomość: "Przesyłam pani całusków kilka delikatnych jak muśnięcie motylka..."

I chwilę potem: "Ostatnie nurtujące mnie pytanie: Czy jutro możemy pójść z lokalu do Pani mieszkania, żeby wypić winko?". Teresa nie odpowiada.

Wiek bez znaczenia

- Byłam otwarta, ale nie napalona - tak o ich pierwszej randce (w kafejce) opowiada Teresa. - A on... sprawiał wrażenie zakochanego.

Marek opowiada Teresie o swojej rodzinie i o pracy, którą bardzo lubi. Rozmawia im się świetnie. Ciepły, wrażliwy, delikatny, myśli o nim Teresa. Ale nie traci głowy - przecież jest od niego sporo starsza. Pyta, ile lat ma jego matka.

- To jest mi bliżej wiekiem do niej niż do pana - żartuje. A on na to: Wiek nie ma znaczenia. Niejedna moja koleżanka mogłaby pani pozazdrościć urody i figury. Kiedy pójdziemy do pani na winko?

Która by nie uległa?
Pierwsze spotkanie w mieszkaniu Teresy odbywa się w środku dnia (podkreśla Teresa) i trwa równo godzinę.
- To wystarczająco, jak na pierwszą wizytę - Marek żegna się szarmancko.

Ona jest mile zaskoczona: młody, a jak dobrze wychowany. Miły przy tym, ładnie się wysławia.
- To mnie ujęło - przyznaje Teresa. - Żadnych przekleństw, młodzieżowego slangu. Skromność i kultura. No proszę powiedzieć, która by nie uległa?

Napalony był strasznie

SMS-y stają się coraz bardziej gorące: "Chciałbym przeżyć z panią niezapomniane chwile. Jest na to szansa? Całuski namiętne." Teresa odpowiada: "Nie interesują mnie tylko chwile. Nie jestem też desperatką, która z powodu wieku chwyta każdą okazję. Nie chcę krzywdy ani dla ciebie, ani dla siebie".

Teresa: - Bez przerwy powtarzał, że mnie pragnie. Na seks napalony był strasznie, to było widać. "Ależ wczoraj podniecony wyszedłem od ciebie", "Kochaj się ze mną, zabezpieczenie biorę na siebie" - mówił. Spytałam go kiedyś, czy kochał się już z dojrzałą kobietą. Powiedział, że tak.

Dałam się wyrolować

Mija równo miesiąc, zanim Teresa wreszcie ulega. Tego popołudnia była kawa, ciastka, pocałunki, a potem Teresa, jak sama mówi, na chwilę straciła głowę. Dziś wspomina to ze łzami w oczach: - To nie jest tak, że ja z każdym idę do łóżka. Dla mnie to było wielkie przeżycie. Myślałam, że to początek czegoś naprawdę poważnego.

Ale Marek nagle milknie. Odwołuje spotkania. Kończą się gorące SMS-y.
- Dałam się wyrolować, jak jakaś idiotka. Napisałam mu, że zanim się wpakuje w czyjeś życie, powinien się wcześniej zastanowić. Odpisał "Przepraszam". To był koniec.
Teresa wypłakuje się przyjaciółce i raz na zawsze postanawia zapomnieć o przystojnym policjancie.

Ją też tak załatwił

Mija pół roku. Dzwoni przyjaciółka (ta, której Teresa opowiedziała o Marku). "Czy ten twój policjant wygląda tak i tak, a pracował tu i tu?" - pyta. Wszystko się zgadza. "Jest u mnie znajoma, którą załatwił tak samo jak ciebie".

Teresa spotyka się z tą kobietą. Znajoma "od Marka" to 44-letnia prawniczka. Elegancka, zadbana. Rozwiedziona. Marka poznała na jednym z portali randkowych. Zdobył ją komplementami, zapewniał, że różnica wieku nie ma znaczenia. Straciła głowę. Ale szybko straciła też i Marka, bo po dwóch wspólnie spędzonych nocach przestał się odzywać.

- Ona była kompletnie zdruzgotana, nie mogła się pozbierać - opowiada Teresa. - A ja przeżyłam wstrząs. Zrozumiałam, że ten facet działa według tego samego schematu. Nie byłam pierwsza ani ostatnia. Kiedy "urabiał" mnie, równolegle umawiał się z innymi na portalu randkowym. On po kolei burzy kobietom życie. I znika.

Znowu był napalony

Od tej chwili Teresa działa precyzyjnie, bez emocji. Zakłada profil na tym samym portalu randkowym, na którym działa Marek. O sobie pisze: "Kobieta, 37 lat". I jeszcze, na zachętę: "Każda kobieta to temat-rzeka. Wejdź do tej rzeki, a uchylę rąbka tajemnicy...". Podpisuje się "Kaja".

Przynęta chwyta już po dwóch godzinach. "Witaj, Marek się kłania. Popiszemy?". Teresa tylko na to czeka. Ale lojalnie uprzedza: "Kłamczuchy niech się trzymają z daleka, mam na nich alergię".

Zaczyna się korespondencja trwająca 2,5 miesiąca. Marek nie może doczekać się spotkania z "Kają". Nalega, prosi. Chce jej nawet przesłać swoje zdjęcie. Rozmowy w sieci stają się coraz odważniejsze.

- Nie wiedział, jak wyglądam, kim jestem. Nie podałam mu numeru telefonu, więc nie słyszał nawet mojego głosu. Znał tylko mój wiek. I znowu był napalony - mówi Teresa.

Kim jesteś?

Pod koniec listopada umawiają się na spotkanie. Teresa planuje zdemaskować Marka. Chce mu dać nauczkę: za kłamstwa, za podwójne życie. Pisze do sześciu kobiet, z którymi na portalu randkowym koresponduje Marek: "To oszust, zwodzi i umawia się z kilkoma naraz. Uważajcie na niego".

Ale ma moment zawahania. Dzień przed spotkaniem sięga po telefon (jego numer Marek znał od stycznia) i dzwoni do niego. Chce mu powiedzieć, że szykowała prowokację. Marek nie odbiera. Ale za chwilę przysyła SMS-a: "Cześć, kim jesteś? Jestem Marek, a ty?".

Teresie ciemnieje w oczach - ze złości i upokorzenia: - Myślał, że to jakaś nowa kobieta! Nie wiedział, że to mój numer, widocznie zdążył go wykasować! Już polował na nową ofiarę. A przecież następnego dnia miał się spotkać z "Kają".

Teresa mu odpowiada: "Nie ma znaczenia. Pomyłka przy wybieraniu numeru."
Ale Marek nie ustępuje: "Może się spotkamy?"
Teresa: "A skąd wiesz, czy jestem kobietą, czy mężczyzną. I chcesz się umawiać w ciemno? To może być niebezpieczne."
Marek: "Dzwoniłem z zastrzeżonego i wiem, że jesteś kobietą. Adrenalina czasami jest wskazana. Umawiamy się?"
I tak w kolejnych kilkunastu SMS-ach. We wszystkich to samo: "Spotkajmy się".

Zemsta jest słodka

SMS-y urywają się dopiero kilka godzin przed "randką" Marka z "Kają". Teresa nie ma już złudzeń: Marek to miłosny hochsztapler. I nie tylko. - To nie ja weszłam do niego do komisariatu, żeby go uwieść. Nie spotkaliśmy się na ulicy ani w internecie. To on, policjant, przyjechał mi pomóc, a potem wykradł z komisariatu mój numer telefonu. Do czego posunie się następnym razem?

Teresa przywołuje paragraf 12 z "Zasad etyki zawodowej policjanta": "Policjant nie może wykorzystywać swojego zawodu do celów prywatnych, a w szczególności nie może wykorzystywać informacji uzyskanych w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych ani uzyskiwać informacji do tych celów przy użyciu służbowych metod."
Nie zamierza mu tego darować.

Jestem twoją ofiarą!

Spotykają się w kafejce, jak na pierwszej randce. Teresa podchodzi do Marka, który czeka przy barze na "Kaję". Mówi wprost: - To ja jestem "Kaja", to ze mną korespondowałeś od tygodni. Wpadłeś w pułapkę.

Marek nie jest speszony. Albo świetnie się maskuje. Proponuje kawę. Wtedy Teresa wybucha: - Skrzywdziłeś mnie, jestem twoją ofiarą! Ile jest jeszcze takich? Byłeś u mnie na interwencji, a potem wykorzystałeś mój numer, żeby się ze mną umówić. Boję się ciebie. Powinieneś odejść z pracy. Nie możesz być policjantem.

Marek nie rozumie, o co Teresie chodzi. - Nienawidzisz mnie? - pyta. - Chcę tylko wyrównać rachunki - odpowiada Teresa.

W nocnej koszuli mnie ujęła

Ta prowokacja robi jednak na Marku wrażenie. Na kilka dni zawiesza nawet swoją aktywność na portalu randkowym. Dziś, w rozmowie z nami przyznaje: Historia z Teresą to był błąd.
- Nie powinienem do niej dzwonić. Przepraszam, że to zrobiłem, przepraszam... - powtarza. - Ale ona naprawdę bardzo mi się spodobała. Już wtedy, na pierwszej interwencji. Taka rozespana była, w koszuli nocnej... Jakoś tak mnie ujęła.

Co Markowi podoba się w kobietach? Właściwie wszystko: - Oczy, spojrzenie, mimika, głos. Lubię kobiety pewne siebie, które wiedzą czego chcą. Mądre, doświadczone. Z klasą - wylicza z namysłem.

Taka właśnie, jego zdaniem, była Teresa. Mówi o niej: Fantastyczna kobieta. - Tyle że potem zrobiła się zaborcza, chyba się zakochała... Czułem, że to się może źle skończyć. A ja przecież do niczego jej nie zmuszałem, ona sama chętnie się ze mną spotykała. Więc o co ma teraz do mnie pretensje?

Raczej je uwodzę

O kobietach opowiada niechętnie. Kiedyś, dawno temu, miał dziewczynę, rozstali się. Teraz poznaje je w internecie, na ulicy. Nigdy w pracy - podkreśla - tylko ten jeden raz z Teresą.
Ile ich było ostatnio w jego życiu? - Nie wiem... Może 10? - zastanawia się. Była pani mecenas Magda, której podał piwo z wysokiej półki sklepowej, nauczycielka, pani z kiosku Ruchu, ekspedientka ze sklepu spożywczego... Wszystkie po trzydziestce. Niektóre po czterdziestce. Różnica wieku nie jest dla niego problemem. Wręcz przeciwnie. - Młode dziewczyny mają fiu-bździu w głowie. Nie można im zaufać.

W żadnej nie był zakochany. W ogóle nie pamięta, by kiedykolwiek był zakochany. Ale, zastrzega, nie chodzi mu tylko o seks. On po prostu lubi kobiety.
- Czy je zdobywam? To złe słowo. Oznacza, że robimy coś na siłę, wbrew komuś. A to absolutnie nie leży w mojej naturze - obrusza się Marek. - Ja raczej, no nie wiem... raczej uwodzę kobiety. Bardzo lubię z nimi rozmawiać. Każda ma w sobie "to coś". I ja to uwielbiam.
Imiona bohaterów zostały zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna