Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak suwalczanka została gwiazdą polskiego kina

Tomasz Kubaszewski
W rodzinnych Suwałkach Michalina od czasu do czasu się pojawia. Jest wtedy widywana m.in. na... meczach siatkarzy Ślepska. Podziela pasję ojca, Artura Łabacza, nauczyciela. Na zdjęciu obok- Michalina razem z reżyserem filmu „Wołyń“ Wojciechem Smarzowskim
W rodzinnych Suwałkach Michalina od czasu do czasu się pojawia. Jest wtedy widywana m.in. na... meczach siatkarzy Ślepska. Podziela pasję ojca, Artura Łabacza, nauczyciela. Na zdjęciu obok- Michalina razem z reżyserem filmu „Wołyń“ Wojciechem Smarzowskim Tomasz Bolt
O takim debiucie może marzyć każdy. 24-letnia Michalina Łabacz z Suwałk dostała nagrodę na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Jej rolę w „Wołyniu” chwalą krytycy. I nawet plotkarskie portale piszą, że to powiew świeżości na ściance, czyli w miejscu, gdzie fotografuje się różne gwiazdy.

Jestem przeszczęśliwa - mówi Elżbieta Łabacz, matka Michaliny, z zawodu nauczycielka wychowania muzycznego. Zadowolenia nie kryje także Marek Zborowski-Weychman, pod którego opieką młoda suwalczanka stawiała pierwsze kroki na scenie. - Od dziecka było widać, że ta dziewczyna ma po prostu wielki talent i że jeżeli będzie pracować, to do czegoś znaczącego w życiu dojdzie.

- Michalina jest zjawiskową, bardzo czujną aktorką, mającą to „coś”, co przykuwa uwagę - mówi z kolei Arkadiusz Jakubik, kolega z planu „Wołynia”, znakomity aktor, który swój kunszt pokazał m.in. w innych filmach Wojciecha Smarzowskiego: „Weselu”. „Drogówce” oraz „Domu złym”. Natomiast sama Michalina Łabacz tajemniczo milczy. Wywiadów nie udziela.

Dwunastoletnia dama

O tym, by zostać aktorką marzyła od dziecka.

- Jak pojawiła się u mnie na zajęciach, niemal od razu zwróciłem uwagę, że ona nie tyle śpiewa, co gra - wspomina Zborowski-Weychman, który od lat prowadzi w Suwałkach dziecięce studio piosenki „Beciaki” i osiąga ze swoimi podopiecznymi wiele sukcesów nie tylko krajowych, ale i międzynarodowych.

Michalina już jako 12-latka wygrała ogólnopolski festiwal dziecięcy. Zaśpiewała tam piosenkę „Damą być”.

- Owszem, nie fałszowała, miała ładny głos, ale podobne walory prezentowali też i inni uczestnicy - dodaje Zborowski-Weychman. - Wygrała głównie znakomitą grą aktorską. Jurorzy przecierali oczy ze zdumienia. Ona, dwunastolatka, tą damą rzeczywiście była. Nie można było oderwać od niej oczu.

Maturę zdawała w I Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Konopnickiej w Suwałkach. Potem próbowała dostać się do Akademii Teatralnej w Warszawie, ale się nie udało. Zapisała się więc do Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni.

W następnym roku znowu stanęła do rywalizacji o indeks warszawskiej szkoły. I znowu nie miała szczęścia. Udało się to za kolejnym, trzecim razem.

Elżbieta Łabacz podkreśla determinację córki: - Zawsze bardzo dużo nad sobą pracowała.

W Gdyni Nie odebrała nagrody

Michalina była na pierwszym roku studiów, gdy Wojciech Smarzowski zaczął poszukiwać odtwórczyni głównej roli żeńskiej do swojego nowego filmu. Postanowiła się zgłosić. Casting był wieloetapowy. Wzięło w nim udział kilkaset kandydatek. Reżyser długo się zastanawiał, aż w końcu postawił na suwalczankę.

- Wciąż jestem w szoku, spełnia się coś, o czym marzyłam od dziecka - mówiła nam dwa lata temu.

I wzięła się ostro do pracy. Przeczytała mnóstwo książek o polskich kresach, nauczyła się gwary wołyńskiej.

Na planie spędziła wiele godzin. Z opowieści jej kolegów, w tym Arkadiusza Jakubika, można się zorientować, że było to mordercze wyzwanie, zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym.

Sama Michalina za wiele na ten temat nie mówi. Unika wywiadów, więc i nam nie udało się z nią teraz porozmawiać, mimo wsparcia producenta „Wołynia”. Z nielicznych wypowiedzi wynika, że miała obawy związane z tym filmem, głównie z powodu braku doświadczenia. Nigdy przecież nie występowała w tego typu produkcji. A w szkole teatralnej nie uczą na przykład tego, jak najlepiej ustawiać się do kamery.

Nie do końca wiadomo, czy wstrzemięźliwość w wypowiedziach, to pomysł aktorki, czy też jej agentki. To drugie wydaje się bardziej prawdopodobne.

- Jest bardzo zapracowana - tłumaczy jednak byłą podopieczną Marek Zborowski-Weychman.

Na tyle, że podczas gdyńskiego festiwalu nagrodę za jej profesjonalny debiut musiał za nią odbierać... Wojciech Smarzowski. Michalina przyjechać nie mogła. W tym czasie grała w Teatrze Narodowym w Warszawie w zastępstwie za inną aktorkę. Przypadła jej rola Wioletty w „Kordianie” wyreżyserowanym przez Jana Englerta. To kolejna wielka szansa. Trudno było ją zaprzepaścić.

Michalinie Łabacz udało się połączyć grę w „Wołyniu” ze studiowaniem. Żadnej przerwy w tym ostatnim więc nie było. 24-letnia suwalczanka jest już na czwartym roku akademii.

Co dalej? W pierwszej kolejności chce ponoć skończyć studia. Ale jeżeli pojawi się jakaś kolejna propozycja, co po tak znakomitym debiucie graniczny niemal z pewnością, to kto wie... . No i teatr. W Narodowym Michalina oceniana jest bardzo dobrze.

- Córka w naprawdę krótkim czasie osiągnęła ogromny sukces - zauważa Elżbieta Łabacz.

Młoda aktorka ma w przyszłym tygodniu przyjechać do rodzinnych Suwałk i wziąć udział w pokazie „Wołynia”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna