Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarecki: Zacznijmy grać zamiast gadać!

Krzysztof Sokólski [email protected]
Dariusz Jarecki wierzy, że mimo zadyszki Jagiellonia szybko stanie na nogi i uniknie koszmaru, jakiego doświadczyła w poprzednim sezonie
Dariusz Jarecki wierzy, że mimo zadyszki Jagiellonia szybko stanie na nogi i uniknie koszmaru, jakiego doświadczyła w poprzednim sezonie B. Maleszewska, Gdańsk
Ostatnie porażki piłkarzy Jagiellonii przypomniały o koszmarze sprzed roku. Wtedy Jaga miała czarną serię i cudem utrzymała się w ekstraklasie. Teraz tak źle nie jest, ale zespół przeżywa kryzys.

Poprzedni sezon chcieliśmy wymazać z pamięci. Dziewięć porażek z rzędu spowodowało, że Jagiellonia z drużyny efektownie grającej i powszechnie chwalonej stała się pośmiewiskiem. Tylko zamieszaniu organizacyjnemu w naszym futbolu zawdzięcza uniknięcie gry w barażach o ekstraklasę. Jednym z nielicznych zawodników, którzy zostali po rozgrywkach w klubie jest Dariusz Jarecki. Większości jego kolegom podziękowano za pracę.

Koszmar powrócił? - pytamy pomocnika żółto-czerwonych.
D. Jarecki: - Mimo wszystko nie porównywałbym sytuacji z poprzedniego sezonu do naszych dzisiejszych kłopotów. Wtedy była inna drużyna. Graliśmy naprawdę bardzo słabo. Przegrywaliśmy mecz za meczem. Teraz też mamy za sobą trzy porażki, jednak sytuacja w tabeli jest w miarę bezpieczna. Oczywiście nie ma powodów do dumy, bo coś złego się z nami dzieje. Ale tak tragicznie jak rok temu nie jest.

Nie widzisz żadnych analogii?
- Może taką, że wtedy i teraz zespół poczuł się zbyt pewnie. W ubiegłym sezonie mieliśmy świetną rundę jesienną. Pojawiło się nastawienie, że jakoś zdobędziemy tych kilka punktów i spokojnie utrzymamy się w lidze. Niektórzy zaczęli już rezerwować sobie wycieczki zagraniczne i myśleć o urlopach. Z kolei teraz bardzo dobrze rozpoczęliśmy wiosnę. Po wygranych meczach trener powtarzał nam jednak: "Pamiętajcie dzisiaj jest fajnie, ale jutro wszystko może się zmienić. Nie stawajcie się po jednym czy drugim zwycięstwie wielkimi piłkarzami". Przestrzegał nas przed zbytnią pewnością siebie. Mimo wszystko być może niektórym z nas wydało się, że jest super i już tak zostanie.

Przez to straciliście swój charakter?
- Wszyscy dookoła pytają, co się dzieje. Sami się nad tym zastanawiamy. Ale trudno znaleźć przyczynę. Ciężko wejść komuś do głowy i przeczytać jego myśli. Niby w szatni, na treningu jest w porządku. Ale wychodzimy na boisko i nagle zaczyna brakować kolektywu. Jeden za drugiego powinien oddać serce. Tak było jeszcze kilka tygodni temu. Teraz coś się zacięło.

Pojawiają się teorie, że wpływ na to miały przenosiny do Dobrzyniewa i Pogorzałek oraz odejście Dariusza Czykiera, którego w sztabie szkoleniowym zastąpił Bartłomiej Zalewski.
- Bez sensu. Niczego nam nie brakuje. Cieszmy się, że mamy gdzie trenować, a że trzeba dojeżdżać? Bez przesady, nie jest to jakiś wielki kłopot. Co do Zalewskiego, to o każdym prędzej czy później można powiedzieć, że ma żabę w kieszeni. To nie jest kwestia żadnego pecha. Przyszedł nowy, ambitny człowiek i wykonuje swoją pracę. Tyle. Nie ma co się doszukiwać podtekstów.

To może brakuje wam sił?
- Jesteśmy dobrze przygotowani do rundy. W większości spotkań pod koniec meczów, to nasi rywale oddychają rękawami, a nie my. Nie jesteśmy zmęczeni. Nie mamy ciężkich treningów. Po tym względem jest OK.

Ale problem jest, trener Michał Probierz po porażce z Lechią był nawet gotów zrezygnować.
- Może o tym, że oddaje się do dyspozycji zarządu powiedział pod wpływem chwili, emocji. Moim zdaniem, zmiana nic by nie dała i dobrze, że do niej nie doszło. Trener wie, na co nas stać. Poza tym co może poradzić, kiedy nie realizujemy jego założeń. Czasami nie robimy tego, czego oczekuje od drużyny. W takiej sytuacji szkoleniowiec jest najmniej winny. Przede wszystkim niech każdy z nas spojrzy na siebie.

Nie boisz się ostatnich spotkań sezonu?
- Nie! Mówię to jak najbardziej szczerze. Wiem, że wszyscy biją na alarm. Jestem jednak pewien, że w sobotę wygramy z Polonią Warszawa i będziemy świętować utrzymanie w ekstraklasie.

Jaka jest recepta na wyjście z dołka?
- Trzeba przestać w końcu gadać, że wydrapiemy komuś oczy, a wyjść na boisko i zapierniczać na całego. Gramy nie tylko o punkty, ale również o swoją przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna