Jest już drogo, a będzie jeszcze drożej. Podatki miejskie idą w górę

Wszystko przez ostatnie ustalenia Ministerstwa Finansów. Od przyszłego roku pójdą w górę o 4 proc., czyli o wskaźnik inflacji, maksymalne stawki podatków i opłat lokalnych. O ich ostatecznej wysokości decydują poszczególne samorządy, ale praktyka jest zwykle taka, że i one podnoszą opłaty. Gminy nie mogą jednak ustalić obciążeń wyższych niż maksymalna stawka.

U nas psy nie są opodatkowane

- Pewne podwyżki z pewnością będą, ale jakie konkretnie, na razie nie wiemy - informuje Urszula Mirończuk, rzecznik prasowy prezydenta Białegostoku. - Tą sprawą zajmą się radni jesienią. Drastycznych podwyżek nie przewidujemy.

Zwraca też uwagę, że w Białymstoku niektóre stawki są znacznie niższe od tych maksymalnych, innych obciążeń nie ma zaś w ogóle. Do tych ostatnich należy np. opłata od posiadania psów. Za czworonoga muszą z kolei zapłacić mieszkańcy sąsiedniego Supraśla. Jest to 31 zł rocznie za jedno zwierzę. Ta stawka jest znacznie niższa od maksymalnej, która wynosi ponad 115 zł.

Supraśl jako miasto o statusie uzdrowiska ma też u siebie tzw. opłatę klimatyczną. Wynosi ona 2,20 zł od osoby za każdy dzień pobytu. Dla porównania, stawka maksymalna wynosi obecnie 4,09 zł.

- Placówki świadczące usługi turystyczne wpłacają do kasy miasta pieniądze od każdego klienta - wyjaśnia Radosław Dobrowolski, burmistrz Supraśla. - Ta pozycja nie jest jednak najważniejsza w naszym budżecie. Duże kurorty, jak np. Kołobrzeg, rocznie zarabiają na tej opłacie kilka milionów rocznie. U nas to znacznie skromniejsza kwota.

Znacznie poważniejszą pozycję w budżecie samorządów stanowią natomiast podatki od nieruchomości, na których prowadzona jest działalność gospodarcza, czy od środków transportu. Jeśli chodzi o budynki, to stawki w Białymstoku są takie same, albo niewiele niższe od tych maksymalnych.

Miejscowi przedsiębiorcy muszą w tej chwili płacić 21,50 zł za mkw. To tylko kilkadziesiąt groszy mniej niż wynosi maksymalna stawka. Jeszcze gorzej mają właściciele prywatnych nieruchomości. Ci za metr kwadratowy płacą 0,70 zł, czyli maksymalną stawkę. Według wskazań ministra, w przyszłym roku pójdzie ona w górę o trzy grosze. Jeśli na podwyżkę opłaty zdecyduje się także miasto, przeciętny białostoczanin nie będzie miał powodów do zadowolenia.

Kryzys w firmach

W nieco lepszej sytuacji są właściciele firm przewozowych, których dotyczy podatek od środków transportu. W Białymstoku opodatkowanie samochodów ciężarowych jest nawet kilkaset złotych niższe od maksymalnej stawki. Mimo to, perspektywa podwyżek napełnia przedsiębiorców obawą.

- I tak jesteśmy najbardziej opodatkowaną branżą. Bardzo drogie jest też ubezpieczenie samochodów ciężarowych czy ubezpieczenie przewozu - wylicza Małgorzata Pawluczuk, prezes firmy Trans PP w Białymstoku. - Z drugiej strony, nasza branża jest takim barometrem sytuacji gospodarczej w kraju.

Jeszcze do lipca nie mieliśmy powodów do narzekań, bo panowała dobra koniunktura związana z Euro 2012. Teraz jest dużo gorzej. Stanęła branża budowlana, więc i przewozi się znacznie mniej. Mniej się też produkuje i sprzedaje. W tej sytuacji podnoszenie wysokości obciążeń podatkowych nie jest dobrym pomysłem.

Takiego zdania jest również burmistrz Supraśla. - Firmom spadają obroty, a zwykli pracownicy też nie mają większych pensji - mówi Radosław Dobrowolski. - Na pewno nie będziemy ich "dusić".