Jest szkoda

Pan Kazimierz posadził na swoim polu pół hektara ziemniaków i truskawek. Mężczyzna liczył na dobre zbiory. W ubiegłym tygodniu mieszkaniec Zalesia poszedł na swoje pole i... zobaczył przeorane bruzdy z kartoflami, a obok nich doszczętnie obrane z owoców krzaki truskawek.
- Od razu zorientowałem się, że to dziki tak potraktowały moje uprawy. Nie po raz pierwszy doszło do czegoś podobnego. Miałem już takie szkody 10 lat temu. Nie było czego z pola zbierać, ale Koło Łowieckie "Jeleń", do którego należą te tereny, nie wypłaciło mi żadnego odszkodowania. Obawiam się, że teraz może być podobnie - poinformował Kazimierz Repucho.
Według protokołu oględzin i szacowania szkody, w 1996 roku dziki zniszczyły na polu mężczyzny 150 metrów bieżących uprawy ziemniaków.
- To jest ewidentna bzdura. Żeby dzik przeorał tylko taki pas ziemi, trzeba go chyba na sznurku prowadzić. Dokładnie jak Kargul z Pawlakiem to robili. Powiedziałem o tym Kołu "Jeleń". Chciałem dostać odszkodowanie w wysokości 2500 zł, a oni dali mi figę - dodał mieszkaniec Zalesia.
Bohdan Krecyk z KŁ "Jeleń" z siedzibą w Białymstoku wyjaśnił, że szkody wyrządzone na polu Kazimierza Repucho w 1996 roku członkowie oszacowali na 37 zł.
- Poszkodowany nie dostał jednak nic, ponieważ nie dopełnił wymaganych formalności. Pan Kazimierz zgłosił wprawdzie szkodę w wymaganym terminie siedmiu dni, ale nie poinformował nas o ostatecznym szacunku strat na tydzień przed planowanymi wykopkami. W tej sytuacji nie mogliśmy wypłacić żadnego odszkodowania. Natomiast jeżeli chodzi o aktualne zniszczenie upraw na polu tego pana, z pewnością oszacujemy straty - zapewnił Bohdan Krecyk.
Od kwietnia br. KŁ "Jeleń" zostało poinformowane o 100 przypadkach zniszczenia upraw przez dziki.
- Nie uchylamy się od wypłaty należnych odszkodowań. Zależy nam na jak najlepszych stosunkach z miejscową ludnością - stwierdził Bohdan Krecyk.