Antoni Cylwik był członkiem „wielkiej” Jagiellonii, bo takim przydomkiem określana jest jedenastka białostockiego klubu, która w latach osiemdziesiątych ubiegłego roku, po raz pierwszy awansowała w szeregi ekstraklasy.
– Trafiłem do Jagiellonii, w której nie brakowało doświadczonych zawodników. Już po roku świętowaliśmy awans na zaplecze ekstraklasy – wspomina dla klubowego portalu jagiellonia.pl Antoni Cylwik. – Po tamtym sukcesie klub wykonał duży krok w kierunku rozwoju. Awansowaliśmy bez żadnych zawirowań wynikających z reorganizacji. Po prostu byliśmy zdecydowanie najlepsi i nie pozostawiliśmy żadnych wątpliwości, komu ta II liga się należy. Pierwsze lata były nieco słabsze, co nie oznacza, że szorowaliśmy o dno. Niemniej największy progres jest związany z przyjściem Janusza Wójcika i to z nim awansowaliśmy do Ekstraklasy. Wtedy nastąpił nasz największy skok jakościowy. Byliśmy jedynym zespołem z Polski Północno-Wschodniej na tym najwyższym poziomie. Nasz awans był również wielkim wydarzeniem dla całego Białegostoku oraz Podlasia, dlatego lata spędzone w Jagiellonii wspominam bardzo miło - mówi były kapitan Jagi, który piłkarskiego abecadła uczył się w ówczesnej Gwardii Białystok. Mało kto wie, że do Jagiellonii trafił zaś z Polonii Bydgoszcz.
Wojtek Kobeszko w Galerii Sław Jagiellonii
– Tam zbierałem doświadczenie w grze seniorskiej na poziomie III ligi. Wówczas występowałem jako młodzieżowiec, ponieważ taki obowiązek nakładały przepisy. W 1982 roku wróciłem na Podlasie i związałem z Jagiellonią, z którą szybko awansowaliśmy na zaplecze Ekstraklasy.
– Jagiellonia po awansie zyskała nową jakość po włączeniu do zespołu grupy wychowanków. Warto również podkreślić, że w drużynie występowali sami białostoczanie. Chociaż w pierwszym roku nie obyło się bez problemów, to szybko zadomowiliśmy się na tym poziomie rozgrywkowym. Poziom drużyny jeszcze wzrósł po dojściu wychowanków trenera Karalusa. Wtedy zrobiliśmy potężny krok do przodu. Widać było, że rośniemy i ciągle nam mało.
Ryszard Karalus otworzył Galerię Sław Jagiellonii
A jak to się stało, że Antoni Cylwik stał się kapitanem drużyny? Opowiada o tym dla jagiellonia.pl.
– Kiedy trafiłem do Jagiellonii w jej szeregach było sporo doświadczonych zawodników, a ja pełniłem funkcję „młodego”. Sytuacja zmieniła się po wejściu do szatni grupy wychowanków. Ja ze względu na większy staż w zespole zawsze stawałem po ich stronie, potrafiłem rozmawiać z weteranami szatni. Ci chłopcy zadecydowali, że chcą mieć „swojego” kapitana i dlatego wybrali mnie. Starałem się być łącznikiem między „młodzieżą”, a „starszyzną”. Myślę, że radziłem sobie z tym zadaniem.
Kapitan „wielkiej Jagi” zwraca uwagę na motywująca integrację członków zespołu. – Integracja była wspaniała. Nie było też takich grupek, wszyscy grali wspólnie przez kilka lat, sąsiadowaliśmy ze sobą, a nasze żony razem przychodziły na mecze. To był bardzo fajny okres. Nasze wspólne wypady miały służyć niekiedy męskiej rozmowie, aby wyjaśnić wszystkie nieporozumienia.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?