Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każde auto się rozleci!

Beata Rzatkowska [email protected]
Do warsztatu przy Gałaja samochody uszkodzone po wjechaniu w drogową wyrwę trafiają codziennie. Czasami trzeba naprawiać całe zawieszenie. A to już jest bardzo duży wydatek.
Do warsztatu przy Gałaja samochody uszkodzone po wjechaniu w drogową wyrwę trafiają codziennie. Czasami trzeba naprawiać całe zawieszenie. A to już jest bardzo duży wydatek.
Zapadające się studzienki są zmorą suwalskich kierowców.

Najgorzej jest na ul. Buczka. Nie da się tamtędy przejechać, by nie wpaść kołami w studzienkę. Niewiele lepiej jest na innych ulicach. - Trzeba jeździć slalomem, co przecież bezpieczne nie jest - zauważa suwalczanin Kamil Dąbrowski.

Dodaje, że to jakiś miejscowy fenomen. Bo nawet na wyremontowanych drogach studzienki się szybko zapadają.

Przejechaliśmy wczoraj niemal całe miasto. Zapadające się studzienki znaleźliśmy m.in. na Utracie, Noniewicza, Dwernickiego i Zastawiu. Niektóre powstałe w ten sposób dziury w jezdni były głębokie na kilkanaście centymetrów.

Naprawa kosztuje nawet tysiąc zł.

Jedynymi zadowolonymi z takiego stanu rzeczy są spece od samochodowych napraw. Pracy im bowiem nie brakuje.

- Codziennie mamy klientów, którzy uszkodzili w samochodach opony, felgi, amortyzatory czy nawet całe zawieszenie - mówi Bogdan Górski, szef zakładu mechanicznego przy ul. Gałaja w Suwałkach. - Nie da się tego uniknąć, jeśli w zapadnięte studzienki i inne dziury wpada się kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt razy dziennie.

W samochodach psuje się też układ wydechowy, spadają linki, do wymiany są miski olejowe. - Zdarza się, że po wjechaniu w taką wyrwę, w aucie otwierają się nawet poduszki powietrzne - opowiadają mechanicy. - Najnowsze samochody nie są po prostu przystosowane, by jeździć po takich drogach.
Usługa w zakładzie mechanicznym wiąże się zazwyczaj ze sporym wydatkiem. Tylko za oponę, felgę i wahacz trzeba zapłacić kilkaset złotych. Jeśli do tego doliczyć koszty naprawy, to u mechanika trzeba zostawić grubo ponad tysiąc złotych. Kwota ta rośnie przy poważniejszych uszkodzeniach.

Warto powalczyć o zwrot
Choć to nie jest proste, to wydane pieniądze można odzyskać. Trzeba jednak złożyć wniosek o odszkodowanie do zarządcy drogi. Warto powalczyć o swoje i to zrobić, bo od takich roszczeń właściciel jest ubezpieczony.

- Jeśli wpadnie się np. w zapadniętą studzienkę i popsuje się przez to auto, to należy wezwać najlepiej od razu policję - radzi Jarosław Filipowicz, rzecznik suwalskiego ratusza. - Starając się o odszkodowanie trzeba bowiem szczegółowo udokumentować, gdzie i jak dokładnie doszło do danej awarii.

Wniosek należy składać do Miejskiej Dyrekcji Inwestycji.

Będą przesuwać studzienki na bok
Ta sama instytucji odpowiada za remonty.

- Zrobiliśmy już przegląd wszystkich ulic - mówi Romuald Koleśnik, dyrektor MDI. - W tym roku jesteśmy w stanie naprawić jednak tylko kilkadziesiąt studzienek. Zabieramy się najpierw za te, które zapadnięte są najgłębiej.

Drogowcy będą przesuwać studzienki na bok drogi.

- To kosztowana inwestycja, bo trzeba wyciąć znaczną część asfaltu, a potem to wszystko doprowadzić do idealnego stanu - dodaje dyrektor.

Dlaczego jednak studzienki tak często w Suwałkach się zapadają?

- Były robione według przestarzałych technologii - odpowiada R. Koleśnik. - Kiedyś nie montowało się specjalnych płyt, które minimalizują obciążenie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna