Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś torebka mogła nawet uratować życie

Julia Szypulska
Elżbieta Smoleńska podziwia kunszt twórców z epoki art deco oraz ich dbałość o funkcjonalność wyrobów. Ta torebka to mini-toaletka z miejscem przewidzianym na wszystkie drobiazgi potrzebne damie i misternym, ręcznym haftem na wierzchu.
Elżbieta Smoleńska podziwia kunszt twórców z epoki art deco oraz ich dbałość o funkcjonalność wyrobów. Ta torebka to mini-toaletka z miejscem przewidzianym na wszystkie drobiazgi potrzebne damie i misternym, ręcznym haftem na wierzchu. Wojciech Wojtkielewicz
Kolekcja torebek Elżbiety Smoleńskiej - białostoczanki mieszkającej w Londynie - liczy już 200 sztuk. Najstarsza pochodzi z XVIII w. Ulubioną epoką właścicielki jest jednak art deco. Najciekawsze egzemplarze z tego okresu będzie można zobaczyć w Białymstoku.

- Czy to pierwsza pani wystawa w rodzinnym mieście?

- Nie to już druga. Pierwsza była w ubiegłym roku i była ogólna, czyli przedstawiała historię torebki w ogóle. W tym roku postanowiłam pokazać jeden styl - art deco, bo wydaje mi się że to ciekawy okres, zresztą mój ulubiony. Zabrałam wyłącznie torebki z lat 20-tych, 30-tych i 40-tych, najbardziej charakterystyczne dla tych czasów. To okres wspaniały zarówno ze względu na sam design, jak też wykorzystanie materiałów. Na wystawie w operze będą też różne drobiazgi, ukazujące tamtą epokę. Będą autentyczne wycinki z żurnali, zdjęcia z epoki, będzie trochę korali, piór, bibelotów. Wzięłam też kilka zdjęć Nory Ney, której zresztą dedykowana jest ta wystawa - polskiej gwieździe kina, która wywodzi się z Białegostoku. Wiem, że istnieje propozycja by nazwać jedną z ulic w Białymstoku imieniem Nory Ney. Wpisałam się w zainteresowanie tą postacią, fascynowała mnie ta osoba. W każdej epoce celebryci narzucają styl, sądzę, że przed wojną było to szczególne. Kino nie było tak powszechne, a filmy dostępne jak teraz. Więc styl podejrzany u głównej bohaterki filmu był później naśladowany i powielany do imentu. W danym okresie wiele kobiet fryzowało włosy na Norę Ney, czy starały się ubierać jak gwiazda. Zależało mi, żeby pokazać przedmioty, które kolekcjonuję w ich kontekście historycznym, żeby przywołać atmosferę tamtych czasów.

- Co w torebkach z epoki art deco jest takiego fascynującego?

- Wielu z nas ma jakieś drobiazgi związane z przeszłością. Mam kilka zdjęć mojej rodziny, z dziadkami i pradziadkami. Na jednym z nich jest mój ojciec jako małe dziecko. Taki mały bobas, którego trzeba jakoś utrzymać w ryzach podczas sesji w atelier fotograficznym. Do zabawy dano mu klasyczną kopertówkę mojej babci. Do pewnego stopnia przyświecała mi taka idea, żeby znaleźć taką kopertówkę i ocalić coś z przeszłości. I stąd się wszystko zaczęło. To są bardzo dobrze przemyślane rzeczy, zarówno pod względem wzornictwa jak też wartości praktycznej. Mam np. torebkę wieczorową, która wygląda jak pudełeczko, gdzie poszczególne części są idealnie dopasowane. Jest miejsce na pomadkę, mechanizm na monety, gdzie można nacisnąć na sprężynkę by wyskoczyła moneta, jest też wbudowana puderniczka. Można było kupić nowy wkład z pudrem jeśli ten się skończył.

- Czy nie jest tak, że taka pasja jest łatwiejsza do rozwijania kiedy się mieszka w Londynie, jak pani? Znalezienie w Polsce takich perełek, które pani posiada byłoby chyba znacznie trudniejsze?

- I tu muszę panią zdziwić. Jeśli się przejść po targach staroci w Białymstoku, albo wstąpić do sympatycznego sklepu niedaleko kościoła farnego, czy zajrzeć na Koło w Warszawie, tam też można znaleźć ciekawe torebki. Wystarczy wytężyć wzrok, mieć ten szósty zmysł, by znaleźć coś, co jest rzeczywiście z poprzedniej epoki, a nie jest współczesną kopią. Piękne jest to, że w Londynie można jeszcze znaleźć wiele egzemplarzy z epoki art deco. Kilka lat temu pracowałam w BBC i podczas przerw w programie wpadałam na przerwie do Covent Garden. Tam jest taki uroczy targ staroci. Wystarczyło 5-10 min podczas przerwy obiadowej żeby znaleźć jakiś drobiazg. W pewnym momencie zorientowałam się, że te drobiazgi to w większości torebki, i że zaczęła to już być kolekcja. Oczywiście w czasie wojny Londyn było bombardowany, ale nie tak bardzo jak polskie miasta. Tego nie da się porównać. Na owym targu spotykam ludzi, którzy np. są proszeni o to, by sprzedać zawartość czyjegoś w domu w całości. I odkrywają poddasze czy piwnice, gdzie znajdują się suknie z XIX w. Z okresu wiktoriańskiego, złożone, owinięte w bibułkach, umieszczone w oryginalnych pudełkach. Albo któraś z tych zacnych arystokratycznych rodzin mieszkała przez wiele lat na jakiejś placówce w Hongkongu albo w Birmie i w pewnym momencie rodzina decyduje się na powrót. I okazuje się, że jest cała kolekcja przepięknie haftowanych torebek czy sukien. I te rzeczy jakiś ich potomek decyduje się sprzedać, bo stwierdza, że mu to niepotrzebne. U nas taka historia jest mało prawdopodobna. Faktem jest, że lata 30-te czy 40-te przypadają w Polsce na okres wojny i wiele z tych rzeczy było elementem barteru. Jeśli w jakiejkolwiek rodzinie zachowywało się coś cenniejszego, to trzeba było wykupić czyjeś życie albo sprzedać żeby kupić np. worek kartofli. Nawet torebki bywały wtedy przedmiotem handlu. Oczywiście w naszych domach jakieś pojedyncze rzeczy ocalały.

- Ile torebek liczy w tej chwili pani kolekcja?

- Dwieście sztuk. Nazwałam tę kolekcję „Historia w dwustu torebkach”. Kilka lat temu British Museum organizowało bardzo ciekawą wystawę „Historia w stu przedmiotach”. Znane osoby opisywały historię różnych przedmiotów codziennego użytku, jak one ewoluowały, skąd się brały etc. I pomyślałam, że to jest ciekawy punkt widzenia, że w ten sposób można opisać też torebki. Z jednej strony torebka jest historią rozwoju jakiegoś stylu, ale zarazem emancypacji kobiet. Można choćby wspomnieć słynną historię małych torebek pierwszych sufrażystek, które nosiły w nich młoteczki po to, żeby rozbijać szyby wystawowe. Chciały w ten sposób zwrócić uwagę na prawa kobiet w Wielkiej Brytanii. Są też indywidualne historie kobiet, dla których ta konkretna torebka wiąże się z osobistym wydarzeniem. Może to jest torebka kupiona na jakieś wesele, a może w czasie wojny ta torebka komuś uratowała życie. Może w środku były jakieś cenne przedmioty, a może bilet, dzięki któremu ktoś mógł skądś uciec.

- Czy takie historie mogą dotyczyć także torebek z pani kolekcji?

- Jak najbardziej. To jest możliwe, a w jednym przypadku nawet znam konkretną historię. Mieszkam w płd-zach Londynie, niedaleko dzielnicy Putney i jadąc do pracy zawsze mijałam dom, na którym jest taka charakterystyczna niebieska plakietka. Znajduje się na niej nazwisko znanej osoby, która tam mieszkała. Od przyjaciół, którzy przy tej ulicy mieszkają wiem, że chodzi o Edvarda Benesza, przedwojennego czeskiego polityka (w latach 1935-1938 był prezydentem Czechosłowacji, w Londynie przebywał na uchodźstwie do 1945 roku - przyp. red.). Zawsze zwracało to moją uwagę, ale tylko tamtędy przejeżdżałam, nigdy nie miałam okazji żeby poznać obecnych właścicieli tego domu. Pewnego dnia podczas pobytu na jednym z targów staroci kupiłam zieloną, skórzaną torebkę. Po powrocie do domu zajrzałam do środka i znalazłam w niej list. Był to list napisany po czesku. Zorientowałam się, że jest to list historyka Biblii zamieszkałego we Włoszech, który był adresowany właśnie do tego domu w Putney. To był niesamowity zbieg okoliczności, żeby w 9-milionowym mieście znaleźć drobiazg związany właśnie z domem, który mnie interesował. W torebkach zdarza mi się też znajdować różne inne przedmioty, choć może nie aż tak spektakularne. Jakieś zasuszone kwiaty albo bilet, karnecik czy wizytówkę. To urocze.

- Stare zdjęcia też?

- O kolekcjonowaniu nie można mówić, ale czasem kupuję takie stare zdjęcia, na których są i ludzie, i torebki. Żeby zilustrować historyczny kontekst kolekcji. Poza tym zajmuję się też fotografią, więc jest to dla mnie ciekawe porównać sposób fotografowania przed wojną ze współczesnym. Portrety z tamtych czasów są bardzo wysmakowane.

- Najstarsza torebka z pani kolekcji pochodzi z jakiego okresu?

- To jest torebka-kieszeń z mniej więcej XVIII wieku. Można oczywiście dyskutować, co było tą pierwszą torebką. Od zawsze istniały sakwy o typowo utylitarnym przeznaczeniu, czyli do przewożenia czegoś. Były te torby-kieszenie na te drobiazgi, które kobieta musiała mieć przy sobie np. będąc w pałacu. Początkowo były one skrywane w fałdach sukien. Inne wpuszczano pod suknię. Na zewnątrz kobiety nie nosiły żadnych torebek. To się zmieniło dopiero po okresie Rewolucji Francuskiej, kiedy wszedł w życie inny typ linii. To znaczy pojawiły się bardziej obcisłe suknie z odciętym stanem, wzorowane na stylu greckiej tuniki i wynikające z fascynacji klasycyzmem. Wtedy już nie można było skryć torebki, bo nie było pod czym, dlatego, że suknia bardziej opinała ciało. Pojawiły się więc takie sakwy, także wzorowane na stylu greckim. Były one niesamowicie szokujące dla ówczesnych dam z towarzystwa ze starszego pokolenia. Dlatego, że rzecz, która była dotąd skrzętnie skrywana pod suknią, nagle ujrzała światło dzienne. To nie było mile widziane. Jest kilka takich opisów w angielskiej literaturze, gdzie na jakimś balu z tego powodu wybucha skandal.

Wystawę „Historia w dwustu torebkach” można oglądać podczas trwającego w Białymstoku Fashionable East 2016, w Operze i Filharmonii Podlaskiej.

Autorka z pietyzmem „ratuje” zapomniane przedmioty z minionych epok, które dla ich właścicielek wiązały się emocjonalnie z ważnymi momentami w życiu. W kolekcji są torebka-kieszeń z XVIII w, srebrne portmonetki- chatelaine z XIX wieku, eleganckie, wyszywane dżetami torebki wieczorowe, skromne, praktyczne torebki pierwszych feministek, angielskich sufrażystek. Są torebki-mufki, torebki-gobeliny, minaudiére i miniatury ze srebrnej kolczugi. W zbiorach są też torebki z renomowanych angielskich firm kaletniczych, Mappin and Webb, butiku hotelu Dorchester, domu towarowego Harrods, w tym również firmy S. Launer, manufaktury królowej Elżbiety II, w której swoje torebki zamawiała również Maragret Thatcher. Elżbieta Smoleńska jest też dziennikarką i fotografem - zajmuje się fotografią podróżniczą. Pracuje również jako tłumaczka. W jej dorobku są eseje, książki i filmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna