Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klasyczna szkoła obyczaju

(kk)
sxc.hu
Ojciec operatora miksokreta.

Całe nieszczęście z tego, że Jędrek M. polazł na wysypisko śmieci i znalazł cały worek skryptów: "Podręcznik chorób wewnętrznych", "Leki współczesnej terapii", "Zawał serca" i "Problem AIDS".

Przytargał wór do chałupy i zaczął czytać wieczorami. Po miesiącu oświadczył żonie, że chce zostać lekarzem. - Odbiło ci stary durniu, pora ci do grobu, a nie leczyć ludzi - zauważyła połowica. I trudno jej się dziwić. Jędruś raczył już bowiem skończyć osiemdziesiątą wiosnę swojego żywota i nie miał nawet matury. Podchodził do niej trzy razy, bez rezultatu.

- Fijoł mu urósł - oznajmiła szanowna małżonka prasie - tylko ludzie się śmieją. Pociąg do nauki to Jędrek miał zawsze. A jego ślubna tylko przez to cierpiała. Przez czterdzieści lat małżeństwa zajmował się głównie kończeniem różnych kursów. Najpierw zapragnął być malarzem, więc zapisał się na malarstwo. Potem doszedł do wniosku, że dobrze byłoby coś pokreślić, zatem ukończył kurs kreślarstwa. Wyczytał gdzieś, że poszukują palacza, poszedł na szkolenie palaczy. Nawet studium biblijne ukończył, jakby miał zamiar głosić kazania.

- Uczy się, uczy i niczego nie umie - potwierdziła żona w lokalnej prasie. - Ja mam podstawówkę i potrafię to co on: pisać, czytać i liczyć. Do niczego teraz nauka nie potrzebna. Dyplomami domu nie otynkujesz, matury do garnka nie włożysz. Nie ma o czym gadać, fijoł mu kwitnie, książki do domu znosi, gonię z tym na strych.

Żonie bardzo ten fijoł zapadł w pamięć. Trudno się dziwić, bo przez te nauki gospodarka leżała odłogiem. Na dowód tego Stasia, bo żonie Jędrka na chrzcie dali Stanisława, pokazała dziennikarzom zdezelowaną lodówkę. A w niej pustki. W kredensie za to są następujące przedmioty: jedna cebula, co już się jej szczypior puścił, dwa zeszyty - do polskiego i do podstaw ogrodnictwa, ściągi z biologii i "Treny" poety Kochanowskiego.

Z maturą było tak, że Jędrek zobaczył u sąsiada ogród. Poszedł do miejscowego Technikum Ogrodniczego i oznajmił, że chciałby się zapisać do szkoły, bo też chce mieć taki ogród. Myśleli, że może chodzi o wnuczka, bo Jędrek miał wtedy już siedemdziesiątkę na karku, ale sam zaczął chodzić na zajęcia.

Technikum ukończył, gdy miał lat siedemdziesiąt pięć. Od tamtej pory usiłuje zdać maturę. Dotychczas nie za bardzo mu szło, bo wiedzę posiadał, ale tylko cząstkową. W przypadku polskiego zatrzymała się ona na renesansie. Poza tym ukrywane się, bo Jędrek swoje egzaminy ukrywał przed małżonką, też nie pomagało. Już prawie zrezygnował. Przez dwa lata był spokój. Na nieszczęście dla rodziny, znalazł te skrypty na wysypisku. I ubzdurał sobie, że zostanie lekarzem.

A że matura ciągle nie była zdana, udał się na nią, też w tajemnicy. Pojechał w waciaku i rozczłapanych buciorach. Szum się w szkole zrobił, bo z powodu wiekowego maturzysty miała przyjechać telewizja. Szybko więc go przebrali. Stróż pożyczył kościelny garnitur, a woźna pantofle po mężu przyniosła.
Obiecał przed kamerami, jakby mu na maturze się powiodło, zdawać na medycynę. Ale mu się nie powiodło.

Może to i lepiej. Tam studia trwają sześć lat. Potem praktyki i specjalizacje. Jędrek dopiero przed dziewięćdziesiątką zasiliłby więc grono medyków, a wtedy to już sam bardziej od swoich pacjentów potrzebowałby opieki lekarskiej.

Jednak nie zrezygnował. Dalej wertuje podręczniki. Jego syn Edward psioczy na te ojcowskie nauki: - Po co ojcu te matury - mówi. - Skończyłem kurs operatora sprzętu budowlanego. Uzupełniłem o szkolenie na miksokreta i jakoś żyję. Ojciec lata na te uniwersytety, a ziemia leży odłogiem.
Jędrek opinią operatora miksokreta się nie przejmuje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna