Koledzy pojechali dzisiaj do ministerstwa z dokumentami, bez ich zatwierdzenia nie można przeprowadzać procedur in vitro - mówił nam w poniedziałek prof. Sławomir Wołczyński, kierownik Kliniki Rozrodczości i Ginekologii Endokrynologicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. - Mamy nadzieję, że ten certyfikat w ciągu kilku dni dostaniemy.
Do tego czasu wszystkie procedury in vitro muszą być wstrzymane. W podobnej sytuacji są ośrodki zajmujące się leczeniem niepłodności w całej Polsce. Wszystko przez legislacyjny błąd w ustawie o leczeniu niepłodności, która weszła w życie 1 listopada. Zgodnie z zawartymi tam zapisami, żadna placówka bez zatwierdzonego przez resort zdrowia tzw. program dostosowawczego, nie może prowadzić działań. A taki program kliniki mogły formalnie złożyć dopiero po wejściu w życie ustawy, czyli najwcześniej wczoraj. Minister ma zgodnie z ustawą nawet 2 miesiące na zatwierdzenie programu. Resort zdrowia zapewnia jednak, że jeśli w dokumentach nie będzie błędów, zatwierdzanie potrwa kilka dni.
- Pracowaliśmy nad tym dokumentem od dawna, poprawki zostały naniesione - mówi prof. Wołczyński. - Dlatego zatwierdzenie dokumentu powinno być tylko formalnością.
Podobnie uważa prof. Waldemar Kuczyński, szef białostockiej Kliniki Kriobank.
- Wszystkie ośrodki, które były świadome nowych przepisów, wiedziały, że trzeba te dokumenty przygotować - dodaje. - Wiedziały też, że trzeba tak zaplanować procedury, aby nie wypadały na pierwszy tydzień listopada. Mamy teraz kilka dni przestoju, ale takie są konsekwencje wprowadzenia ustawy w życie.
Dzięki rządowemu programowi in vitro dotąd na świat przyszło ok. 4 tys. dzieci
prof. Waldemar Kuczyński, Klinika Kriobank w Białymstoku
Ministerstwo przymierza się też do przedłużenia kończącego się w czerwcu 2016 rządowego programu refundacji in vitro do 2019 r. Ma to kosztować 304 mln zł.
- Program się sprawdził - zaznacza prof. Wołczyński. - Pozwala osobom, które są niżej sytuowane na dostęp do tych procedur. Przy obecnym kryzysie demograficznym, wszelkie wspieranie dzietności powinno być doceniane.
Tymczasem przedstawiciele PiS już zapowiadają, że jeśli program zostanie przedłużony, oni tę decyzję zmienią.
- Jesteśmy przeciwni finansowaniu procedur in vitro z budżetu - mówi Dariusz Piontkowski, podlaski poseł PiS. - Te pieniądze mogą być przeznaczone inne potrzeby w służbie zdrowia, jest chociażby wiele chorób onkologicznych, których leczenie nie jest finansowane. Do tego finansowanie obecnego programu zostało ustalone zanim weszły w życie przepisy o in vitro.
- Jest wiele osób, które nie miałyby dzieci, gdyby nie program - zauważa prof. Kuczyński. - Na świecie trwa walka o to, aby mieć dzieci, a u nas toczy się dyskusja, czy pozwolić je mieć, tym, co chcą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?