Koniec legendarnego targowiska w Hajnówce? Działka na sprzedaż, a sprzedawcy na bruk [ZDJĘCIA]

Firmę zarządzającą targowicą przy ulicy 3 Maja w Hajnówce prowadziła Pani Katarzyna Orzechowska wraz ze swoją córką. Właścicielkami całej nieruchomości były i są natomiast obydwie córki Pani Katarzyny. Dziś, handlarze, którzy wynajmowali niegdyś stragany na bazarze, mówią o właścicielce rzeczy, które stawiają ją w bardzo niekorzystnym świetle. Ta jednak postanowiła się bronić i przedstawia swoją wizję zdarzeń.

Wejście policji na targowicę

8 marca ubiegłego roku o godzinie 6 rano, na teren targowiska weszli policjanci i kazali zwijać się sprzedawcom. Miało to związek z początkiem pandemii. Sprzedawcy w większości opuścili teren, z niektórymi były jakieś problemy, ale wobec zaistniałej sytuacji nie było innego wyjścia i wszyscy dostosowali się do obostrzeń.

Na bramie zawiesiliśmy kłódkę i tyle. Prosiłam o informację do kiedy targowica będzie zamknięta i usłyszałam, że musimy ją zamknąć na czas nieokreślony. Wielokrotnie kierowałam pisma do burmistrza Hajnówki o pomoc, o wyjaśnienia, kiedy znów będę mogła otworzyć rynek, ale moje pisma czekały w kolejkach, prze telefon nie dało się z nikim porozmawiać, a ja już więcej nie mogłam czekać dlatego zdecydowałam najpierw o wynajmie nieruchomości, a później o sprzedaży – mówi Pani Katarzyna.
Inaczej sprawę przedstawiają nam pracownicy, którzy kiedyś wynajmowali stragany na bazarze u Pani Katarzyny.

W maju 2020 roku dostaliśmy informację, że mamy 5 dni na opuszczenie terenu rynku, ponieważ będzie tam wymieniany grunt, będą jakieś prace naziemne. Sprzątanie. Nikt nie mówił o zamknięciu bazaru. Myśleliśmy, że posprzątają, zrobią jakieś porządki i znów będziemy mogli normalnie pracować. Niestety, od tamtego momentu nie wróciliśmy na swoje miejsca, a handlujemy w różnych miejscach. Część z nas już pozamykała działalności, bo nie mamy jak i gdzie funkcjonować. Za kawałek budy, każdy z nas płacił właścicielce miesięcznie 520 zł. Po dziś dzień nie rozwiązano z nami umów o wynajem. Po dziś dzień także nic się tu nie dzieje. Plac jest ogrodzony, zamknięty i niszczeje. Budynek straszy z oddali. Właścicielka wystawiła działkę z budynkiem na sprzedaż za 2,5 mln zł. Mówiło się, że interesował się tym hajnowski deweloper, ale tu nikt nie pozwoli na postawienie bloku – tłumaczą nam sprzedawcy, którzy prowadzili swoje działalności na bazarze u Pani Krystyny. Chcą oni pozostać anonimowi, dla własnego bezpieczeństwa.

To totalna bzdura, mówi nam Pani Orzechowska. W umowie między właścicielem, a najemcami zapisane są warunki rozwiązania umowy, więc nie rozumiem po co sprzedawcy robią tyle hałasu. Jest tam ujęte, że jeśli właściciel będzie potrzebował lub chciał zrobić coś z nieruchomością, sprzedawcy mają 3 dni na opuszczenie terenu. Przecież podpisali takie warunki w umowach. Proszę ich nie słuchać, oni i tak wynajmowali u mnie stoiska za pół darmo. Przecież w Hajnówce są jeszcze dwie targowice, dlaczego Ci ludzie nie idą tam sprzedawać? – wyjaśnia i pyta Pani Krystyna.

Co dalej z terenem po bazarze?

Okazuje się, że kiedy nastąpił pierwszy lockdown, Pani Katarzyna i jej córka zostały bez dochodów z dnia na dzień. Ja razem z nią prowadziłyśmy tę działalność gospodarczą. Nieruchomość jest własnością dwóch moich córek. A koszty stałe było trzeba opłacać. Miesięczny koszt utrzymania targowicy to kwota około 10 tysięcy zł. Zlikwidowałam działalność gospodarczą i rzeczywiście, nie od razu, ale wystawiłam nieruchomość na sprzedaż.

W Hajnówce mówiło się, że nieruchomością zainteresowany jest miejscowy deweloper, który miał postawić tam blok. Informacje te zdementowała Pani Katarzyna, że żadnych rozmów z deweloperem nie było. Ogłoszenie wisiało w internecie przez 2 tygodnie, chętnych do kupienia nie było i Pani Katarzyna wycofała je.

A co my mamy zrobić ze sobą? Pytają handlarze. Właścicielka potraktowała nas ja psy. Wyrzuciła nas stamtąd i teraz stoimy na ulicy, w przejściach, w różnych częściach miasta. Gdzie pójdziemy sprzedawać? To miejsce od zawsze kojarzyło się z bazarem. Proszę zobaczyć ilu nas tu zostało – mówią handlarze. Wielu z nas zamknęło firmy z dnia na dzień i jak my mamy funkcjonować? – pytają. Już od dawna źle się tu działo, nawet burmistrz Hajnówki był zawsze nieprzychylny dla bazaru – mówią sprzedawcy.
Niech nie gadają głupot – mówi Pani Orzechowska. Handlować się da, to nie było jedyne takie miejsce w naszym mieście. To ja jestem najbardziej poszkodowana, bo sprzedawcy dopiero w maju zabrali stragany, a podatek od nieruchomości musiałam płacić, opłaty stałe tak samo – mówi Pani Orzechowska. Dopiero teraz, prawie rok od marca 2020 roku, ktoś zaczyna się tą sprawą interesować. Coś się ruszyło w urzędzie. Dopiero po roku. Rozważam też domaganie się odszkodowania od miasta za poniesione straty – kończy Pani Katarzyna.

Nie wyklucza ona także powrotu do targowicy. Chociaż na razie wstrzymuje się jeszcze z wszelkimi decyzjami. Ogłoszenie o sprzedaży wycofała, firmę zlikwidowała i czeka na dalszy rozwój wydarzeń. Będziemy się nadal przyglądali tej sprawie.