Koszykarze Tura Basket Bielsk Podlaski nie spuszczają z tonu

W spotkaniu z rezerwami radomskiej ekipy wszyscy liczyli na zacięte widowisko, ale na początku do szturmu ruszyli gospodarze. Tur już po kilkudziesięciu sekundach wyszedł na prowadzenie, po trafieniu Tomasza Pisarczyka i długo je utrzymywał. Dopiero przy stanie 14:12 rywale uszczelnili defensywę i bielszczanom trudno było poradzić sobie z agresywną obroną. Do tego podopieczni Kamila Zakrzewskiego zanotowali kilka strat. Nic więc dziwnego, że po premierowej kwarcie było 23:19 dla gości i zanosiło się na niespodziankę.

Na szczęście bielszczanie w porę ruszyli w pogoń za rywalem. Radomianie trochę się rozluźnili, pogubili się w ataku, przez co Tur najpierw zniwelował stratę, a po chwili wyszedł na prowadzenie (24:23 po rzucie Marcina Marczuka). Jednopunktową przewagę dowiózł do końca pierwszej części (42:41).

Skuteczną grę bielszczanie kontynuowali także po zmianie stron, ale tylko do 26. minuty, kiedy ich przewaga, po trafieniu Rafała Stefanika, osiągnęła już pięć oczek. Wtedy w grze Tura coś się zacięło. W odstępie kilku minut w ataku pomylili się Pisarczyk, Weres i Patryk Milewski. Radomianie wykorzystali gorszy okres Podlasian i zrobiło się niebezpiecznie (64:61 dla Rosy-Sport).

O wszystkim zdecydowała ostatnia kwarta. W niej gospodarze trzymali się blisko radomskiego zespołu. Emocje w bielskiej hali sięgnęły zenitu sześć minut przed końcem spotkania, kiedy rzut Pawła Lewandowskiego za trzy punkty, wyprowadził Tura na prowadzenie 69:68. Od tego momentu bielszczanie złapali drugi oddech, trafiając akcja po akcji i pieczętując wygraną.

Tur Basket Bielsk Podlaski - Rosa-Sport Radom 84:79 (19:23, 23:18, 19:23, 23:15).
Tur: Lewandowski - 15, Pisarczyk - 13, Weres - 13, Mateusz Bębeniec - 13, Milewski - 11, Marczuk - 8, Stefanik - 6, Kus - 5, Monach.