Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: 100 tys. na głowę

Konrad Kruszewski
Fot. sxc.hu
Nikt do tej pory nie zdołał określić wysokości kwoty, która chroni przed korupcją. Przeciwnie, są tacy, którzy nawet uważają, że taka kwota nie istnieje. I to raczej oni mają rację, bowiem, jak pokazuje doświadczenie i historia, tak naprawdę w największe afery korupcyjne na świecie zazwyczaj byli zamieszani ludzie dobrze w życiu ustawieni. Największe, miliardowe afery wywoływali milionerzy.

Ile Pawlak musi zarabiać, żeby nie kłopotać mamusi i konkubiny ustawkami w newralgicznych dla rodziny przedsięwzięciach? Ile musi zarabiać, jako senator, Misiak, żeby nie kombinować z preferowaniem własnej firmy i żeby, to jest warunek niezbędny, stać go było na bilet lotniczy dla narzeczonej i nie musiał ją oblatywać za pieniądze podatników na kosztownych podróżach zagranicznych?

Skąd te pytania? Postawił je tygodnik "Wprost". Pismo uważa, że gdyby parlamentarzyści zarabiali więcej, znacznie więcej, to uchroniłoby ich przed korupcją. - Aby politycy nie kręcili na boku lodów, nie trzeba ograniczać ich dochodów, lecz kilkakrotnie podwyższyć ich pensje. Do tego całkowicie odciąć od biznesu i wprowadzić zawód polityk. Nie byłoby wówczas ani układu Waldemara Pawlaka, ani lukratywnego kontraktu dla firmy senatora Tomasza Misiaka - napisał tygodnik.

To jest teza, którą niektórzy, podejrzewam, że głównie sami parlamentarzyści, lansują co jakiś czas. Dajcie nam więcej, a obiecujemy, że nie będziemy kraść i nie będziemy zatrudniać rodzin przy korycie.

Tyle że pytanie jest następujące: Ile to jest - więcej? 50 tys. zł, 100 tys., czy 200 tys. miesięcznie? Parlamentarzyści zarabiają w tej chwili po ok. 12,5 tys. zł. To może wystarczyłoby im po 13 tys.? Jeżeli te 500 zł miałoby nas uchronić przed korupcją, to ja jestem za. Niestety, na to pytanie nawet tak "mądry" tygodnik jak "Wprost" nie udzielił odpowiedzi.

Problem właśnie w tym, że jeszcze nikt do tej pory nie zdołał określić wysokości kwoty, która chroni przed korupcją. Przeciwnie, są tacy, którzy nawet uważają, że taka kwota nie istnieje. I to raczej oni mają rację, bowiem, jak pokazuje doświadczenie i historia, tak naprawdę w największe afery korupcyjne na świecie zazwyczaj byli zamieszani ludzie, którzy przed pierwszym nie musieli zaciskać pasa. Przeciwnie, stać ich było na wszystko. Byli posażni i dobrze w życiu ustawieni. Można więc zaryzykować twierdzenie, że największe, miliardowe afery wywoływali milionerzy.

Tak się, bowiem, jakoś dziwnie składa, że ten, kto ma dużo, chce mieć więcej, a jak już to dostanie, to chce jeszcze więcej. Gdyby człowiek zadowolił się pierwszym milionem, który zdobył czy też ukradł, to na świecie nie byłoby milionerów wielokrotnych, nie mówiąc już o miliarderach.

Dziwi mnie to, że tak poważne pismo jak "Wprost" tego nie wie albo udaje, że nie wie. Według mnie, gdyby posłowie zarabiali nawet po 100 tys. miesięcznie, to i tak nie zrezygnowaliby z zatrudniania własnej rodziny na intratnych posadach, bo przecież każdy grosz w rodzinie się przyda. Oczywiście, że nie wszyscy, bo nawet wśród posłów są również ludzie uczciwi. Ale ci, którzy kombinują teraz, będą kombinowali i w przyszłości.

A teraz druga część twierdzenia mądrego tygodnika "Wprost". Że oprócz kilkudziesięciotysięcznych miesięcznie poborów, parlamentarzystę przed korupcją ochronią całkowite odcięcie od biznesu i wprowadzenie zawodu pod tytułem "Polityk".

Po pierwsze, ja nie wiem, jak tygodnik "Wprost" wyobraża sobie całkowite odcięcie od biznesu. Bo, owszem, można posłowi zakazać posiadania firm, zasiadania w radach nadzorczych, posiadania akcji i gry na giełdzie, czy nawet handlu z zyskiem na Allegro, bo charytatywny handel bez zysku już biznesem nie jest. Ale przecież nikt nie jest w stanie odciąć od biznesu rodziny polityka - jego żony, mamusi czy konkubiny. Tak że rodzina Pawlaka nic by na takim zakazie nie straciła.

Mało tego, gdyby tak, jak chce "Wprost", polityk zarabiał krocie, to przecież musiałby w coś te swoje duże pieniądze lokować. Nie da się wszystkiego przejeść i przepić w sejmowej restauracji (tym bardziej że ostatnio zabrakło tam alkoholu). No, to lokowałby je w firmę żony, konkubiny, mamusi albo brata. A następnie głosowałby w Sejmie za ustawami ułatwiającymi jego rodzinnym firmom pomnażanie tych pieniędzy. Czyli dokładnie to samo, co w przypadku Misiaka, tyle że Misiak nie byłby w to bezpośrednio zaangażowany, tylko jego narzeczona. No i za o wiele większe pieniądze wydane na poselskie pensje.

Jeśli zaś chodzi o ustanowienie takiego zawodu pt. "Polityk", na przykład poprzez wpisanie na listę zawodów, które można wykonywać w Polsce, to muszę powiedzieć, że tacy posłowie zawodowi już u nas są. Patrz Stefan Niesiołowski. Facet już którąś kadencję zapiernicza. Każdą w innej partii. Co kilka lat światopogląd przekręca się mu o 180 stopni i wygłasza twierdzenia dokładnie przeciwne do tych, które głosił wcześniej. Przeleciał już kilka partii i nie należy zakładać, że na tym poprzestanie. Facet nie potrafi robić nic innego w życiu (wiem, że zrobił doktorat z muszek, tylko co z tego, skoro nawet te muszki przestały go traktować poważnie), więc musi się partyjnie ustawiać.

Jak się poseł nie ustawi, a jego partia straci poparcie, to po kadencji jest bezrobotnym. Czym zatem ryzykuje poseł zawodowy, który chciałby być posłem ideowym? Częstym bezrobociem. Wprowadzenie statusu polityka zawodowego prowadziłoby zatem do tego, że Sejm zaludniałyby figury podobne do pana Niesiołowskiego.

I Krzaklewskiego, który sobie razem z Platformą przypomniał, że jest liberałem, więc będzie teraz kandydował do Parlamentu Europejskiego. Ba, był nim przez całe życie, zwłaszcza kiedy kroczył po ulicach na czele manifestacji równie liberalnych jak on związkowców.

I to jest polityk zawodowy. Żadnego zawodu się nie boi. I zawodzi na każdej linii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna