Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Dom wariatów

Konrad Kruszewski
Pamięć jeszcze mam. Może nie szczególnie doskonałą, ale pamiętam, że jak partia pana Tuska szła do wyborów, to zapowiadała obniżenie podatków i wprowadzenie jednolitego podatku liniowego. PO prezentowała się bowiem jako partia gospodarczo liberalna, twierdząca, że nic tak dobrze gospodarce nie robi, jak obniżanie podatków. A teraz, od kilku tygodni słyszę, z ust tej samej partii, że nic tak dobrze na kryzys gospodarczy nie pomaga, jak podniesienie podatków.

Czyli ktoś się tutaj rozminął albo z rzeczywistością, albo z rozumem. Jasne jest bowiem, że oba te stwierdzenia jednocześnie prawdziwe być nie mogą. Nie może być również tak, że prawdziwość tych twierdzeń zależy od sytuacji gospodarczej. Albo niskie podatki stymulują gospodarkę powodując jej rozwój, albo nie. I nie ma znaczenia, czy akurat jest kryzys gospodarczy, czy prosperita.

Do tej pory teoretyczną receptą (nigdy nie zbliżyła się nawet do etapu praktycznego) PO na rozwój gospodarczy było obniżanie podatków przy jednoczesnym dokonywaniu cięć budżetowych. Tymczasem w samym środku kryzysu pan Tusk mówi o podwyżkach podatkowych, a minister sportu Drzewiecki hojną ręką wypłaca stutysięczne premie członkom zarządu spółki powołanej do organizacji Euro 2012. A Euro jeszcze nie jest zorganizowane, stadiony dopiero w budowie, drogi w powijakach. To może by chociaż z tymi premiami poczekać do meczu finałowego, bo przecież jak, odpukać, podczas tego meczu zawali się trybuna, to oni tych premii nie zwrócą.

A propos zwracania, to najbardziej śmieszny jest ten fragment zapewnień ministra Drzewieckiego, który właśnie dotyczy zwracania tych premii. Minister sportu bowiem zrozumiał, oczywiście dopiero wtedy, jak sprawa została nagłośniona, że postąpił niewłaściwie i zapewnił, że ci, którzy otrzymali premie, teraz je dobrowolnie zwrócą.

Myślę, że najgłośniej z tego oświadczenia śmiali się ci, którzy forsę dostali. 100 tys.! Otrzymane całkiem legalnie! Teraz oddać?! Już ja widzę ten tłok przy kasie. Członkowie zarządu od 6 rano czekają, żeby, jak tylko kasę otworzą, oddać pieniądze. Bardzo wzruszający widok.

Wróćmy jednak do podatków. Platforma przez cały czas swojego rządzenia nie kiwnęła nawet palcem w bucie, żeby przynajmniej spróbować wprowadzić podatek liniowy. Zasłaniała się tylko tym, że w obecnym układzie politycznym, przy prezydenckim wecie, nie jest w stanie tego przeforsować. Ale może trzeba było przynajmniej spróbować? Może weta by nie było? W Kancelarii Prezydenta, opieram się tu na słowach samego szefa tej kancelarii, pana ministra Kownackiego, panuje taki bałagan, że wszystko może się tam zdarzyć. Żeby nie być gołosłownym, przytaczam słowa ministra Kownackiego z wywiadu dla "Dziennika": "Fundamentalnie nie zgadzam się z jego (prezydenta - przyp. red.) praktyką działania bez żadnego planu. Teraz nie mamy żadnego planowania, nic nie jest święte, wszystko jest rozedrgane i nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka. Wszystko można z dnia na dzień zmienić."

W sytuacji takiego chaosu należy się cieszyć, że naszego umiłowanego prezydenta do tej pory tylko raz na granicy gruzińskiej przez pomyłkę ostrzelano. Skoro jednak "wszystko jest rozedrgane", a najbardziej nerwy pana prezydenta, co widać podczas licznych transmisji z uroczystości z jego udziałem, to może w tym rozedrganiu głowa państwa przyklepałaby podatek liniowy?

Ale nie przyklepie, bo nie ma czego. Teraz PO, partia, przypominam, rzekomo liberalna, liczy na to, że jak ona podniesie podatki, to prezydent to przyklepie. Oczywiście, że nie przyklepie, bo nawet przy całym swoim rozedrganiu głupi nie jest. Za to w świat pójdzie taka informacja, że partia liberalna domaga się podwyższenia podatków, a narodowo-katolicki prezydent na to nie pozwala. Kto tu zatem jest liberałem?

- Dom wariatów - można powiedzieć. Pewnie dlatego rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski wydał z siebie oświadczenie, że każdy, kto ubiega się o fotel prezydenta, posła czy senatora, powinien przedstawić zaświadczenie, że jest zdrowy psychicznie. - Potrafię wskazać przykłady osób w naszym parlamencie, których zachowanie i wypowiedzi nasuwają poważne wątpliwości co do ich zdrowia psychicznego i rozwoju umysłowego - stwierdził rzecznik i... oczywiście nie wskazał. Czyli zwyczajnie sobie poględził.

Zważywszy na to, że rzecznik praw obywatelskich swego czasu udał się do Grecji, aby tam, razem z żoną badać na Krecie, czy opalanie topless może prowadzić do zgorszenia, należałoby tej listy osób, które muszą przejść obowiązkowe badania psychiczne nie ograniczać jedynie do prezydenta, posłów i senatorów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna