Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Na cmentarzu

Konrad Kruszewski [email protected]
Rola cmentarza w polityce nie była do dzisiaj właściwie wykorzystywana. Do tej pory cmentarz na scenie politycznej występował przy okazji składania na nim, w grobie, szacownych zwłok obywateli zasłużonych. Zamiast obywateli, składano tam również kwiaty na grobach już zajętych. Tymczasem Chleb wprowadził nowe standardy wykorzystywania cmentarza do rozmów rzekomo biznesowych. Co bardzo pobudziło niektóre polityczne trupy.

Na stawiane w ostatnich dniach fundamentalne pytanie, gdzie się podziały słynne, rzekomo obowiązujące w PO standardy uczciwości i przejrzystości politycznej, prawidłowa odpowiedź brzmi: na cmentarzu. Są tam pogrzebane. Na tym samym cmentarzu, na którym Chleb tłumaczył się przed biznesmenem (z bożej łaski) Sobiesiakiem lub innym Świstakiem, że Miro i Grześ nie dają mu wsparcia.
Rola cmentarza w polityce nie była do dzisiaj właściwie wykorzystywana. Do tej pory cmentarz na scenie politycznej występował przy okazji składania na nim, w grobie, szacownych zwłok obywateli zasłużonych. Zamiast obywateli, składano tam również kwiaty na grobach już zajętych. Tymczasem Chleb wprowadził nowe standardy wykorzystywania cmentarza do rozmów rzekomo biznesowych. Co bardzo pobudziło niektóre polityczne trupy, tak że szykują się one już do powrotu do władzy.

Nie będę pastwił się nad Chlebem, który rozum razem z standardami na tym cmentarzu pochował, ani też nad Miro. To są już polityczne trupy i wbrew zapowiedziom, do polityki raczej nie wrócą. Chyba że razem z Lepperem.

Szef CBA Kamiński też poległ, ale jak prawdziwy sołdat. Zanim zginął, ubił samego wicepremiera Grzesia, ministra sprawiedliwości Czumę, wiceministra Szejnfelda. O Miro i Chlebie już pisałem. Dodatkowo, niejako rykoszetem, załatwił trzy osoby w Kancelarii Premiera. Wychodzi mi, że przynajmniej 8 osób ukatrupił. Tylko pod Stalingradem można było pochwalić się lepszymi wynikami.

Najbardziej żal mi ministra Czumy, bo on miał zdolności futurologiczne. Jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny, bez jakiegokolwiek śledztwa uznał, że Miro i Chleb są niewinni. Prorok albo jasnowidz! Z takimi zdolnościami minister sprawiedliwości Czuma był postrachem wszystkich przestępców. Zanim dokonali oni czynu przestępczego, on już wiedział, kto jest sprawcą. Następnie gazetę, która drukowała stenogramy z rozmów świadczących o tym, że co do niewinności wyżej wymienionych można mieć pewne wątpliwości porównał do nazistowskiej gadzinówki.

Nie wiem, czy z tego powodu, ale w efekcie rząd postanowił, zresztą już po raz chyba siódmy, "Rzeczpospolitą" sprzedać, ma w niej bowiem 49 proc. udziałów i nie chce być utożsamiany z NSDAP. Poza tym "odkrycie" Czumy, co do przeszłości tej gazety, może wyjaśniać, dlaczego nikt "Rzeczypospolitej" nie chce kupić.

Nie wiem, czy to było intencja premiera, ale stało się tak, że szefem CBA za jego premierostwa był pan Kamiński - zdeklarowany przeciwnik polityczny PO. I to było dobre. Miałem nadzieję, że Tusk wiedział, że przeciwnik polityczny ze szczególną zajadłością będzie patrzył na ręce władzy. Ale się myliłem.

Widocznie premierowi wydawało się, że Kamiński z wdzięczności, że go nie wyrzucił na bruk, nic robił nie będzie. I dzisiaj ze zdziwieniem premier odkrył, że Kamiński, albo też jego ludzie, był na cmentarzu, na którym Chleb z Sobiesiakiem szukali wsparcia.

Zdymisjonowanie w tej sytuacji Kamińskiego wygląda jak zabicie posłańca, który przynosi złą nowinę. Czyli wygląda bardzo źle. Bez względu na to, ile szef CBA ma za uszami.

Kamiński był słabym szefem CBA. Ale nie dlatego że zastawiał pułapki na rządzących. Pułapki dla ludzi uczciwych nie są groźne. Był słabym szefem, bo nikt znaczący w te pułapki nie wpadł. Czyli fuszerował robotę. Największą kompromitacją służb zakończyła się pułapka na Leppera. I obecna też się tym zakończy, bo nie zdobyto żadnych twardych dowodów. Rozmowy o wsparciu na cmentarzu nie są karalne, co najwyżej żenujące. Znajomość z Sobiesiakiem też karalna nie jest, co najwyżej kompromitująca.

Generalnie działalność Kamińskiego nie doprowadziła jeszcze nikogo znaczącego za kratki. Może jedynie była posłanka S. tam trafi, ale z nią to była prosta sprawa. Wystarczyło wymyć jednego przystojnego agenta, wyperfumować go "perfumą" i wybielić mu zęby, a już posłanka była na wszystko gotowa.

Poza tym to płotka. Kamiński bowiem jest specjalistą od rozwalania rządów, ale nie od dostarczania niezbitych dowodów winy dla prokuratury i sądu. Czyli kompromituje, ale nie sadza do ciupy. Wydaje się, że jednak powinno iść to w parze.

Mimo tego odwoływanie Kamińskiego w takiej sytuacji to zły ruch. Opozycja będzie wytykać to premierowi przy każdej okazji. Że zwolnił człowieka, który walczył z układami i korupcją.
Lepiej sobie Kamińskiego odpuścić. Niech zastawia na rządzących pułapki. Wystarczy dobierać lepszych ludzi do współpracy, żeby w te pułapki nie wpadali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna